94. Nie ma już nas ( ostatni rozdział)

676 50 67
                                    



Magia czasu.

Bi





Dziś wraca Arczi. Razem z Am jesteśmy u mnie w domu. Amanda kupiła sobie nowy telefon. Właśnie teraz go obczaja.

Postanowię coś zmienić. Dla Artura... dla siebie. Wyrzucę wszystkie złe wspomnienia. Wszystko co jest dla mnie złe. Z zamyśleń wyrwała mnie moja przyjaciółka.
- kurde, No jak to działa?!- wydarła sie do telefonu. Nagle coś w nim pikło, ale nie zwróciłam na to większej uwagi.
- Am!- dziewczyna na mnie popatrzyła.- ja muszę sie zmienić. Raczej nie do końca ja, ale życie. Chce żeby Artur był ze mnie dumny. Żeby zapomnieć o wszystkich problemach. Wyrzucić je z siebie. Te myśli oraz te przedmioty. Ja muszę wywalić wszystkie żyletki. Wszystkie myśli. Zrobić coś z bliznami. Ja muszę. Chce być w pełni tą osobą Jaką jestem. Chce być sobą- Szatynka patrzyła na mnie z szeroko otwartymi oczami. Po chwili na jej twarzy zawitał wielki uśmiech. Nagle naskoczyła na mnie i zaczęła przytulać.
- tak sie cieszę. Leć kochana. Ja muszę iść do domku i i ogarnąć te gowno- wskazała na swój telefon.





*Am*

Wyszłam z domu. Na ekranie mojego telefonu widniał duży czerwony przycisk. Nacisnęłam go i po chwili wyświetliło sie ze dyktafon został wyłączony.... tak wszystko nagrałam. Tylko teraz jak to usunąć ???



*Bi*

Weszłam do mojej łazienki. Wyszukałam wszystkie żyletki. Dokładnie było ich 7. Teraz mój pokój. O nie. One znajdują sie wszędzie.

Po 30 minutach szukania wynalazłam 12 żyletek

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Po 30 minutach szukania wynalazłam 12 żyletek. Niezła jestem... rozłożyłam je wszystkie w ręce. Lśniły po przez słońce wydobywające sie przez okna. Po chwili usłyszałam otwierające sie drzwi do mojego pokoju. Stał w nich Artur. Ja dalek trzymałam żyletki w ręce. Po chwili mina Artura nie wskazywała nic. Oczy zrobiły sie czarne.
- po co? Po co mnie okłamujesz? - wykrzyczał. Podszedł bliżej mnie- pff. Jeszcze wczoraj rozmawialiśmy i mówiłaś sie że wszystko jest w parządku! Chcesz zwrócić na siebie uwagę?! Bianka to juz nie jest normalne! Nie masz teraz problemów! Nic... jestes szczęśliwa! Po chuj to teraz robisz!? Chcesz żeby sie nad tobą lutowano?! Rozumiem kiedy miałaś problemy i nie umiałas sobie poradzić ! Ale teraz? Może wszystkie cięcia to były kłamstwa. Robisz to tylko po to by było wokół ciebie głośno? Ja usmiechniety jade do ciebie, jak nienormalny. Ale widzę że to błąd. Może wszystko to błąd? Może to nie ma sensu?!- zaczęłam nic nie rozumieć. On nic nie rozumie. W końcikach oczu zaczęły zbierać mi sie łzy.
- nie wierze że to powiedziałeś- wychrypiałam
- uwierz. Może nie jesteśmy dla siebie stworzeni. Mam dość. Było minęło. To koniec Bianka...- powiedział i odszedł. Trzasnął drzwiami. Tak po prostu. Wybuchłam płaczem. Nawet mnie nie wysłuchał. To naprawdę koniec...



Ostatni rozdział :(. Za niedługo epilog

Artur Sikorski IIKochamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz