Rozdział 3 Sezon II (Część 21)

491 35 16
                                    

Dziś Leo kończy roczek! Tak się cieszę! Mój maluszek obchodzi pierwsze urodziny! Obudziłem Marshalla i zeszliśmy na dół do kuchni. Zrobiliśmy tort czekoladowy dla synka.

- Myślisz, że się ucieszy? - zapytał.

- Myślę, że tak. - uśmiechnąłem się.

Ucałowałem go w policzek i wstawiłem tort do lodówki. Poszedłem na górę zobaczyć czy malec już wstał i miałem rację. Siedział w swoim kojcu. Popatrzył na mnie i się uśmiechnął. Wzięłem go na ręce i przytuliłem.

- Jesteś głodny? - zapytałem z uśmiechem.

Usłyszałem jego potwierdzenie. Zeszliśmy na dół, a jedzenie dla Leo było już gotowe. Marshall je przygotował.

- Dziękuje. - popatrzyłem na męża.

- Nie ma za co. Przecież nie będziesz robić wszystkiego sam. - uśmiechnął się.

- Jesteś kochany.

Nakarmiłem syna i usiadłem z nim na kanapie w salonie.

- Kogo zaprosiłeś? - obok usiadł wampir.

- K.O, Finna, Blake'a, Fionę i Cake oraz twoje siostry. - powiedziałem. - Przyjdą tak mniej więcej w porze obiadu o piętnastej. - dodałem.

- A co dziś na obiad? - zapytał.

- Standardowe pytanie. - zaśmiałem się. - Najpierw zjedzmy śniadanie.

- Dobrze, przygotuję. - wstał i poszedł do kuchni.

- Ja to zrobię! - powiedziała Pani Miętówka.

- No to pomogę. - wtrącił Marshall.

Tymczasem ja bawiłem się z Leo. On jest taki drobniutki i słodziutki. Bardzo się cieszę, że mam dziecko.

- Cieszysz się, że przyjdą goście na twoje urodziny? - uśmiechnąłem się do niego.

Nie jestem pewien czy zrozumiał, ale się zaśmiał. Po chwili dołączył Marshall.

- Potem Miętówki zrobią obiad. - powiadomił.

To jest wielki dzień dla Leo. Wziąłem go na ręce i zaniosłem do pokoju do kojca. Musi się jeszcze przesypać jak to małe dzieci. Zszedłem na dół i powiedziałem dla Pani Miętówki, żeby przypilnowała dziecka. Miałem zamiar przejść się z mężem na spacer.

- Gotowy? - spytałem.

- Tak. - uśmiechnął się uroczo.

Lekko się zarumieniłem.

- To idziemy!

No i wyszliśmy. Marshall złapał mnie za rękę i poszliśmy na łąkę usłaną kwiatami. Spotkaliśmy tam idącą Lodową Królową i Dianę. Wcześniej nam powiedziały, że niestety nie przyjdą na przyjęcie, bo mają ważna sprawę.

- Cześć K.B! - przywitała nas Królowa.

- Witajcie. - odpowiedziałem.

- Właśnie szłyśmy do was dać prezent dla waszego syna przed wyjazdem. - uśmiechnęła się Diana.

Podała nam pudełeczko.

- Pozdrów go od nas. - powiedziała Królowa i poszły.

Poszliśmy dalej się przejść.

- To fajnie, że dały mu prezent. - spojrzałem na chłopaka.

- Tyle przynajmniej zrobiły. - zaśmiał się.

Pochodziliśmy jeszcze trochę po lesie. Po chwili zauważyłem jakaś białą sylwetkę. Wskoczyłem na wampira. 

- Co się stało? - zapytał.

|Marshall lee x Prince Gumball| [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz