Event Walentynkowy (Część 27)

294 27 7
                                    

Wstałem wyspany. Różowy tata, jak zwykle ubrał mnie do szkoły i nakarmił. Zaprowadził mnie i zostawił w budynku.

- Hej Blake! - podbiegłem do niego.

- Hej. - uśmiechnął się.

Poszedłem z nim pod salę i rozmawialiśmy na temat dzisiejszego dnia. Są walentynki, ale to nie jest jakaś super okazja, bo nie mam nikogo i nawet jestem na to za młody! Po dzwonku poszedłem na lekcje i pani rozdała nam czekoladki. Były pyszne!

Blake

Gdy spotkałem Leo oczywiście się cieszyłem. Doszły mnie jeszcze słuchy, że niektóre dziewczyny w klasie wysłały mi walentynkę i chcą też ode mnie. Potem na przerwie nie widziałem Leo. I tak minął mi dzień. Poszedłem do szatni i zobaczyłem go.

- Leo! Poczekaj. - powiedziałem.

Czekałem aż wszyscy wyjdą.

- Na co? - popatrzył na mnie.

Nie odezwałem się tylko dałem mu walentynkę.

- Nie chciałem dać tego dziewczynom, ale poczułem potrzebę, żeby dać ją tobie. - podrapałem się po karku.

- To miłe. - uśmiechnął się wampir. - Ale ja dla ciebie nic nie mam.

- To nic. - odpowiedziałem.

Przytulił mnie i zaczął iść w stronę wyjścia, a ja za nim.

- Hej tato! - krzyknął do K.B.

- Cześć. - uśmiechnął się do niego. - A to od kogo? - spojrzał na walentynkę.

- Od Blake'a. - krzyknął radośnie.

Przeszły mnie dreszcze. Książę Balonowy spojrzał na mnie zimnym spojrzeniem. Przełknąłem głośno ślinę.

- Do zobaczenia Blake!

- Do zobaczenia. - odparłem zmieszany.

Zaraz przyszedł po mnie tata Finn i wróciliśmy do domu. Ojcowie stanęli przede mną.

- Wszystkiego najlepszego w dniu świętego Walentego! - krzyknęli.

- Nie czujęz kiedy rymuję! - zaśmiał się tata Finn.

- Dzięki. - lekko się uśmiechnąłem.

Zjadłem obiad i poszedłem do swojej komnaty. Cały czas myślałem o tym, że dałem dla Leo walentynkę. Nie mogłem usiedzieć w miejscu, więc chciałem wyjść z domu.

- Gdzie idziesz? - spytał tata K.O.

- Na podwórko.

Skinął głową i wyszedłem. Udałem się pod drzewo pomiędzy moim królestwem, a Leo mając nadzieję, że przyjdzie.

Leo

Właśnie zjadłem obiad i poszedłem do komnaty. Zacząłem bawić się moim zestawem. Dopiero potem przypomniałem sobie o walentynce. Przeczytałem ją. Uśmiechnąłem się do siebie. Jego słowa były szczere, więc nie zależało mi na tym, żeby pisał jakieś wiersze. Choć to dziwne, że dał mi ją Blake, bo jesteśmy przyjaciółmi, a zazwyczaj wysyłają je do siebie przyjaciółki, to bardzo mi miło. Po chwili czułem czyjąś obecność niedaleko. To instynkt wampira. Byłem skupiony, dlatego udało mi się kogoś wyczuć. Wybiegłem z komnaty, a potem niezauważony z królestwa. Podążałem za zapachem. Był taki znajomy. Pod wielkim zielonym drzewem ujrzałem Blake'a. Stał oparty o pień.

- Leo! - uśmiechnął się.

- Hej! - przytuliłem go. - Dlaczego tu jesteś?

- Wyszedłem tak sobie na spacer. - zaśmiał się nerwowo.

- Wyczułem cię! - uśmiechnąłem się dumnie.

- Naprawdę? Przecież to drzewo nie jest tak blisko zamku. - zdziwił się.

- Jestem przecież synem króla wampirów. - uniósł dumnie głowę.

- Czekaj, wujek Marshall jest wyżej w hierarchii niż wujek K.B?! - olśniło mnie.

- No tak, ale dla taty Marshalla nie chciało się rządzić tak formalnie, jak dla taty K.B, więc trzyma się luźno tego tematu. - wyjaśniłem.

- Wiesz co Leo? - spojrzałem na niego.

- Tak?

- Bardzo cię..- usłyszeliśmy krzyki rodziców wampira.

- Leo! - biegł w naszą stronę K.B, a za nim leciał Marshall.

- Coś się stało? - spytałem.

- Nic ci nie jest? - przytulił mnie mocno różowy tata.

- Nie, a czemu miałoby być?

- To ty go tu zaciągnąłeś! - krzyczał na Blake'a. - Mogło się mu coś stać!

- Gumciu uspokój się. - obok stało tata wampir.

- Nie będę spokojny! Masz zakaz zbliżania się do Leo​! Nie podchodź do niego! - wziął mnie na ręce.

- Ale tato..- powiedziałem smutno.

- Żadne, ale, idziemy do zamku!

- Pa Blake! - miałem szklane oczy.

Widziałem, że płakał. Było mi smutno, że przeze mnie nie możemy się spotykać. Te walentynki były najlepsze, a zarazem najgorsze.

Trochę spóźniony event no, ale cóż. Zdarza się. Ważne, że jest. Mam nadzieję, że tamten dzień miło spędziliśmy czy macie czy nie macie drugiej połówki.

|Marshall lee x Prince Gumball| [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz