Rozdział 4 (Część 4)

1.5K 132 12
                                    

Następnego dnia wstałem się przeciągnąłem. Dziś postanowiłem ubrać się odświętnie, bo idę do K.B na przyjęcie do pałacu. Ociężale podniosłem swój tyłek z łóżka i poszedłem do łazienki. Wziąłem gorący prysznic i założyłem modrą koszulę, czarne rurki i czerwone buty. Jak zwykle udałem się do kuchni i wyssałem czerwony kolor z jabłka. Następnie wyleciałem z mojego skromnego domu. Po chwili uderzył mnie powiew lekkiego wiatru. Wyleciałem z jaskini, w której znajdował się mój budynek mieszkalny. Ujrzałem piękny zielony krajobraz wzgórz. Po 10 minutach doleciałem do celu. Przystanąłem przed zamkiem mojego przyjaciela. Po chwili ktoś mi wskoczył na plecy. Zachwiałem się i odwróciłem. Stał przede mną Balonowy.

- Hej, Marshall - uśmiechnął się.

- No siemasz - odwzajemniłem uśmiech. - Nie jesteś już taki sztywny - podrapałem się po karku.

- Zmieniasz mnie - zaśmiał się. - Chcę po prostu spróbować jak to jest

- To świetnie! - przybiliśmy żółwika.

Weszliśmy do środka i od razu zapachniało świeżymi wypiekami. Popatrzyłem na stoły. Stały tam przeróżne ciasta, babeczki, ciastka, owoce i takie tam. Po niedługiej chwili zeszli się słodyczanie, a na końcu weszły Fiona i Cake. Dziewczyna była ubrana w wytworną białą suknię z różową wstążką w pasie, a Cake jak zawsze. Podleciałem do stoisk z jedzeniem i wziąłem tradycyjnie jabłko i wyssałem kolor. Podeszły do mnie Fiona z Cake. Rozgniotłem owoc, który rozprysł się na pyszczek kocicy.

- Ej! - krzyknęła zezłoszczona Cake.

- Ty pacanie - uderzyła mnie lekko blondynka w ramię śmiejąc się.

Cake przewróciła oczami i poszła do pana Jednorożka.

- Jak się czujesz Marshall? - zapytała z troską Fiona.

- Lepiej - odwróciłem wzrok, bo ona mnie zwyczajnie nudziła.

Znalazłem K.B i do niego podszedłem uprzednio nalewając ponczu dla nas. Dziewczyna jak na złość się do mnie przykleiła. To wkurzające.

- Hej K.B - rzuciła od niechcenia.

Przewróciłem oczami. Podałem dla chłopaka kubek.

- Marshall zagrasz dziś? - zawiesiła mi się na ramieniu.

Zauważyłem, że K.B lekko zmarszczył brwi.

- Nie wziąłem gitary ze sobą - westchnąłem.

- Ty głuptasie - zaśmiała się.

- Nie nazywaj go tak - wtrącił Balonowy.

- Oj nie przesadzaj - prychnęła blondynka.

Wtedy się wkurzyłem i wylałem na nią zawartość mojego kubka.

- Marshall! to była nowa sukienka! - krzyknęła Fiona.

- Trudno się mówi - powiedziałem obojętnie.

Dziewczyna poszła sobie wściekła.

- Denerwująca osoba - zwróciłem się do chłopaka.

- Prawda - odpowiedział.

Chwilę się się zastanowiłem.

- Ja już ci pokazałem trochę moich zajęć, może teraz ty mi pokażesz swoje? - zapytałem z błyskiem w oku.

- Na pewno chcesz? To nudne zajęcia. - spuścił wzrok.

- Chcę poznać zajęcia mojego przyjaciela - puściłem do niego oczko na co on się uśmiechnął.

Tak, więc na początku K.B oprowadził mnie tak prowizorycznie po zamku, ponieważ większość widziałem. Potem poszliśmy do jego laboratorium i to było mega!  Te wszystkie lasery i maszyny!

- Sam to stworzyłeś? - zaciekawiłem się.

- Tak - odpowiedział niepewnie.

- Nie posądzę cię o to, że się przechwalasz - dodałem mu otuchy.

On odetchnął z ulgą. Ja cicho się zaśmiałem. Następnie chłopak pokazał mi wielką bibliotekę, o której wcześniej nie wiedziałem.

- Robi wrażenie - oglądałem otoczenie.

- Co nie? - stał obok mnie - Niektóre przeczytałem - uśmiechnął się.

- Może i ja zacznę czytać - powiedziałem zahipnotyzowany w te książki.

- Zachęcam - uśmiechnął się Balonowy.

Podleciałem do najwyższego regału i przejechałem dłonią po książkach. Wybrałem jedną i stanąłem obok K.B.

- Co tam wybrałeś? - popatrzył na książkę.

- Jakiś romans. - zaśmiałem się nerwowo.

- Myślałem, że wybierzesz jakąś akcję czy coś  - spojrzał na mnie.

- Zainteresowało mnie - wyszczerzyłem zęby.

Balonowy kiwnął głową i poszliśmy dalej. Ogółem jego pałac był wielki. Weszliśmy na najwyższą wieżyczkę i podziwiałem widoki. Przede mną rozciągała się polana posłana kwiatami i drzewami, a po lewej stronie las, gdzie stał mój dom.

- Masz fajny widok na ten las - powiedziałem.

- O poranku tak pięknie wygląda. - odparł.

- Wiesz, że ja tam mieszkam - uniosłem kącik ust.

- N-Naprawdę? - jąkał się.

- Nie pamiętasz? - westchnąłem.

- Przepraszam - spuścił głowę.

Poczochrałem go po tej różowej czuprynie. On podniósł głowę. Po jego policzkach spływała ciepła ciecz.

- Ej, stary nie płacz od takich błahostek

On przetarł rękawem oczy, a ja go przytuliłem. Było mi go szkoda. Na początku stał nic nie robiąc, ale po chwili lekko się we mnie wtulił.

~K.B

Było mi tak przyjemnie i ciepło. Słyszałem jego miarowe bicie serca. Wdychałem jego zapach. Piękny. Zaraz co? O czym ja myślę? Odsunąłem się od niego i uśmiechnąłem.

- Dziękuję, że mnie wspierasz

- Nie ma za co - patrzył mi w oczy.

Miał takie piękny kolor oczu. Mogłem się w tych oczach utopić, lecz szybko odgoniłem te myśli i poszliśmy do ogrodu. Pokazałem mu jakie mam grządki oraz nazwy rzadkich gatunków kwiatów. Słuchał mnie uważnie i z zainteresowaniem. To miłe z jego strony. Potem nastał zachód słońca. Niebo wyglądało pięknie, a słońce jak wielka ognista kula chowała się za horyzontem. Pogadaliśmy jeszcze trochę i się pożegnaliśmy. Mam nadzieję, że nic mu się nie stanie po drodze. Jest wampirem, ale zawsze jest ta nutka niepewności. Wszedłem do środka i zjadłem kolację, a następnie udałem się do mojego pokoju. Wszedłem do łazienki i wziąłem gorący prysznic po czym ubrałem koszulkę, którą dostałem od Marshalla. Nawet nie wiem kiedy. Po prostu leżała w łazience z karteczką, że to od niego. Powąchałem ją i lekko się zarumieniłem. Co ja robię? Udałem się do mojego mięciutkiego łóżeczka i nakryłem się. Po chwili jednak wyciągnąłem telefon i zadzwoniłem do wampira.

- Halo? - odezwał się jego zmęczony głos.

- Obudziłem cię? - zapytałem.

- To ty K.B. Tak jakby - ziewnął.

- Przepraszam, chciałem się upewnić, że dotarłeś w kawałku

- Martwisz się o mnie - zaśmiał się.

Spaliłem buraka. Dobrze, że tego nie widzi.

- To m-miłe - powiedział niepewnie chłopak.

Zrobiło mi się ciepło na sercu

- No dobra, będę się kłaść, dobranoc - odparł czarnowłosy.

- Dobranoc - odłożyłem słuchawkę i położyłem się.

Oddałem się w objęcia Morfeusza spokojny.

|Marshall lee x Prince Gumball| [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz