Obudziłem się rano. Chyba przysnąłem. Blake'a nie było obok mnie. Usiadłem od niechcenia i ziewnąłem. Zwlokłem się z łóżka oraz udałem się na dół. Poczułem świetny zapach smażonego jedzenia. Poszedłem do kuchni, a tam stał gotujący ognik.
- Już wstałeś Leo? Robię nam śniadanie - uśmiechnął się.
Jego uśmiech sprawia, że miękną mi kolana. Podszedłem bliżej i zajrzałem mu przez ramię co pichci.
- Jajecznica - zaśmiałem się.
- Co w niej nie tak? - zdziwił się.
- Nic poza nią nie potrafisz nic zrobić - przygotowałem talerze.
- Hmpf.. - obraził się.
- No nie strzelaj focha - pocałowałem go w policzek.
Gdy skończył gotować nałożył jedzenia na talerze i usiedliśmy przy stole. Gdy zjedliśmy i chciałem pozmywać to Blake podniósł mnie za biodra i usadził na blacie. Zaczął mnie delikatnie całować wsuwając ręce pod moją koszulkę. Drażnił moje sutki. Zarumieniłem się. Potem patrzył mi w oczy i zdejmował moje i swoje spodnie.
- Blake nie tutaj - odwróciłem wzrok.
- Nie będzie ich przez jakiś czas - naślinił palce.
Krążył wokół mojej dziurki. Pojękiwałem cicho. Włożył jeden palec i zaczął nim poruszać. Było mi przyjemnie. Potem dołożył drugi. Było jeszcze lepiej. Całował mnie w trakcie, a ja jęczałem mu w usta. Następnie zamienił palce czymś większym. Naślinił swoją dłoń i pocierał o swojego członka. Potem wszedł we mnie powoli i zaczął się poruszać. Było wspaniale. Z resztą, jak zawsze z nim. Poruszał się coraz szybciej doprowadzając mnie przy tym do szaleństwa. Jęczałem mu do ucha. Było mi tak bardzo przyjemnie. Doszedłem szybko, a on zaraz po mnie. Patrzyliśmy na siebie przez dłuższą chwilę po czym ognik uśmiechnął się. Poszliśmy pod prysznic. Umył mnie dokładnie i całował. Potem poszliśmy do jego pokoju.
- Kocham z tobą przebywać - powiedziałem.
- A ja z tobą - uśmiechnął się.
Leżeliśmy i patrzyliśmy sobie w oczy. Taka cisza między nami nie jest niezręczna, wręcz przeciwnie. Lubimy milczeć razem. Spojrzałem w oczy Blake'a. Jego są cudowne. Uwielbiam na nie patrzeć. Uspokajają mnie. Uszczęśliwiają mnie. Są takie przewidywalne, a zarazem tajemnicze. Czasami potrafię powiedzieć, patrząc w jego oczy, co czuje, a drugim razem już nie. Nie ma takich samych na tym świecie. Tylko on je posiada. Nie wiem co bym zrobił, gdybym ich już nie zobaczył.
- O czym myślisz? - spytał po chwili.
- O tobie - zarumieniłem się.
Zaśmiał się i mnie przytulił. Jego ramiona, które mnie oplatają są takie czułe. Czuję się bezpiecznie w jego objęciach. Daje mi poczucie beztroski i szczęścia. Zawsze potrafi poprawić mi humor. Płacze, przeżywa ze mną. Za to go kocham. Za to kim jest, jak wygląda, jak się zachowuje. Kocham go za wszystko.
- Tak w ogóle to, gdzie twoi rodzice? - spojrzałem na niego.
- Wyszli gdzieś - odparł.
- No dobrze, a gdzie? - przysunąłem się.
- Tego nie wiem. Jakaś tajemnica - zaśmiał się.
- Taa, tajemnica - zacząłem się śmiać.
- No serio! Nic nie powiedzieli - powiedział.
- Po prostu nie umiesz słuchać
- A przestań - odwrócił się.
- Blake - zaśmiałem się. - No już nie obrażaj się - zacząłem go łaskotać.
Śmiał się tak głośno, że zastanawiałem się czy cały zamek go nie słyszy. W końcu przestałem, a chłopak odetchnął z ulgą.
- Nie chcę tam wracać - spuściłem głowę.
- Wiem - pogłaskał mnie. - Możesz tu zostać tak długo, jak tylko chcesz. Rodzice nie mają nic przeciwko
- Ale jak się dowiedzą to pewnie będą chcieli pogadać ze mną, potem z moimi rodzicami - westchnąłem.
- Pogadam z nimi, jak przyjdą - spojrzał mi w oczy.
- Wtedy oni też się dowiedzą, ale w sumie nic takiego nie zrobią. Zgadzam się - wtuliłem się w niego.
Trwaliśmy tak w uścisku aż rodzice chłopaka nie wrócili. Naprawdę się denerwowałem. Chciałem być przy tej rozmowie. Postanowiłem pójść z ognikiem do salonu.
Łapcie rozdział. Dziękuję, że nadal to czytacie.
CZYTASZ
|Marshall lee x Prince Gumball| [Zakończone]
RomanceKsiąże Balonowy |K.B| wiecie, jak to na szlachcica przystało żyje w zamku. Jego poddani to słodyczanie i posiada nad nimi wszelką władzę. Lubi przyjęcia herbaciane i zajmuje się nauką. Jego najlepsze przyjaciółki to Fionę i Cake, które walczą ze złe...