Event Walentynkowy (Część 13)

798 51 40
                                    

Gdy otworzyłem oczy nade mną stał uśmiechnięty Marshall.

- Dzień dobry księciuniu. - przywitał mnie.

- Dzień dobry. - przetarłem oczy, ziewnąłem i usiadłem.

Wtedy zauważyłem, że trzyma tacę z jedzeniem.

- Tak to dla ciebie. - położył mi ją na kolanach.

Zaczął mnie wtedy karmić. Wyglądał wtedy tak ponętnie. Rozpływałem się. A jedzenie przygotowane przez niego było pyszne! Niebo w gębie! Kiedy skoczyłem jeść Marshall zaprowadził mnie do łazienki. Kazał mi się rozebrać. Tak, więc zrobiłem i on też. Zarumieniłem się i uśmiechnąłem. Weszliśmy razem pod prysznic. Marshall odkręcił wodę. Ciepły strumień wody spływał po mym ciele. Po chwili Marshall zaczął mnie namydlać. Masował mnie po torsie i schodził coraz niżej aż doszedł do przyrodzenia. Zaczął go dokładnie mydlić podczas gdy mi stanął, a ja dyszałem i pojękiwałem. Zaraz przestał, a ja mruknąłem niezadowolony. Chyba mu się to spodobało, bo się uśmiechnął. Następnie opłukał nas i przybił mnie do ściany. Zaczął mnie namiętnie i zachłannie całować. Nasze języki tańczyły. Potem kazał mi kucnąć i zrobić mu loda. No to ja zacząłem działać. Polizałem jego główkę, a następnie wziąłem od razu całego do buzi. Marshall zaczął jęczeć, a to mnie bardzo podniecało. Później odsunął moją głowę, postawił przed sobą i odwrócił do siebie tyłem. Wypiąłem się do niego, a on włożył mi palca i zaczął nim poruszać. Dyszałem. Potem dokładał więcej palców. I zacząłem jęczeć. Zaraz palce zastąpił czymś większym. Kiedy wszedł we mnie cały wygiąłem się w łuk. Najpierw poruszał się wolno, a potem przyśpieszał. Był mi bardzo przyjemnie. Jęczałem coraz głośniej. Potem doszliśmy oboje w tym samym czasie. Znów mnie pocałował i opłukał nas wodą. Następnie ubraliśmy się i zeszliśmy na dół do kuchni. Marshall usmażył jajka i bekon. Zjedliśmy karmiąc się nawzajem, a po zjedzeniu chłopak wyjął ciasto czekoladowe z lodówki w czerwonym sercem na wierzchu.

- Ooo..dziękuję. - przytuliłem go.

- Nie ma za co. - pocałował mnie w czoło.

Wziąłem kęsa i odpłynąłem. Ciasto było wyborne! Brzegi czekoladowe, w środku kawałki czekolady, a do tego nie był przesadnie słodki. Po prostu idealny. Następnie w salonie obejrzeliśmy komedię romantyczną i ja kibicowałem głównej bohaterce. Udało się! Zostali razem! Marshall siedział i cicho się śmiał.

- Śmiejesz się ze mnie. - lekko się uśmiechnąłem.

- Nie, skądże. - wyprostował się.

Po chwili dostał ode mnie poduszką w twarz.

- Kłamczuszek! - zaśmiałem się.

- A ty! - rzucił się na mnie i zaczął łaskotać.

- Prze-Prze-Przestań! - łzy mi leciały ze śmiechu.

Wkrótce przestał i mnie namiętnie pocałował. Kiedy oderwaliśmy się od siebie uśmiechnął się do mnie.

- Idź na górę i ubierz się w coś eleganckiego.

- Dobrze. - uśmiechnąłem się.

Tak, więc poszedłem na górę i założyłem amarandową koszulę, cyklamenowe spodnie i rubinowe buty. Kiedy zszedłem na dół Marshall miał na sobie wiśniową koszulę, czarne spodnie i szare buty. Podszedł do mnie.

- Oficjalnie zapraszam cię do restauracji na kolację ze świecami. - uśmiechnął się zalotnie.

- To cudownie. - zarumieniłem się. - Dziękuję. - pocałowałem go w policzek.

Wziął mnie za rękę i wyszliśmy z domu. Szliśmy przez łąkę, gdzie rosły kolorowe kwiaty, niebo wyglądało przepięknie gdyż słońce zachodziło. Na chwilę przystanęliśmy by podziwiać to zjawiska. Niespodziewanie przyszła Lodowa Królowa. Spojrzeliśmy na nią i lekko się odsunęliśmy marszcząc brwi.

- Co za piękny widok, nieprawdaż? - spytała patrząc na horyzont.

- Tak. - odpowiedział Marshall.

- A tak w ogóle szczęśliwych walentynek. - odwróciła się do nas i uśmiechnęła.

- Chciałaś mnie zabić. - uniósł jedną brew wampir.

- Tak, tak. Lecz dziś walentynki. Nie mogę być miła dla pary zakochanych?

- W rzeczy samej. Dziękujemy. - odpowiedziałem.

- To do zobaczenia. - odchodziła i pomachała nam.

Odmachaliśmy i poszliśmy dalej. Kiedy doszliśmy do celu, czy tej restauracji w miasteczku niedaleko mojego zamku, Marshall otworzył mi drzwi. Jaki dżentelmen. Zajęliśmy zarezerwowany stolik i przyszedł kelner oraz zapalił nam świeczki stojące po środku stolika. Chłopak złapał mnie za rękę. Uśmiechnąłem się. Wybraliśmy dania i zjedliśmy je. Była naprawdę romantyczna atmosfera. Czułem się świetnie. Po kolacji wróciliśmy do domu. Kiedy weszliśmy Marshall uklęknął przede mną i wyjął różowe pudełeczko z kieszeni. Nie wiedziałem co myśleć. Otworzył je. Widniał w nim piękny pierścionek w różowe serduszka.

- Wyjdziesz za mnie? - zapytał.

Zakryłem ręką usta. Zacząłem płakać ze szczęścia.

- Tak! Tak! - przytuliłem go.

Gdy wstał założył mi biżuterię na palec serdeczny lewej ręki. Wtedy pocałowałem go. Byłem bardzo szczęśliwy. Nie dość, że to najlepsze walentynki w moim życiu to jeszcze mam wspaniałego narzeczonego.



|Marshall lee x Prince Gumball| [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz