Event Bożonarodzeniowy (Część 12)

843 57 13
                                    

W końcu nadszedł 24 grudnia. Usiadłem na kanapie kiedy Marshall jeszcze spał.

***

- Niedługo święta! - krzyknął do mnie Marshall. - Pomożesz mi zrobić porządki?

- Jasne. - uśmiechnąłem się.

Chłopak został tu na dole, a ja poszedłem na górę do pokoju. Sprzątnąłem jego ubrania, bo jak zwykle walały się na łóżku. Potem ścierałem kurze. Stanąłem na stołku, aby dosięgnąć na górę szafy. Wtedy strąciłem jakieś pudełko. Na szczęście nie zrobiło większego hałasu. Podszedłem do niego i je otworzyłem.

- Płyty? - wziąłem je do ręki.

Włożyłem jedną na megafon.

- Nagrał to na płytę?

Pamiętam jak to śpiewał kiedy jeszcze razem z Fioną i Cake byliśmy przed jakimiś wrotami i goniliśmy jakiegoś gościa. Wtedy kiedy zaczął to śpiewać nic się nie świeciło, ale potem śpiewał szczerze. Wtedy zbytnio się nie lubiliśmy. A Fiona była moją i jego przyjaciółką, jak i Cake. Wszystko różniło się bardzo od tego co jest teraz. Nie potrafiłbym sobie wyobrazić, żeby było coś inaczej. To by było dziwne. Samotna łza spłynęła mi po policzku. Ta piosenka trochę boli, ale nie czas na takie rozmyślanie. Jestem z Marshallem i jest wszystko dobrze. Wszystko się układa i jesteśmy ze sobą szczęśliwi. Takie jest teraz moje życie. Uśmiechnąłem się szczerze do siebie.

Potem do megafonu włożyłem drugą płytę. Ciekawe co to jest.

Good little girl,

Always picking a fight with me.

You know that I'm bad

But you're spending the night with me.

- Wtedy to śpiewał z Fioną. - przewróciłem oczami.

What... Do you want... from my world?

You're a good little girl.

- Pff..

Bad little boy.

That's what you're acting like.

- Teraz ona śpiewa. - zacisnąłem pięści.

I really don't buy,

That you're that kind of guy.

And... If you are...

- Dlaczego ona? - popatrzyłem w sufit.

Why do you want to hang out with me?

- -.-

Don't you know I'm a villain?

Every night, I'm out killin'

Sending everyone runnig like children?

I know why you're mad of me,

I got demon eyes... And they're lookin' right trough

Your Anatomy

- >.<

Into your deepest fears.

Baby I'm not from here,

- Nazwał ją tak?! Nienawidzę jej tak czy siak! - skrzyżowałem ręcę.

I'm from the nightosphere, to me you're clear...

Transparent,

You got a think for me girl, it's apparent.

- No nareszcie się skończyło! - byłem zły.

Po chwili wszedł Marshall.

- Kochanie, czemu krzyczysz? - zapytał.

- Bo jestem zdenerwowany! Dlaczemu mi nie powiedziałeś, że nagrałeś te płyty?! I do tego śpiewałeś z Fioną! - wykrzyczałem.

- Po pierwsze 'Dlaczemu' - zaśmiał się. - Po drugie nagrałem je wcześniej, żeby mieć pamiątkę. - Po trzecie to było dawno i nie prawda. - podszedł do mnie.

Przytulił mnie mocno i czule.

- Przecież wiesz, że jestem tylko twój. - wyszeptał mi do ucha.

Ja tylko wtuliłem się w niego.

***

Kiedy zszedł Marshall przywitałem go całusem w policzek.

- Wesołych świąt!

- Nawzajem księciuniu. - przytulił mnie, a potem pocałował namiętnie.

Potem zjedliśmy śniadanie karmiąc się i obejrzeliśmy film romantyczny.

- A co z twoimi poddanymi? - zapytał.

____________________________________________

- Spokojnie, pewnie książę przyjdzie.

- Ale my chcemy z nim teraz spędzić święta! - ktoś krzyknął.

- Ależ spokojnie.

- Nie! - tłum zareagował.

________________________________________________

- Dadzą sobie radę. - uśmiechnąłem się.

- Mówisz?

- Myślę. - wyszczerzyłem ząbki.

__________________________________________________

- Panie lizaku! Co mam zrobić?!

- Przyprowadzić księcia!

- Ale nie wiem gdzie on jest teraz.

_______________________________________________

Marshall całował tak świetnie. Rzuciłem się na niego i oddawałem pocałunki z pasją. Usłyszałem potem telefon, ale go zignorowałem.

________________________________________________

- Książę, odbierz, odbierz. - modliłam się. - Nie odebrał. Fakkk!! - zakryłam usta.

- Pani Miętówko, co to za niestosowne zachowanie?

- To nie tak..

- Więc jak? - zapytał tłum.

__________________________________________

Potem postanowiliśmy dać sobie prezenty. Marshall wręczył mi białą paczuszkę z czerwoną wstążką, a ja mu różową paczkę. Gdy ją otworzyłem zachwyciłem się prezentem. Był to cyklamenowy sweterek zakładany przez głowę, czekolada mleczna i materiałowe serduszko oraz gwiazdka.

- Dziękuję Marshall! - przytuliłem go.

On to odwzajemnił.

- Nie ma za co. - uśmiechnął się.

Potem rozpakował swój prezent. Były to czarne bokserki, niebieska koszula i łańcuszek z sercem.

- Łańcuszek piękny, koszula mięciutka, a bokserki pierwsza klasa. - uśmiechnął się jak zboczuszek.

Bo to mój zboczuszek! Wtedy go pocałowałem. On to odwzajemnił i razem położyliśmy się obok siebie.

|Marshall lee x Prince Gumball| [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz