Minęły dwa lata od kiedy rodzice dowiedzieli się o moim związku z Blake'm. K.B i Marshall wyprowadzili się do domku wampira w jaskini. K.O i Finn zamieszkali w drzewie, gdzie niegdyś mieszkał blondyn, a Fiona i Cake wraz z Jake'm znaleźli sobie nowy dom niedaleko. Słodkie Królestwo i Królestwo ognia połączono magią. Słodki zamek był jedną połową, a ognista budowla drugą. Zostałem następcą tronu po tacie tak, jak Blake. Teraz rządzimy jako para królewska. To jest bardzo odpowiedzialne stanowisko. Na początku myślałem, że nie dam rady, ale kiedy już minęło trochę czasu to przyzwyczaiłem się do tego systemu pracy. Poza tym cieszę się, że ty jestem z osobą, którą kocham. Często odwiedzają nas rodzice przychodząc na herbatę. Bywa też tak, że kiedy mam czas wolny to gram na gitarze. Właśnie siedziałem teraz w sypialni i grałem na instrumencie, gdy po chwili wszedł mój ukochany.
- Co tam robisz? - usiadł obok mnie i przytulił mnie całując w policzek.
- Piszę kolejną piosenkę - uśmiechnąłem się lekko.
- Jestem ciekawy o czym. Powiesz mi? - zapytał.
- Jak skończę to ci powiem - zaśmiałem się.
- Leo! No proszę! - nalegał.
- Nie - na moją twarz wstąpił triumfalny uśmiech. - To niespodzianka
- No dobrze, poczekam - odwrócił wzrok.
-Na razie przerwa. Zrobimy razem obiad? - spytałem.
- Mamy służbę - powiedział.
- Chcę go zrobić z tobą - uśmiechnąłem się słodko.
Westchnął oraz wstał i pociągnął mnie za sobą. Zeszliśmy do kuchni i zaczęliśmy razem gotować. Było przy tym niemało zabawy. My byliśmy cali w mące i cała kuchnia. Przybliżyłem się i pocałowałem go w usta. Odwzajemnił to od razu. Kocham jego usta. Są takie miękkie. Całowaliśmy się tak przez dłuższą chwilę dopóki Pani Miętówka nie weszła. Wtedy speszony odsunąłem się o ognika i poszedłem się przebrać. Po ogarnięciu się wróciłem do gotowania. Skończyliśmy go niedługo z chłopakiem i usiedliśmy zjeść.
- Pyszny - uśmiechnął się Blake.
- Bo ja zrobiłem - zaśmiałem się.
- My zrobiliśmy, nie zapominaj - wziął kolejnego kęsa.
- Tak, tak - machnąłem ręką.
Wtedy zabrał mi kawałek jedzenia z talerza. On chce chyba wojny. Zmrużyłem oczy i spojrzałem na niego. On uniósł ręce w geście obronnym.
- Teraz to sobie możesz - wstałem i podszedłem do niego.
Zacząłem go łaskotać. Śmiał się bardzo głośno aż mnie uszy rozbolały. Po chwili przestałem.
- Za głośno - burknąłem.
- To nie trzeba było zaczynać - patrzył na mnie.
- To ty zacząłeś - udałem obrażonego.
- No już nie denerwuj się - pocałował mnie w policzek.
Następnie zająłem się formalnościami. Muszę tego pilnować w zamku. Podpisywałem papiery, liczyłem pieniądze, pilnowałem pokoju i bezpieczeństwa w królestwie. Łagodziłem również spory między innymi królestwami, a także podejmowałem decyzje na zjazdach władców. To naprawdę męczące. Teraz doceniam tatę, że miał siłę to wszystko robić cały czas. Pamiętam, jak byłem młodszy, co się działo, co czułem, co przeżywałem. Teraz się z tego śmieję. Pewnie, jak każdy inny, lecz wtedy to była dla mnie tragedia. Rozumiem, że chcieli dla mnie dobrze, ale K.B posuwał się za daleko. Doceniam to, że zrozumiał co zrobił źle oraz, że to zmienił. Wszystko jakoś się ułożyło i jestem tu gdzie jestem.
CZYTASZ
|Marshall lee x Prince Gumball| [Zakończone]
RomanceKsiąże Balonowy |K.B| wiecie, jak to na szlachcica przystało żyje w zamku. Jego poddani to słodyczanie i posiada nad nimi wszelką władzę. Lubi przyjęcia herbaciane i zajmuje się nauką. Jego najlepsze przyjaciółki to Fionę i Cake, które walczą ze złe...