Rozdział 18 Sezon II (Część 40)

239 17 0
                                    

Obudziłem się rano. Chyba przysnąłem. Blake'a nie było obok mnie. Usiadłem od niechcenia i ziewnąłem. Zwlokłem się z łóżka oraz udałem się na dół. Poczułem świetny zapach smażonego jedzenia. Poszedłem do kuchni, a tam stał gotujący ognik.

- Już wstałeś Leo? Robię nam śniadanie - uśmiechnął się.

Jego uśmiech sprawia, że miękną mi kolana. Podszedłem bliżej i zajrzałem mu przez ramię co pichci.

- Jajecznica - zaśmiałem się.

- Co w niej nie tak? - zdziwił się.

- Nic poza nią nie potrafisz nic zrobić - przygotowałem talerze.

- Hmpf.. - obraził się.

- No nie strzelaj focha - pocałowałem go w policzek.

Gdy skończył gotować nałożył jedzenia na talerze i usiedliśmy przy stole. Gdy zjedliśmy i chciałem pozmywać to Blake podniósł mnie za biodra i usadził na blacie. Zaczął mnie delikatnie całować wsuwając ręce pod moją koszulkę. Drażnił moje sutki. Zarumieniłem się. Potem patrzył mi w oczy i zdejmował moje i swoje spodnie.

- Blake nie tutaj - odwróciłem wzrok.

- Nie będzie ich przez jakiś czas - naślinił palce.

Krążył wokół mojej dziurki. Pojękiwałem cicho. Włożył jeden palec i zaczął nim poruszać. Było mi przyjemnie. Potem dołożył drugi. Było jeszcze lepiej. Całował mnie w trakcie, a ja jęczałem mu w usta. Następnie zamienił palce czymś większym. Naślinił swoją dłoń i pocierał o swojego członka. Potem wszedł we mnie powoli i zaczął się poruszać. Było wspaniale. Z resztą, jak zawsze z nim. Poruszał się coraz szybciej doprowadzając mnie przy tym do szaleństwa. Jęczałem mu do ucha. Było mi tak bardzo przyjemnie. Doszedłem szybko, a on zaraz po mnie. Patrzyliśmy na siebie przez dłuższą chwilę po czym ognik uśmiechnął się. Poszliśmy pod prysznic. Umył mnie dokładnie i całował. Potem poszliśmy do jego pokoju.

- Kocham z tobą przebywać - powiedziałem.

- A ja z tobą - uśmiechnął się.

Leżeliśmy i patrzyliśmy sobie w oczy. Taka cisza między nami nie jest niezręczna, wręcz przeciwnie. Lubimy milczeć razem. Spojrzałem w oczy Blake'a. Jego są cudowne. Uwielbiam na nie patrzeć. Uspokajają mnie. Uszczęśliwiają mnie. Są takie przewidywalne, a zarazem tajemnicze. Czasami potrafię powiedzieć, patrząc w jego oczy, co czuje, a drugim razem już nie. Nie ma takich samych na tym świecie. Tylko on je posiada. Nie wiem co bym zrobił, gdybym ich już nie zobaczył.

- O czym myślisz? - spytał po chwili.

- O tobie - zarumieniłem się.

Zaśmiał się i mnie przytulił. Jego ramiona, które mnie oplatają są takie czułe. Czuję się bezpiecznie w jego objęciach. Daje mi poczucie beztroski i szczęścia. Zawsze potrafi poprawić mi humor. Płacze, przeżywa ze mną. Za to go kocham. Za to kim jest, jak wygląda, jak się zachowuje. Kocham go za wszystko.

- Tak w ogóle to, gdzie twoi rodzice? - spojrzałem na niego.

- Wyszli gdzieś - odparł.

- No dobrze, a gdzie? - przysunąłem się.

- Tego nie wiem. Jakaś tajemnica - zaśmiał się.

- Taa, tajemnica - zacząłem się śmiać.

- No serio! Nic nie powiedzieli - powiedział.

- Po prostu nie umiesz słuchać

- A przestań - odwrócił się.

- Blake - zaśmiałem się. - No już nie obrażaj się - zacząłem go łaskotać.

Śmiał się tak głośno, że zastanawiałem się czy cały zamek go nie słyszy. W końcu przestałem, a chłopak odetchnął z ulgą.

- Nie chcę tam wracać - spuściłem głowę.

- Wiem - pogłaskał mnie. - Możesz tu zostać tak długo, jak tylko chcesz. Rodzice nie mają nic przeciwko

- Ale jak się dowiedzą to pewnie będą chcieli pogadać ze mną, potem z moimi rodzicami - westchnąłem.

- Pogadam z nimi, jak przyjdą - spojrzał mi w oczy.

- Wtedy oni też się dowiedzą, ale w sumie nic takiego nie zrobią. Zgadzam się - wtuliłem się w niego.

Trwaliśmy tak w uścisku aż rodzice chłopaka nie wrócili. Naprawdę się denerwowałem. Chciałem być przy tej rozmowie. Postanowiłem pójść z ognikiem do salonu.

Łapcie rozdział. Dziękuję, że nadal to czytacie.

|Marshall lee x Prince Gumball| [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz