74. Głos mojego anioła

862 49 16
                                    




Budzę się. 6.47. Obok nie ma Artura. Słyszę głos, głos mojego anioła. Podpowiada mi w myślach ze mam iść do niego. Boje sie, cholernie sie boje. Atak paniki. Trzęsę sie cała. Nie chce schodzić na dół. To co wydarzyło się w nocy... ojciec, dotykanie, ale cóż można to nazwać gwałtem. Nie chce mowić co on robił. Ojciec, gwałt, żyletka, Artur, strach. Gdzie jest mój anioł, którego sie boje? Dlaczego jestem aż tak beznadziejna. Dobra.. zejdę na dół. Powoli zeszłam z łóżka. Patrzę na siebie. Zadrapania, ślady po żyletce, bluzka Artura, która sie trochę podarła. Czerwone ręce. Trochę obolałe. Tak... wyrywanie sie Arcziemu. W końcu zbiram sie na odwagę i wychodzę z pokoju. Schodzę schodami w dół. Widzę go przez co lekko sie boje jak na mnie zareaguje. Włosy w nieładzie, czerwone oczy, które patrzą wprost na mnie. Widzę na jego twarzy smutek. Wstaje i ma zamiar podejścia do mnie. W połowie drogi zatrzymuje sie, widzi że sie boje. Przymykam oczy i pozwalam popłynąć łzą
- boli mnie to...- mówi po chwili czarnowłosy- boli mnie to że sie mnie boisz. Wiem, masz prawo, a ja chce ci pomóc. Bianka... czy on.. on cię dotykał? Cz-czy z-gwałcił- wybuchłam płaczem.
- on... pobił, dotykał tam gdzie nie powinien. Ja nie umiałam sie bronić- Artur spuszcza głowę. Ściska pięści.
- nie mogłam krzyczeć bo powiedział że mnie zabije. Bałam sie o ciebie. On robił to tak mocno, myślałam że zemdleje. Kiedy już... już chciał mnie zgwałcić, zabrałam resztki sił i wyrzuciłam go z domu. Uciekł kiedy dowiedział sie ze mamy kamery. Ja... przepraszam- chłopak opadł na ziemie. Oparł sie plecami o wysepkę kuchenną i schował twarz w dłoniach. Podeszłam do niego i uklękłam. O popatrzył na mnie
- m-mogę cię prz- głos mojego anioła... już wiedziałam o co chodzi i kiwnęła głową. I tak w środku bałam się, ale sama przywarlam do chłopaka. Otulił mnie świni ramionami. Wtuliłam sie w jego klatkę.
- nie zostawiaj mnie proszę. Błagam cię zostań ze mną. - wyłkałam. On podniósł mój podbródek. Rękoma dotknął moich policzków.
- nigdy cię nie zostawię- po czym złożył na moich ustach lekki pocałunek.
wyszeptalam cicho
- kocham cię mój aniele.

Artur Sikorski IIKochamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz