Rozdział 3 (Część 3)

1.7K 123 34
                                    

- Halo, słyszycie mnie?

Wtedy otworzyłem oczy.

- Lepiej się czujesz, książę? - zapytał mnie Doktor Książę.

- Tak, chyba tak - wymamrotałem.

- A ty Marshall? - spytał.

- A co cię to? - powiedział drwiąco.

Dopiero teraz go spostrzegłem. Leżał obok mnie nawet żywszy ode mnie.

- Pamiętacie swój sen? - zapytał Doktor.

- Jaki sen? - podnieśliśmy się oboje.

Jednak uniemożliwiły nam to pasy, którymi byliśmy przypięci do łóżka.

- Co to do cholery?! - warknął wampir.

- Uspokój się - zaczął Doktor. - Musiałem was przebadać na podstawie snu.

- Widział pan go? - oczy mi zabłysły z ciekawości.

- To jest sen, który objawił się na podstawie waszych najgłębszych pragnień, dlatego go nie pamiętacie - odpowiedział.

- Ale po co nas badałeś? - zapytał chłopak łagodniej.

- Mieliście pewne zaburzenia i nie oddychaliście podczas snu. O tobie książę zawiadomiła mnie pani Miętówka, a o tobie Marshall, Fiona - poprawił okulary.

- Poradził bym sobie - przewrócił oczami wampir.

- Musisz być nie miły? - powiedziałem do nie z zarzutem. - Dziękujemy za pomoc - spojrzałem na niego kątem oka.

Doktor książę nas odpiął i odprowadził do wyjścia z jego gabinetu.

- Ciekawe o co z tym wszystkim chodziło - potarłem skronie.

- Nie wiem, księciuniu. - lewitował obok mnie i założył ręce za głowę.

- Mógłbyś przestać mnie tak nazywać? - zmarszczyłem brwi.

- Złość piękności szkodzi, księciuniu - ziewnął i lekko się uśmiechnął.

Wtedy przyśpieszyłem kroku. Marshall podleciał do mnie. Zrobiłem to samo i tak w kółko. Cały czas mnie doganiał.

- Możesz mnie w końcu zostawić? - odwróciłem się do niego.

Okazało się, że jest bardzo blisko mnie aż za bardzo.

- Niby czemu? - zaśmiał się.

- B-Bo ja tak chcę! - lekko się zarumieniłem, nawet nie wiem dlaczego.

Odsunął się i śmiał. Ja poszedłem dalej. Wkrótce doszedłem do zamku. Wszedłem do środka, a za mną jak na złość czarnowłosy.

- Dzień dobry książę. Jak się czujesz? - zapytała pani Miętówka.

- Już lepiej - uśmiechnąłem się ciepło.

- Taki porządny i poukładany chłopiec - śmiał się Marshall.

- Naprawdę to cię śmieszy? To wyjdź - powiedziałem stanowczo.

- Uraziłem księciunia? Oh, przepraszam - klęknął i ucałował moją dłoń po czym podniósł głowę z zadziornym uśmiechem.

Policzki zaczęły mnie piec. Dlaczego?! Zabrałem szybko rękę i odwróciłem się.

- Właściwie co on tu robi książę? - spytała pani Miętówka.

- Przyszedł za mną - odpowiedziałem.

Potem udałem się do mojego pokoju.

- Ej, księciuniu.. - zaczął wampir.

|Marshall lee x Prince Gumball| [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz