Dedykacja dla _Kawaii_Shadow_ ^^
Pewnego dnia otworzyłem oczy i spojrzałem na mój arbuzowy, wysoko położony sufit. Moja komnata była nawet duża. Ściany były w kolorze różu indyjskiego, łóżko, na którym leżałem było rubinowe i stało po prawej stronie pomieszczenia. Zaś po lewej stało łososiowe biurko i kilka dokumentów na nim. Drzwi były eozynowe i ogromne, a okno na środku pokoju na przeciwko drzwi było magentowe. Powolnym krokiem udałem się do łazienki, którą miałem w tym samym pomieszczeniu. Miała podobne kolory. Wziąłem prysznic i ubrałem białą koszulę na to malinowy sweter, cyklamenowe spodnie i amarantowe buty. Tamten oficjalny strój noszę tylko na specjalne okazje. Wyszedłem na korytarz gdzie było więcej takich komnat, ściany były w kolorze różu weneckiego, a pod drzwiami stoły na białych stolikach czerwone róże w przeźroczystych wazonach. Kiedy tak szedłem za pięknym zapachem naleśników z czekoladą jeszcze spojrzałem w lustro na korytarzu. Popatrzyłem na swoje jasne purpurowe włosy i różową skórę. Wyglądałem na zmęczonego, no ale cóż poszedłem dalej. Zszedłem pompejańskimi schodami do jadalni.
- Witaj książę - przywitała mnie biało-czerwona miętówka.
- Dzień dobry panno Miętówko - obdarzyłem ją ciepłym uśmiechem po czym zasiadłem do stołu i zacząłem jeść.
Jak zwykle jej naleśniki były wyborne, a czekolada rozpływała się w ustach. Po zjedzeniu posiłku udałem się do wielkiej pąsowej sali. Wtedy podszedł do pan Lizak.
- Witaj książę - ukłonił się lekko. - Mam tu dokumenty z funduszami królestwa.
- Ach, dziękuję. Sprawdzę je - odebrałem papiery od niego.
Tak, więc udałem się do mojego pokoju i zasiadłem do biurka. Zacząłem sprawdzać czy pan Lizak dobrze wszystko przeliczył. Niestety zdarzyły się pomyłki, które musiałem niezwłocznie poprawić. Spędziłem tak czas do południa.
- Witaj księciuniu - usłyszałem głos za sobą.
Odwróciłem się gwałtownie i ujrzałem Marshala. Czarnowłosego chłopaka, który zawsze miał swój specyficzny stój, czyli czerwoną koszulę w czarną kratę, dżinsy koloru błękitu paryskiego i czerwono-białe trampki.
- Wystraszyłem cię? - zaśmiał się aż mnie dreszcze przeszły.
Podleciał do mnie i zabrał papiery z ręki.
- Oddaj to - powiedziałem ze spokojem.
Chwilę to przeczytał po czym rzekł:
- Za bardzo się przemęczasz, ja bym miał na to wywalone - rzucił papiery, skrzyżował ręce i lekko się uśmiechną.
Ja pozbierałem je i położyłem na biurku.
- Nie jestem tobą. - rzekłem lekko zdenerwowany.
- Jesteś za sztywny księciuniu. - prychnął po czym odleciał.
Ja za to rzuciłem się na łóżko i krzyknąłem w poduszkę. Jak on mnie denerwuje! Chwilę tak poleżałem po czym udałem się na dół na zewnątrz. Podbiegł do mnie słodyczan.
- Zajęło to księciu trochę czasu, czy były poprawki? - spytał niepewnie pan Lizak.
- Tak, trochę poprawiłem - ziewnąłem.
- Panicz jest zmęczony - rzekła pani Miętówka.
- Nie, nie, skądże - zaprzeczyłem.
- Zaparzę w takim razie herbatę na przyjęcie
- Przyjęcie! - olśniło mnie. - Zapomniałem! - czym prędzej pobiegłem do siebie i ubrałem oficjalny strój.
Przejrzałem się w lustrze i wyglądałem dobrze. Potem poszedłem na salę gdzie czekał już Książę Grudkowego Kosmosu.
CZYTASZ
|Marshall lee x Prince Gumball| [Zakończone]
RomanceKsiąże Balonowy |K.B| wiecie, jak to na szlachcica przystało żyje w zamku. Jego poddani to słodyczanie i posiada nad nimi wszelką władzę. Lubi przyjęcia herbaciane i zajmuje się nauką. Jego najlepsze przyjaciółki to Fionę i Cake, które walczą ze złe...