Rozdział 2 Sezon II (Część 19)

609 42 30
                                    

Kiedy się obudziłem była ósma rano. Poleżałem chwilę patrząc w sufit po czym wstałem. Poszedłem do łazienki i wziąłem prysznic. Potem założyłem to co zwykle noszę, czyli koszula, spodnie i trampki. Nadal nie mogę uwierzyć, że zostałem ojcem. To taki szok, a może ekscytacja i szczęście albo wszystko w jednym. Zleciałem na dół i spotkałem na korytarzu pani Mietówkę.

- Dzień dobry. - przywitała mnie.

- Cześć. Gdzie tu są jabłka?

- Powinny leżeć w kuchni. - uśmiechnęła się.

Tak, więc tam poszedłem. Podszedłem bliżej owoców i faktycznie były tu jabłka w brązowym koszyku, ale zielone. Ja potrzebuję czerwonych. Wyszedłem na dwór i na szczęście rośnie tu jabłoń obok zamku. Niby zamek ze słodyczy, a se posadzili jabłka. No i były czerwone! Zerwałem jedno i wyssałem z niego kolor. Było pyszne. Następnie wziąłem ze sobą plecak z rzeczami dla K.B i polecałem do szpitala. Po dziesięciu minutach lotu byłem na miejscu. Wszedłem do środka i poszedłem do sali gdzie leży mój mąż.

- Hej kochanie. - pocalowałem go w policzek.

- Hej. - odwrócił się do mnie z Leo na rękach.

- Jak się czujesz? - spytałem.

- Dobrze i Leo też.

Uśmiechnąłem się. Dałem dla K.B ubrania i od razu się przebrał, a ja trzymałem dziecko. Gdy już wszystko mieliśmy poszliśmy do doktora, a on z nami do rejestracji i się wypisaliśmy.

- Bezpiecznego powrotu życzę. - powiedział doktor.

- Dziękujemy. - odparł Balonowy z uśmiechem.

Zamieniłem się w postać nietoperza i posadziłem na grzbiet K.B i Leo oraz wyleciałem w powietrze. Słyszałem jak mały się śmiał. To było urocze.

- Jadłeś tam coś? - zapytałem.

- Tak, podali owsiankę. - odparł K.B trochę zniesmaczony.

- Nie smakowała ci?

- Nie lubię jej.

Po jakimś czasie dolecieliśmy na miejsce.

- Muszę znowu zacząć rządzić królestwem. - stwierdził Balonowy.

Zamieniłem się w postać człowieka i stanąłem naprzeciw niego.

- Będziesz miał mniej czasu dla mnie. - zrobiłem oczy zbitego szczeniaka.

- Oczywiście, że będę miał czas. - poczochrał mnie po włosach.

- Na taką odpowiedzieć liczyłem. - wszedłem do środka.

Kilka miesięcy później

~K.B

Leo był już trochę większy i miał dziesięć miesięcy! Był taki uroczy. Spał sobie smacznie w swoim łóżeczku obok łóżka, na którym leżałem. Obok jeszcze spał Marshall. Wstałem cicho i poszedłem do łazienki. Wziąłem prysznic i założyłem cyklamenową koszulę, różowe spodnie i pompejańskie buty. Na głowie rzecz jasna miałem swoją koronę. Poszedłem do kuchni i zjadłem śniadanie od razu robiąc dla wampira. Potem poszedłem do pokoju obok, gdzie spałem, bo teraz tam stoi moje biurko z dokumentami. Usiadłem na krzesło i zacząłem wypełniać papiery w sprawie rozliczeń, raportów z królestwa itp. Gdy już wszystko wypełniłem wyszedłem na zewnątrz i zacząłem podlewać rośliny.

- Pomóc dla księcia? - usłyszałem za sobą głos pani Miętówki.

- Nie trzeba, dam radę. - odwróciłem się i uśmiechnąłem się do niej.

|Marshall lee x Prince Gumball| [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz