Rozdział 5 (Część 5)

1.4K 103 21
                                    

Obudziła mnie pani Miętówka.

- Książę proszę wstać. Jest już późno. - powiedziała rozdrażniona.

- Zaraz, zaraz. - odpowiedziałem zaspany.

Po chwili wyszła, a ja popatrzyłem na telefon i pomyślałem o Marshallu. Tym razem dałem się porwać mojej romantycznej fantazji z nim. Po chwili zadzwonił telefon. Ja prędko podniosłem się do pionu i go odebrałem.

- Hej K.B. Jak się spało? - zapytał.

- Dobrze, a tobie?

- Powiedziałbym, że nawet, nawet.- zaśmiał się.

- Masz jakieś plany na dziś? - spytałem z nadzieją odpowiedzi nie.

- Właściwie to nie.

Pisnąłem ze szczęścia.

- Coś się stało? - usłyszałem jak zerwał się z łóżka.

To było takie miłe, że się o mnie martwi. Aż się zarumieniłem.

- N-Nie! - zaprzeczyłem.

- To dobrze, a więc może ty przyjdziesz do mnie?

- Ok! Tylko nie wiem dokładnie gdzie to. - podrapałem się po głowie.

- Na pewno znajdziesz.

Wtedy się rozłączył, a ja jak torpeda pobiegłem do łazienki. Wziąłem prysznic i ubrałem cyklamenową koszulę na to rubinowy sweter, spodnie o kolorze różu indyjskiego i arbuzowe buty. Szybko zbiegłem do jadalni, gdzie czekały na mnie tosty z serem. Prędko je zjadłem i poszedłem do lasu. Chwilę się zastanawiałem gdzie iść, lecz wkrótce zauważyłem jaskinię. Wszedłem tam powoli i się rozejrzałem. Po chwili usłyszałem oddech za sobą. Jak najszybciej się odwróciłem, ale nikogo nie było. Lekko się zaniepokoiłem. Zaraz ktoś dotknął moich ramion z tyłu. Tak się wystraszyłem, że odskoczyłem i wrzasnąłem jak dziewczyna. Wtedy usłyszałem śmiech Marshalla. Odwróciłem się i zmarszczyłem brwi. On już tam na ziemi zwijał się ze śmiechu. Wstał i otarł łzę.

- Sorka, nie mogłem się powstrzymać. - uderzył mnie lekko w ramię.

- No dobra. - westchnąłem.

Potem wampir zaprowadził mnie do swojego domu. Był cudny. Potem weszliśmy do środka. Weszliśmy do jego pokoju. Zauważyłem jego gitarę i fortepian obok. Musnąłem palcami klawisze.

- Zainteresowany? - zapytał Marshall z uśmieszkiem.

- Gra na fortepianie bardzo mi się podoba. - odpowiedziałem z błyskiem w oku. - A tak w ogóle skąd go masz?

- Niedawno K.G.K mi go dał. Powiedział, że może mi się przyda. - odparł.

- Jemu to wiele rzeczy niepotrzebnych. - przewróciłem oczami.

- Chciałbyś zagrać? - podszedł do mnie bliżej.

- T-Tak. - zarumieniłem się.

- Do twarzy ci w rumieńcach. - posłał mi zalotny uśmiech.

Spaliłem wtedy buraka, a on chyba zorientował się co powiedział, bo tez się zarumienił i odwrócił wzrok.

- C-Chciałbym posłuchać jak grasz. - podrapał się po karku.

Usiadłem na krześle i przygotowałem palce. Ustawiłem je na klawiszach i zacząłem grać.

|Marshall lee x Prince Gumball| [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz