Rozdział 15 Sezon II (Część 37)

331 25 13
                                    

Gdy otworzyłem oczy nade mną stali rodzice.

- Wszystkiego najlepszego Leo! - uśmiechnął się K.B.

No tak kończę 16 lat.

- Spełnienia marzeń - dodał Marshall.

- Dziękuję - przytuliłem ich.

- Zejdź na dół - Balonowy pokazał gestem ręki, abym szedł za nim.

Wstałem ociężale i udałem się na dół. W jadalni ujrzałem naleśniki w czekoladzie.

- Moje ulubione! - zaświeciły mi się oczy.

- Specjalnie dla ciebie - zaśmiał się wampir.

Usiadłem do stołu i zjadłem je ze smakiem.

- Mamy jeszcze prezenty - powiadomił tata.

Zaciekawiłem się i poszedłem z nimi do salonu.

- To ode mnie - K.B podał mi prezent.

Dostałem od niego rozbudowany zestaw do eksperymentów.

- Jest świetny - uśmiechnąłem się.

- A to ode mnie - wampir podał mi czarną gitarę.

- Naprawdę?! - wziąłem ją szybko i zobaczyłem, jak gra.

Nastroiłem ją i zagrałem coś.

- Już umiesz grać? - zaśmiał się Marshall.

- Blake ma gitarę to u niego się uczyłem - podrapałem się po karku.

Chwilę porozmawialiśmy oraz przy okazji sprawdziłem prezent od K.B.

- Wyjdę spotkać się z Blake'm - oznajmiłem.

- Jasne leć - poczochrał mnie wampir.

Ubrałem coś na siebie i poleciałem pod drzewo, gdzie zawsze się z nim spotykam. Nagle ktoś od tyłu zasłonił mi oczy.

- Wiem, że to ty Blake - odwróciłem się do niego i uśmiechnąłem.

Od razu mnie pocałował. Jego delikatne wargi muskały moje. Czułem się dobrze z nim.

- Wszystkiego najlepszego - uśmiechnął się.

- Dziękuję - pocałowałem go w policzek.

Zauważyłem, że ma na sobie naszyjnik z literką L, który mu podarowałem na jego 18 urodziny niedawno. On podał mi naszyjnik z literką B.

- Jest piękny - popatrzyłem mu w oczy.

- Kocham cię Leo - przytulił mnie.

- Ja też cię kocham Blake - oddałem się w jego objęcia.

Złapał mnie za rękę i poszliśmy na polanę. Turlaliśmy się z górki. Bawiliśmy się świetnie, jak zawsze.

- Z tobą zawsze czas jest przyjemniejszy - spojrzałem na niego

- Wiadomo - uśmiechnął się chytrze.

- Co za skromność - zaśmiałem się.

- Jestem bardzo skromny - poruszył sugestywnie brwiami.

- Przestań! - odepchnąłem się go lekko i się śmiałem.

Powalił mnie na ziemię i wisiał nade mną. Mimowolnie się zarumieniłem. Wpił się w moje wargi niczym głodne zwierzę. Całował powoli i namiętnie. Dla mnie ta chwila mogłaby trwać wiecznie, lecz czułem, jak serce mu szybko bije, ale nie z podniecenia, a ze stresu.

|Marshall lee x Prince Gumball| [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz