#17

5K 282 44
                                    

-Już jestem. - oznajmiłem wchodząc do ciemnego pomieszczenia. Na oślep wymacałem włącznik na ścianie.
Pokój wypełniła jasność, a moim oczom ukazała się dziewczyna leżąca na boku.

-Co się stało słońce? - zapytałem siadając obok i pocierając jej ramię. Nie wykazała jakiejkolwiek reakcji. Pustym wzrokiem nieprzerwanie wpatrywała się w jeden punkt.
Westchnąłem, po czym zdjąłem buty i ułożyłem się obok. Nawet nie zdążyłem się wygodnie ułożyć kiedy Kamila odwróciła się w moją stronę i nieśmiało się we mnie wtuliła. Objąłem ją ramieniem i przyciągnąłem bliżej siebie.

W tamtym momencie dostrzegłem jak bardzo jest delikatna, jak urocza jest jej nieśmiałość i jak śliczne są jej oczy kiedy błyszczą. Już w dniu, w którym się poznaliśmy zacząłem dostrzegać te małe szczegóły, ale teraz patrzyłem na nie z zupełnie innej perspektywy.
Szczerze nie wiedziałem na czym ona polegała, ale podobała mi się i niepokoiła mnie jednocześnie.

-Dlaczego nienawidzą mnie za to, że jesteś moim przyjacielem? - cicho zapytała, jednocześnie przerywając ciszę. Poczułem nieprzyjemne uczucie w brzuchu. Płacze przeze mnie.

-To tylko zazdrość. Nie bierz tych słów do siebie. - odpowiedziałem odgarniajac jej włosy z twarzy.

-Wiesz jak się wtedy czuję? Jakbym była jedynie problemem, czymś czego się po prostu trzeba pozbyć. To poczucie, że jestem gorsza od innych kiedyś całkiem mnie zniszczy. - powiedziała pociągając nosem.

-Spójrz na mnie. - poprosiłem dotykając jej podbrudka. - Ludzie chcą widzieć cię nieszczęśliwą.
Jesteś niesamowią osobą, a oni są po prostu zazdrośni. To co robią jest głupie i dobrze o tym wiesz, zignoruj ich. Nie są warci uwagi. Bądź sobą, ciesz się i uśmiechaj, bo masz najpiękniejszy uśmiech na świecie.

-Nie mów tak. - odwróciła wzrok.

-Jesteś moim skarbem, rozumiesz? - popatrzyłem w jej błyszczące od płaczu oczy i coś we mnie pękło.

Dlaczego ludzie zawsze starają się odebrać mi to, co kocham?


*następnego dnia*

-Zrobię z siebie idiotkę. - odezwała się dziewczyna, która powoli jechała obok mnie na deskorolce.

-Idzie ci naprawdę dobrze. - stwierdziłem. - Ja po pierwszym razie wróciłem cały poobijany i nie dotknąłem deski przez następny miesiąc. - zaśmiałem się na to wspomnienie.

Kiedy przekroczyliśmy bramę skate parku od razu dostrzegłem grupkę osób machających w naszą stronę. Kamila oddała mi pojazd i ruszyła w stronę Jess. Spokojny, że ma zajęcie podeszłem do chłopaków i wdałem się z nimi w dyskusję.
Następne piętnaście minut spędziliśmy na rampach ćwicząc najróżniejsze triki. Po tym czasie trochę zmęczony oparłem się o eskadę. Przymknąłem oczy i wziąłem kilka głębokich wdechów.

-Co jest stary? - Victor usiadł obok mnie.

-Jestem zmęczony, nie mogłem spać. - jęknąłem przecierając oczy.

-Wy ten.. - zaczął.

-Nie! Boże, nie. - szybko zaprzeczyłem.

-Dobra, spokojnie. - uniósł ręce do góry, po czym tak samo jak ja oparł się o rampę.

-Martwię się o nią, strasznie przejmuje się hejtem. - wyznałem spoglądając na Kamilę, która rozmawiała z Jess. - Tęsknię za Kate. Ona wiedziałaby co robić.

-Musisz ją uświadomić, że tak było i będzie. Sam mówiłeś, że się po prostu przyzwyczaiłeś, przestałeś zwracać na to uwagę.

-Ale ona to nie ja. - westchnąłem.

-Każdy działa tak samo. - wzruszył ramionami i się podniósł. - Kiedyś sam byłeś jak porcelana. Nie rozczulaj się nad nią, wszystko będzie dobrze. - powiedział.
Pokręciłem głową i zły zacisnąłem pięści.

Miałem wrażenie, że od kiedy pojawiła się Kamila wszyscy chcieli zrobić mi na złość. W mojej paczce stałem się obiektem drwin, bo w moim życiu pojawiła się dziewczyna.
Problem nie tkwił w jej osobie, a moim podejściu do niej.
Nie rozumiałem co było złego w tym, że się o nią martwiłem i o niej myślałem.
Wszystko sprowadzało się do potrzeby ciepła, troski oraz zaufania. Bo pomimo, że sama była drobniutka potrafiła mnie mocno przytulić kiedy tego potrzebowałem, pytała mnie jak się czuję i czy wszystko w porządku. Pomimo, że miała masę swoich problemów zawsze była gotowa mnie wysłuchać, i chociaż że nie była najlepsza w pocieszaniu, obecność jej osoby wystarczała, abym poczuł się lepiej.
W nielicznych przypadkach działało to w obydwie strony, a jednak u nas się sprawdzało.

-Co do cholery? - mruknąłem kiedy zobaczyłem jak Jackson zaczął do niej zagadywać. Podniosłem się z ziemi i ruszyłem w ich stronę.

-Możemy pogadać? - zapytałem i pociągnąłem ją za rękę nawet nie czekając na odpowiedź.

-Co ty robisz? - zapytała wyrywając dłoń z mojego uścisku.

-Co chciał? - zapytałem. Nie chciałem aby miała kontakt z Jacksonem ze względu na to, co zrobił Julce. Inni nie rozumieli dlaczego za nim nie przepadałem, a ja byłem w kropce. Nie mogłem im powiedzieć prawdy.

-Zaprosił mnie na spacer. - wzruszyła ramionami, a we mnie się zagotowało. Mój wzrok powędrował na chłopaka, który nam się przyglądał.

-Nie zgodziłaś się, prawda?

-Nie, bo ktoś nam przerwał. - skrzyżowała ręce na klatce piersiowej.

-I bardzo dobrze, bo nigdzie nie pójdziesz. - odpowiedziałem, po czym schyliłem się po deskę i pociągnąłem Kamilę w stronę wyjścia z parku.

-Słucham? A to niby dlaczego? - stanęła w miejscu krzyżując ramiona.

-Proszę, nie każ mi sobie tego tłumaczyć. - westchnąłem przekręcając oczami.

-Skoro ty możesz wychodzić z Lottie, ja mogę z Jacksonem. - fuknęła, po czym zaczęła odchodzić, a ja już wiedziałem, że ta rozmowa nie zmierzała do niczego dobrego.

-Ale Lottie nie jest napalonym idiotą, który ma problemy z głową. - powiedziałem kiedy szarpnąłem ją za rękę.

-Mówisz o sobie? - zapytała. - Pocałowałeś mnie, a następnego dnia wymieniałeś się śliną z Lottie. Nie mów o nim w taki sposób, bo on przynajmiej umie się określić.

-----------------------------------------------------------
Wszyscy myśleli, że Leo miał wypadek a tu bardzo proszę, niespodzianka.

Krótki, ale bardzo ważny rozdział🤷‍♀️

Czekam na domysły co będzie dalej

885 słów

Przypadek? //L.DOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz