#30

3.1K 222 21
                                    

-Posłuchaj mnie Misia.. - zaczął chłopak, a ja wzięłam głęboki wdech chcąc się opanować. Jak Leo tak zaczynał, mogłam spodziewać się wykładu. - Jesteś piękną, silną i wartościową kobietą. Nie myśl o tym pieprzonym dupku. Matta już nie ma. Masz czystą kartę, nowy start. Wykorzystaj to. Wejdź tam z podniesioną głową i spraw, że wszystkim opadnie szczęka. - mogłam się założyć, że w tej chwili się uśmiechnął.

-Znasz mnie Leo. - otarłam łzy z policzków. - Wiesz, że nie potrafię.

-Dlaczego tak myślisz? Masz cudowne ciało, seksowne i zadbane. Niebieskie włosy, które cię wyróżniają i śliczny uśmiech, którego wiele osób może ci pozazdrościć. Wiem, że przeszłaś już dużo, ale to tylko sprawiło, że jesteś silniejsza. Kocham twój charakter, twoją nieśmiałość i poczucie humoru. Rozkochałaś w sobie samego Leondre Devriesa, co nie jest łatwym zadaniem. - cicho się zaśmiał. - Jesteś cudowna Misia i musisz to pokazywać innym. 

-Nawet nie wiesz jak cholernie się cieszę, że cię mam. - otarłam łzy i delikatnie się uśmiechnęłam. - Kocham cię Leo.

Kocham tego człowieka całym sercem.

~*~

Stałam przed ogromnym budynkiem szkoły i przyglądałam mu się z dużym dystansem rozważając opcję ucieczki.
Serce waliło mi dwa razy szybciej niż powinno, a dłonie zaczęły się pocić.

Ogarnij się Kamila, nie tylko ty nie chcesz tu być.

Wzięłam głęboki wdech, po czym wyprostowana przekroczyłam mury
starając się nie spuszczać wzroku.
Od razu kilka par ciekawskich oczu skierowało się w moją stronę, a ja w myślach zaczęłam przeklinać, że założyłam obcisłą sukienkę.

Szara myszka w nowej odsłonie, sensacja!

-Cześć Kamila! - usłyszałam gdzieś w tłumie. Odwróciłam się w stronę źródła dźwięku marszcząc brwi i zastanawiając się czy ktoś mnie nie wkręcał. Po krótkiej analizie otoczenia ukazał mi się Mati zbliżający się w moją stronę z szerokim uśmiechem.

-Hejka, dawno się nie widzieliśmy. - delikatnie się uśmiechnęłam w jego stronę. Szczerze byłam zdziwiona, że w jego towarzystwie nie było Wiktorii, i on sam do mnie zagadał.

-Tak jakoś wyszło. - podrapał się z tyłu głowy. - Ślicznie wyglądasz. - dodał.

-Dziękuję. - odpowiedziałam zaskoczona, a na moje policzki wkradł się zdradliwy róż.

Masz chłopaka idiotko.

-Idziesz na apel? - zapytał. Pokiwałam głową, po czym skierowaliśmy się na dużą salę gimnastyczną.

Przy Matim poczułam się pewniej i było to świetne uczucie.

Godzina zbędnej paplaniny dyrektora ciągnęła się w nieskończoność. Niemal usypiałam na niewygodnym szkolnym krzesełu modląc się aby uroczystość jak najszybciej się skończyła i abym mogła już wrócić do domu.

Po czasie mogliśmy się rozejść do klas. Rozstałam się z kolegą, bo Mateusz był rok starszy i skierowałam się w stronę sali 81.

Zajęłam moje ulubione miejsce w ostatniej ławce pod oknem i oparłam brodę na dłoni obserwując całe boisko z góry. Lubiłam patrzeć na ludzi z tej perspektywy, co zawsze robiłam na nudnych lekcjach polskiego. Podczas kiedy nauczycielka rozwodzila się na temat poezji pięknej, ja rozmyślałam nad wszystkim innym. Począwszy od sensu życia, kończąc na zastanawianiu się co będzie na obiad.

Przypadek? //L.DOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz