#13

5.6K 351 137
                                    


-Dużo wczoraj myślałem nad tym co mi powiedziałaś. - odezwał się chłopak. Oderwałam wzrok od wody rozbijającej się o skały i posłałam mu pytające spojrzenie. - Zgłoś to na policję, przecież mamy dowód. - powiedział.

-Wtedy moi rodzice dowiedzą się o wszystkim. Wystarczy, że mój ojciec kiwnie palcem, a oni będą mieć połamane wszystkie kości. Nie chcę żeby coś im się stało. - westchnęłam pocierając ramiona. Była siódma rano, a my siedzieliśmy na skałach na plaży. Chłopak widząc, że było mi chłodno zdjął bluzę i narzucił ją na moje ramiona ciepło się uśmiechając. Odwzajemniłam gest i bardziej naciągnęłam na siebie puchowy materiał.

-Masz za dobre serce. - pokręcił głową. - Muszą ponieść odpowiedzialność za to co ci zrobili.

-Nie w taki sposób. - spuściłam głowę.

-Przecież twój tata nic im nie zrobi.

-Nie znasz mojego taty Leo, on.. - zaczęłam, ale w jednym momencie straciłam pewność, czy na pewno chciałam żeby wiedział. - nieważne.. - westchnęłam zaciskając usta w wąską linię.

-To będzie trwać dalej, a ja nie mam zamiaru patrzeć jak..  - zaczął.

-Przestań ciągnąć ten temat. Lepiej chodźmy coś zjeść. Nie jedliśmy śniadania, a mój żołądek zdecydowanie się go domaga. - machnęłam ręką i podniosłam się aby zejść ze skałki. Otworzył usta aby coś powiedzieć, ale widząc moją minę odpuścił i jedynie pokiwał głową.

-Poczekaj. - westchnął schodząc jako pierwszy i wyciągnął ręce w moją stronę aby mi pomóc. Chwyciłam jego dłoń i ostrożnie zaczęłam zchodzić z kamienia.

Kiedy już stałam na ziemi i chciałam zrobić krok w przód poczułam lekkie szarpnięcie i straciłam równowagę.

-Wow, uważaj. - powiedział chłopak łapiąc mnie w talii. Chwyciłam jego ramiona i z lekką pomocą stanęłam przed nim wyprostowana jak struna.

Cholera, te oczy..

-W porządku? - zapytał delikatnie się uśmiechając.

-T..tak, to tylko te cholerne tęczówki. - odpowiedziałam jak wyrwana z transu lekko się jąkając.

-Tęczówki? - usniósł brew.

-Sznurówki, chodziło mi o sznurówki. - odpowiedziałam, a na moją twarz wkradł się soczysty rumieniec.
Schyliłam się by zawiązać rozwiązanego buta, po czym ponownie się podniosłam bojąc się na niego spojrzeć.

Opanuj się dziewczyno, o co ci chodzi?

-Czy ja widzę rumieniec? - cicho się zaśmiał podnosząc mój podbrudek.

-Przestań. - machnęłam ręką odwracając wzrok.

-To urocze. - stwierdził głaskając mój policzek. Na jego twarzy malowała się czułość, której w tej odsłonie jeszcze u niego nie widziałam. W pewnym momencie zaczął się do mnie zbliżać, a ja zastygłam w bez ruchu.

To się nie dzieje na prawdę..

Kiedy uświadomiłam sobie do czego miało zaraz dojść, odskoczyłam od chłopaka jak popażona upadając na pośladki, a mój brzuch wydał z siebie głośne i dosyć groźnie brzmiące burknięcie.

-O rany.. - westchnął wyciągając w moją stronę rękę i pomagając mi się podnieść. - Zabrzmiało nieciekawie. - cicho się zaśmiał.

Jak on może się śmiać w takiej sytuacji?

Otrzepałam swoje dresy z brudu i spojrzałam na niego zabójczym wzrokiem.

-Wracajmy już. - burknęłam i ruszyłam przed siebie nie czekając na niego. Kątem oka zobaczyłam zdezorientowanie na jego twarzy, ale chwilę później mnie dogonił.

Przypadek? //L.DOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz