Ja chcę...
- Na pewno?
- na 100%
- No to chodźmy po bilety!-
Powiedział Jeremi i poszedł w stronę butki.Wsiadamy na maszynę. Nie żałuje że się zgodziłam, ale trochę sie boje.
- Bianka, co Cię skłoniło żeby wsiąść na to?
Zapytał Memiś
- Muszę sie wyszaleć, bo juz nigdy nie będzie na to okazji...
- co?
- nic, nic...
Maszyna ruszyła, kręciliśmy się w koło, i były momenty gdzie byliśmy do góry nogami.
Kiedy atrakcja sie zatrzymała, odetchłam, i wyszłam z machiny.
Kręciło mi się w głowie. Arczi mnie spytał
- Kochanie w porządku?
Podszedł i przytulił mnie
- tak...
- ja bym na to nie wsiadł, a ty? Szacun kochanie
- musiałam to zrobić.
Artur dalej mnie przytulał
- dlaczego musiałaś?
- bo puźniej nie bedzie okazji.
- Bianka...
- Co Artur? Taka prawda. Zobacz każdy już poszedł, wracamy?
- No okej...Wróciliśmy do ośrodka.
- Biancia, ja za niedługo przyjdę do ciebie, okej?
- okej...
Artur dał mi całusa i poszedł do swojego pokoju. Ja skierowałam się w kierunku swojego.
W pokoju była Am i Kinga.
- Hej Bianka, idziesz na kolacje?
- nie dzięki...
- okej to pa!
Powiedziała Am i wyszła z Kingą z pokoju.
Za niedługo przyjdzie Artur. Muszę sie ogarnąć. Kiedy w wesołym miasteczku powiedziałam nie będzie puźniej okazji.. to Arti spoważniał i posmutniał. Ja nie chcę myśleć co bedzie puźniej.
Wyszłam właśnie z prysznica
i ubrałam się w zwykle czarne leginsy i Top z napisem ,,Happy".
Ogarnełam fryzurę. I byłam już gotowa.
Jak poradzę sobie z problemami kiedy wrócę do Katowic i nie będzie przy mnie Artura. Ja nie dam rady. Szkoła, matka i prześladowcy...
Zaglądnelam do szuflady, w której ukryłam swoją żyletkę. Wzięłam ją do ręki i patrzyłam jak lśni. Miałam robić pierwszą kreskę, kiedy do pokoju wszedł Artur.
- Hej koch...
I tu zobaczył żyletkę w moich rękach.
- Bianka! Dlaczego znowu to robisz? Pomyśl że ranisz też nas! Myślisz tylko o sobie i jeszcze twoje słowa ,, bo nigdy nie bedzie okazji" jak byś chciała umrzeć!!! Nie bądź głupia, odłuż to i pomyśl o innych!!!-
Wykrzyczał wkurzony Artur, i wyszedł z pokoju. Jego słowa bardzo mnie zabolały.
Zsunęłam się po ścianie i zaczęłam płakać jak nigdy indziej. Może pora w końcu z tym wszystkim skończyć? Artur nie miał racji...*Artur*
Wyszedłem z pokoju. Byłem wkurzony i smutny. Usiadłem na swoim łóżku i schowałem twarz w dłoniach.
Myślałem nad tym wszystkim 5 minut. I wtedy skapnąłem sie co tak naprawdę powiedziałem Biance. Przeszła tyle, a ja wydarłem sie jej prosto w twarz. Tak naprawdę to ja myślałem tylko o sobie...
Jestem debilem... co ja narobiłem?
Ona może sobie coś zrobić.
Wstałem i pobiegłem w stronę pokoju Bianki.*Bianka*
Skoczyć z dachu? Z mostu? Powiesić sie? Udusić? Czy poprostu podciąć żyły. Siedziałam pod ścianą z żyletką w ręce i rozmyślałam jak popełnić samobójstwo... może jednak żyły. Mam już żyletkę. Artur jest na mnie wkurzony. Więc poco jeszcze męczyć sie z tym życiem.
Zrobiłam pierwszą głęboką kreskę. A puźniej więcej. Przed oczami miałam mroczki, czy to mój koniec ?
Nagle drzwi otworzyły sie z hukiem. Stał w nich przerażony i... zapłakany? Zaplakany Artur.
- Bianka. Cholera!*Artur*
Otworzyłem drzwi do pokoju Bianki. Za puźno? Moja wina...
Podbiegłem do niej. Cięła sie
- Bianka! Kochanie przepraszam, nie wiem co we mnie wstąpiło.
Tak bardzo cię przepraszam. Wiem jestem skończonym dupkiem. -
Moje kochanie patrzyło w jeden punkt
- to ma sens?
Powiedziała bardzo cicho. Z jej oczu wyciekały łzy.
- wszystko ma sens. Kocham Cię rozumiesz kocham cię.
- też Cię kocham Arczi...
- proszę odłuż żyletkę.
Podała mi ją i powiedziała.
- nie dam rady bez Ciebie... dlaczego to zrobiłeś?
CZYTASZ
Artur Sikorski IIKocham
FanfictionBianka wyjeżdża na obóz ysc wraz ze swoją przyjacółką. Spotyka tam swojego idola Artura, którego uwiodła. Bianka chce być w końcu szczęśliwa i chce zapomnieć o problemach. Są one bardzo ciężkie, a Artur mimo wszystkiego chce jej pomóc. Po obozie n...