Rozdział 7 Sezon II (Część 26)

300 29 12
                                    

Gdy się obudziłem to musiałem szybko wstać i szykować się do szkoły. Chodzę już do drugiej klasy! Zszedłem na dół do jadalni i czekało tam już na mnie śniadanie. Jajecznica z bekonem i czerwone jabłko. Po zjedzeniu posiłku tata K.B ubrał mnie i uczesał.

- Gotowy? - spytał Marshall.

- Tak! - uśmiechnąłem się.

Wyszliśmy z zamku i tata wampir wziął mnie na barana.

- On na pewno musi chodzić do tej szkoły? - spytał K.B.

- No tak. Przecież się uczy. - odparł Marshall.

- Ale śmieją się z niego, bo jest wampirem, a jest różowy. - K.B spuścił głowę.

- Przecież to nie twoja wina, a on sobie radzi. Prawda synek?

- Tak, radzę sobie! Straszę ich! - zaśmiałem się.

Gdy doszliśmy do celu tata postawił mnie na ziemię i pożegnałem się.

- Hej! Różowy! - zaśmiali się koledzy z klasy.

Odwróciłem się w ich stronę.

- Wiesz, że różowy to kolor dla dziewczyn? - powiedział jeden.

Ja zamieniłem się w dużego nietoperza i przestraszyłem ich, a oni uciekli z płaczem. Moja szkoła jest dla wszystkich mieszkańców krainy, jakby były inne to byłyby podziały na różnych przedstawicieli królestw. Potem wszedłem do środka i zauważyłem, jak Blake wchodzi do sali. Pobiegłem do niego się przywitać. Wbiegłem do pomieszczenia i szukałem go.

- Chyba się zgubiłeś kurduplu. - zaśmiali się jacyś starsi chłopcy.

- N-Nie. - powiedziałem nieśmiało.

- Zostawcie go! - przyszedł ogni.

Przytuliłem się do niego.

- Chciałem się przywitać. - uśmiechnąłem się.

- Ja też, ale nie widziałem cię nigdzie. - odparł. A teraz idź do swojej sali.

Zrobiłem, jak powiedział. Na moich zajęciach uczyliśmy się czytać i pisać, ale ja to już umiałem. No może nie całkowicie, ale większość. Różowy tata zawsze powtarza, że jestem bardzo mądry. To miłe.

Blake

Fajnie, że Leo przyszedł się ze mną przywitać, ale przez to nie mogłem się skupić na lekcji. No, ale co tam! Nadrobię to! Kiedy zadzwonił dzwonek wyszedłem na przerwę i spotkałem wampira.

- Uczyliśmy się znowu pisać! - powiedział Leo.

- Ile umiesz? - spytałem.

- Dużo! Nie wszystko, ale dużo! - uśmiechnął się.

Zaraz znowu zadzwonił dzwonek. Poszedłem na kolejną lekcję. Następne lekcje też się ciągnęły. W końcu wyszedłem z budynku z Leo.

- Dzień dobry. - powiedziałem do jego rodziców.

- Dzień dobry. - popatrzył na mnie krzywo K.B.

- Cześć Blake. - uśmiechnął się Marshall.

- Pa Leo! - pożegnałem się.

- Do zobaczenia! - pomachał mi.

Niedługo potem przyszedł Finn.

- Jak było w szkole? - zapytał łapiąc mnie za rękę.

- Nawet fajnie tylko, że dziś kartkówka była, ale napisałem dobrze! - zaśmiałem się nerwowo.

- To świetnie. - uśmiechnął się.

|Marshall lee x Prince Gumball| [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz