#1

17.7K 606 652
                                    

Z rana obudził mnie irytujący dźwięk budzika. Za każdym razem mam ochotę wyrzucić to ustrojstwo za okno. Kto wymyślił szkołę tak wcześnie?! Cóż.. Przynajmniej dzisiaj piątek.. 8 godzin katorgi i 2 dni weekendu. Yey! Trzeba myśleć pozytywnie, co nie?

Z lekkim trudem podniosłam się z łóżka i podeszłam do szafy. Wyciągnęłam z niej czarne rurki i szarą bluzę z napisem 'Bars and Melody'. Uwielbiam ją. Poszłam do łazienki. Związałam włosy w niedbałego koczka, w którym pewnie wyglądam jak bezromny ale kogo to obchodzi. Przebrałam się i wykonałam poranną toaletę aby aż tak bardzo nie straszyć ludzi.

Zeszłam na dół do kuchni i nastawiłam wodę na herbatę. Kiedy się gotowała zrobiłam sobie kanapki z serkiem szczypiorkowym i pomidorem. Bardzo dobre jedzonko, polecam z całego serducha.

Kiedy woda się zagotowała zalałam herbatę i zabrałam się za jedzenie. Po skończonym posiłku poszłam umyć zęby i uczesać włosy. Spojrzałam na zegarek i w pośpiechu zaczęłam pakować książki do plecaka. Zbiegłam szybko na dół po schodach mało się nie potykając się o własne nogi i zaczęłam zakładać strój eskimosa. Jest połowa stycznia a ja jestem totalnym zmarźluchem i nie ważne ile warstw ciepłych ubrań na siebie włożę to zawsze kończę z noskiem renifera i katarem.

Szybko wybiegłam z domu wkładając słuchawki do uszu. Z mojej playlisty wybrałam piosenkę 'Hopeful'. To był już odruch. Zawsze słucham jej w drodze do szkoły. Przecież trzeba się jakoś nastawić na przeżycie tego dnia. W ostatniej chwili dotarłam na przystanek. Muszę dojeżdżać do szkoły autobusem, ponieważ mieszkam na tzw. zadupiu.

Kiedy już dotarłam do piekła przy szafkach spotkałam moją przyjaciółkę. Nazywa się Wiktoria ale wszyscy mówią na nią Wiki. Jest szczupłą i wysoką blondynką z dużymi, zielonymi oczami. Jest tą lubianą i nadal się zastanawiam dlaczego nadal zadaje się z kozłem ofiarnym.
Po przywitaniu się wyjęłam z szafki książki i skierowałyśmy się pod salę, w której miałyśmy mieć pierwszą lekcję. Angielski. Ujdzie. Nie jest najgorszy ale też nie jest moim ulubionym przedmiotem. Podsumowując.. daję radę.

Lekcje minęły spokojnie. Dzisiaj obyło się bez większych akcji. Niemiłe komentarze na mój temat są normą więc nawet nie zwracam na nie uwagi. Przyzwyczaiłam się. Ludzie oceniają bezpodstawnie nic o niczym nie wiedząc. To boli ale po pewnym czasie staje się codziennością i się do tego przyzwyczajasz wmawiając sobie, że tak po prostu musi być.

Dużo osób myśli, że jestem wyprana z uczuć. Traktują mnie jak worek treningowy, na którym można się wyżyć i po prostu zostawić. W ich oczach taka jestem. Nic nie znaczący przedmiot. To jest tylko ich wyobrażenie. W rzeczywistości te uczucia są bardzo silne. To dlatego staram się ich nie pokazywać. Czyjeś słabości bardzo łatwo jest wykorzystać.

Po zajęciach wyszłam na miasto ze znajomymi. W całej szkole są tylko dwie osoby, do których mogę się odezwać i odbyć normalną rozmowę. Są to Wiki i Mati. Chociaż do tego drugiego podchodzę z mocnym dystansem. Dużo rozmawiamy chociaż ja jak zwykle mówię najmniej. Wolę raczej słuchać niż się wypowiadać. Taka już jestem. Pomimo wszystko lubię z nimi spędzać czas. To pewnego rodzaju odskocznia od wszystkiego. Przez te kilka godzin mogę poczuć się jak typowa nastolatka. A mówiąc 'typowa nastolatka' mam na myśli dziewczynę, której inni nie uważają za aspołeczną.

Nasze wyjście nie trwało długo. Jestem pomimo wszystko zdecydowanie typem samotnika i jak najszybciej chciałam się dostać do domu. Wracanie późniejszym wieczorem w moim przypadku jest dość.. dziwne.

Niezauważalnie odeszłam od dwójki pochłoniętej rozmową.
Udałam się na najbliższy przystanek i wsiadłam do autobusu, który przyjechał jakieś dwie minuty później.

W pewnym momencie poczułam wibracje w kieszeni mojej kurtki. Dzwoniła Wiki.

-Gdzie ty do cholery jesteś?!- usłyszałam zdenerwowany głos przyjaciółki. Przez chwilkę czułam lekkie wyrzuty sumienia, jednak na myśl mi przyszło, że skoro zauważyli moją nieobecność dopiero po dłuższym czasie, wcale im to nie przeszkadzało. Wręcz przeciwnie.. było im na rękę.
-Gorzej się poczułam.-skłamałam.-Wracam do domu, nie martw się.
-Mogłaś powiedzieć, pojechałabym z tobą.
-Nie ma takiej potrzeby, jest okej.-westchnęłam przecierając oczy.
-Napisz jak dojedziesz, dobrze?-zapytała.
-Okej.-lekko się uśmiechnęłam sama do siebie.
-Muszę kończyć, Mati coś chce.-oznajmiła.
-Miłej zabawy.-powiedziałam i się rozłączyłam. Włożyłam telefon spowrotem do kieszeni kurtki. Nie jestem typem osoby, która trzyma to urządzenie cały czas w ręku. To nudne.

Po jakimś czasie autobus się zatrzymał a ja wysiadłam. Włożyłam słuchawki do uszu i zaczęłam stawiać niepewne kroki na przód, mając nadzieję, że moja głowa tym razem mnie oszczędzi i nie wymyśli czegoś przez co zacznę się dusić na środku ulicy. Bardzo boję się ciemności, a mój umysł lubi płatać mi figle.

Gdy weszłam do domu przywitałam się z rodzicami i od razu ruszyłam schodami na górę. 
Kiedy weszłam do pokoju i zobaczyłam jaki panował w nim bałagan przez moją poranną bieganinę szczerze się załamałam. Z moich ust wydobył się długi jęk a ja rzuciłam się twarzą na łóżko. Po jakimś czasie postanowiłam się ogarnąć i posprzątać.

Nienawidziłam chaosu.

Gdy skończyłam była już godzina 23, więc poszłam wziąć szybki prysznic.

Po skończonej wieczornej toalecie ubrałam moje onesie zebry, które dostałam od taty na urodziny. Napisałam do BaM na twitterze, co jest moją rutyną od dłuższego czasu. Kilka razy dali mi fav do tweeta i Leo napisał że mnie kocha. To było coś niesamowitego a jednocześnie bardzo pustego.
Oni piszą to i powtarzają wiele razy dziennie do bambinos zapewne nie zwracając już uwagi na wartość znaczenia tego słowa.

Na szybko sprawdziłam social media. Ze względu na to, że moja osoba nie jest ani popularna ani lubiana nie miałam dużo powiadomień, więc nie zajęło mi to nie więcej niż 10 minut.

Następnie poprawiłam poduszkę, wygodnie ułożyłam się w pachnącej pościeli i odpłynęłam zastanawiając się co przyniesie dzisiejsza noc.

______________________________________
Totalnie mi się nie podoba, ale nie mam pomysłu co mogę zmienić w pierwszych rozdziałach aby były choć trochę ciekawsze.

DLA OSÓB, KTÓRE ZASTANAWIAJĄ SIĘ DLACZEGO OPOWIADANIE ZNIKNĘŁO:

❗❗❗

"PRZYPADEK" JEST W TRAKCIE POPRAWY!!!

❗❗❗

966 słów

Przypadek? //L.DOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz