Rozdział 8 Sezon II (Część 28)

339 30 5
                                    

Minęły dobre cztery lata od akcji w walentynki. Teraz mam już 12 lat i ja nadal chodzę do podstawówki, a Blake jest już do gimnazjum w tej samej szkole. Dlatego K.B załatwił mi ochroniarza i zarazem donosiciela, czyli pana Miętówkę. On obserwuje czy nie rozmawiam z Blake'm. To okrutne. Chodzi za mną na przerwach. Na szczęście do sali nie wchodzi tylko czeka aż lekcja się skończy. Teraz śmieją się ze mnie, że 'książę ma ochroniarza krasnala', 'jego wysoka mość musi być chroniona przed innymi'. No cóż. Wstałem z łóżka i ubrałem się. Zszedłem na dół do jadalni, gdzie wziąłem czerwone jabłko i wyssałem z niego kolor.

- Dzień dobry Leo. - przywitał mnie tata.

- Dobry. - minąłem go.

- Dlaczego cały czas się tak zachowujesz? - spytał.

- No nie wiem, może dlatego, że mi wszystkiego zabraniasz. - przewróciłem oczami i wziąłem torbę z książkami.

- Mówisz tak samo już od dłuższego czasu. Dbam o twoje bezpieczeństwo! - podszedł do mnie.

- Nie jestem już mały! A tamto wydarzyło się 4 lata temu! - założyłem buty.

- Nie unoś się. - spojrzał na mnie gniewnym wzrokiem.

Uniosłem się trochę nad ziemią i wyleciałem z zamku. Za mną pobiegł pan Miętówka.

- Nie denerwuj się tak książę Leo. - powiedział.

Milczałem. Byłem wściekły, a nie chciałem się wyżywać na nim. Wkrótce doszliśmy do szkoły.

- Książę Leo przybył! - cały korytarz się ukłonił i śmiał ze mnie.

Poszedłem pod salę i po dzwonku wszedłem do środka. Oczywiście słyszałem szepty i śmiech. Po kilku minutach lekcji odezwała się nauczycielka.

- Leo, zanieś te dyplomy do sali 88. Daj to dla pani, która ma tam lekcje.

Wziąłem je i wyszedłem. Oczywiście za mną szedł pan Miętówka. Po chwili zorientowałem się, że sala 88 to sala klasy sportowej II B gimnazjum, a do tej klasy chodził Blake! Zacząłem się pocić. Dawno go nie widziałem, bardzo dawno. Otworzyłem drzwi i wszedłem trzęsąc się.

- Dzień dobry. Przyniosłem dyplomy. - podszedłem do biurka.

- Dziękuje Leo. - znała mnie, bo to chemiczka, z którą pracowałem przed konkursem.

- A to Leo laureat konkursu chemicznego! Jest w 6 klasie i popatrzcie jaki mądry. - uśmiechnęła się.

Mój wzrok zatrzymał się na Blake'u. On też patrzył na mnie. Uśmiechnął się lekko do mnie. Zarumieniłem się. Nawet nie wiem dlaczego. Szybko udałem się w stronę drzwi.

- Do widzenia! - zamknąłem je za sobą.

Odparłem się o ścianę obok cały czerwony ze wstydu. Tak dawno go nie widziałem, że aż się wstydzę?! Gdy się uspokoiłem wróciłem na lekcje. Niektóre były ciekawe. Potem wracałem do domu. Myślałem o tym, jak Blake się do mnie uśmiechnął. Miał taki spokojny, a zarazem pełny radości wyraz twarzy. Nie widzieliśmy się dość długo i to może dlatego.

- Hej. - ktoś dotknął mojego ramienia.

Odwróciłem się i zobaczyłem ognika.

- Książę! Idziemy! - pociągnął mnie pan Miętówka.

- W końcu mam szanse cię zatrzymać. Zawsze miętówka cię zabierał za szybko.

- Taa. - odwróciłem wzrok.

Nagle słodyczan pociągnął mnie za ramię.

- Muszę już iść. - wymusiłem uśmiech.

- Spotkamy się jeszcze! - krzyknął do mnie.

|Marshall lee x Prince Gumball| [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz