Rozdział 10 Sezon II (Część 31)

323 23 6
                                    

Wstałem strasznie niewyspany i poszedłem do toalety. Ubrałem się na czarno i czerwono. Jakoś tak, mam taki kaprys. Potem zszedłem na dół na śniadanie.

- Dzień dobry Leo - przytulił mnie K.B.

- Weź mnie nie przytulaj, nie mam pięciu lat - przewróciłem oczami.

- Nasz mały buntownik! - uśmiechnął się książę do wampira.

- Racja - powiedział Marshall.

Westchnąłem głośno.

- Wychodzę - rzuciłem krótko.

- Gdzie? - spytał wampir.

- Po prostu, nie musicie wszystkiego wiedzieć - odwróciłem się i wyszedłem.

Lewitowałem, bo nie chciało mi się iść.

- Leo! - przywitał mnie Blake.

- Hej - uśmiechnąłem się.

- Buntujesz się? - popatrzył na mój ubiór.

Przewróciłem oczami.

- Duży 14-latek - pstryknął mnie w nos i uśmiechnął się zadziornie.

- To, że jesteś starszy to nie znaczy, że możesz ze mnie drwić! - zmarszczyłem brwi.

- No już dobrze - zaśmiał się.

Skrzyżowałem ręce.

- Głupek

Tak, tak - puścił mi oczko. - Idziemy?

Pokiwałem głową na tak. Udaliśmy się do jego domu. Mogłem tam normalnie przebywać, bo tata K.B zrobił miksturę, abym się nie topił.

- Cześć Leo! - przywitał mnie Finn.

- Dzień dobry - znów lekko się uśmiechnąłem.

- Leo! - zobaczył mnie K.O.

Pogadałem chwilę z nimi i poszedłem z Blake'm na górę. Położyłem się na łóżku, a chłopak obok mnie.

- Cieszę się, że się spotkaliśmy - popatrzył mi w oczy.

- Ja też - lekko się speszyłem.

Nagle Blake zaczął się przybliżać. Zarumieniłem się i nie wiedziałem co robić i czy on chce mnie pocałować? Był coraz bliżej i przymknął oczy. Kiedy ja zamknąłem oczy i czekałem na ten moment to ktoś zapukał. Blake odsunął się, jak poparzony ode mnie.

- Przyniosłem wam herbatkę i ciastka - uśmiechnął się.

- Dzięki - chłopak wziął tacę i postawił ją na stoliku.

Zamknął drzwi i położył się znowu obok. Zauważyłem, że denerwował się. Pewnie tym co miał zrobić. Sam nie wiem, jak na to zareagować.

- Dobra - upiłem łyk herbaty.

- Cieszę się, że ci smakuje - zamawiał się nerwowo.

- Może pójdziemy na jakąś przygodę? - spytałem.

- Dobry pomysł! - wziął miecz w rękę.

Po chwili wyszliśmy i udaliśmy się lasu. Ja lewitowałem. Wyssałem krew z kilku potworów, a Blake kilka pokonał. Było śmiechu i zabawy przy tym.

- Niezły jesteś - zauważył zmęczony ognik.

- Miło, że tak mówisz - przeczesałem włosy.

Po pokonaniu tych potworów znaleźliśmy jednego na łące. Straciłem poczucie czasu. Ten olbrzym był strasznie upierdliwy. Blake walczył na poważnie. Było to widać w jego oczach. Nagle Blake dmuchnął wielką kulą ognia. To chyba jego nowa sztuczka. Na moje nieszczęście byłem trochę za blisko i ogień dotknął mnie. Upadłem na ziemię lekko spalony.

- Leo! - krzyknął Blake.

Podbiegł do mnie i ujął mnie w ramiona.

- Przepraszam! - leciały mu łzy.

- Nie nie twoja wina - głaskałem go po policzku.

- Zostaw go! - odepchnął go K.B. - Mój biedny synek - przytulił mnie.

- Co tu się stało? - zapytał Marshall.

Blake z tych wszystkich emocji uciekł. Rozumiałem go.

- Wyjaśni nam w domu! Marshall zamień się i lecimy! - powiedział książę.

Wampir zmienił formę na ogromnego nietoperza i wsiedliśmy na niego. Zaraz byliśmy w zamku. Tata opatrzył mnie i zrobił opatrunki.

- Nie możesz się spotykać z Blake'm! Uwierzyłem ci, że nic ci już nie zrobi! - miał łzy w oczach.

- Ale tato! - zmarszczyłem brwi.

- Żadnych ale! Zabraniam!

- Daj mu się wytłumaczyć - Marshall położył rękę na ramieniu K.B.

Pokiwał twierdząco głową.

- My z Blake'm walczyliśmy z potworem i nie dało się go pokonać, więcej on zrobił wielką kulę ognia. Ja stałem za blisko i dostało mi się. To nie jego wina - spuściłem głowę.

- Nie chce, żebyście się spotykali, boję się o ciebie - odparł Balonowy.

- Znowu zaczynasz?! Powiedziałem ci, że to nie jego wina, a moja! - wstałem zły.

- Nie takim tonem młodzieńcze! - krzyknął K.B.

- Gumciu spokojnie - obok stał wampir.

Poszedłem do pokoju wściekły. Skoczyłem na łóżko i zacząłem płakać w poduszkę. Znowu skończyło się tak samo. Jak zwykle Blake jest wszystkiego winien! Tata, jak zawsze histeryzuje z tego powodu i wszystkiego mi zabrania. Nienawidzę go!


Jestem ludziki! Nowy rozdział! Yeeey! Mam nadzieję, że się cieszycie. Trochę więcej czasu i weny mi wróciło.




|Marshall lee x Prince Gumball| [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz