Zmarszczyłam brwi słysząc odgłosy dobiegające z kuchni. Zdezorientowana wydostałam się z objęć mojego chłopaka, który nawet nie drgnął. Musiał być bardzo zmęczony, bo zawsze był bardzo czujny, nawet podczas snu i potrafił się wybudzić przez mój najmniejszy ruch.
Przetarłam zaspane oczy, po czym spojrzałam na Leo. Miał otwartą buzię, potargane włosy i leżał z rękami wyciągniętymi w moją stronę, co wyglądało naprawdę komicznie. Delikatnie się uśmiechnęłam głaskając jego policzek i podniosłam się z materaca.
-Śpij bohaterze. - szepnęłam wsuwając na nogi moje ulubione, puchowe kapcie.
Jak najciszej opuściłam pomieszczenie i skierowałam się schodami na dół wsłuchując się w to, jak ktoś krzątał się po domu.
Może rodzice wrócili wcześniej?
Zdenerwowana przygryzłam wargę rozglądając się dookoła w poszukiwaniu przedmiotu do obrony. Jedyną rzeczą, która rzuciła mi się w oczy była ulubiona waza mojej matki.
-Mówi się trudno. - westchnęłam biorąc dość ciężki przedmiot do rąk.
Ruszyłam dalej przed siebie, aż w końcu mnie i tajemniczą osobę dzieliła jedynie kamienna ściana. Delikatnie się wychyliłam chcąc skontrolować całą sytuację, a chwilkę później odetchnęłam z ulgą widząc, że osobą, przez którą się obudziłam była moja..
-Mama? - zapytałam zdziwiona wchodząc do pomieszczenia, w którym przebywała. Kobieta odwróciła się w moją stronę i przeskanowała moje ciało wzrokiem.
-Kamilo Nester, czy ty właśnie trzymasz w rękach moją ulubioną wazę? - zapytała mierząc mnie surowym wzrokiem. Popatrzyłam na nią z niedowierzaniem. Rodzicielka wzięła przedmiot z moich rąk, a ja wreszcie złapałam powietrze, orientując się, że na kilka sekund wstrzymałam oddech.
Mama miała chorą obsesję na punkcie tej wazy.
-Mi też miło ciebie widzieć mamo. - przekręciłam oczami, a na moją twarz wkradł się cień uśmiechu. - Jest tata?
-Tak. - pokiwała głową. - Jak było na koncercie? Co tam u Leo? Dawno o nim nie mówiłaś.- zapytała delikatnie się uśmiechając pod nosem. - Moja mama na pierwszy rzut oka wyglądała na chłodną kobietę, lecz tak naprawdę była aniołem.
-Dobrze. - odpowiedziałam zgodnie z prawdą, oblizując wargę na wspomnienie tego pamiętnego dnia. - Tak właściwie, ten wieczór był bardzo owocny. - Usiadłam przy stole i zaczęłam się przyglądać jak nakładała jedzenie na talerze.
-Co masz na myśli? - spojrzała na mnie kątem oka na chwilę zwalniając swoje ruchy.
-Dzień dobry córeczko. - usłyszałam głos mojego taty, po czym poczułam jego duże dłonie na moich ramionach. Schylił się i pocałował czubek mojej głowy.
Tak, zdecydowanie byłam córeczką tatusia.
-Cześć tato. - odpowiedziałam z uśmiechem.
Uwielbiałam rodzinne poranki, a takowe rzadko się zdarzały w naszym domu przez ciągłe wyjazdy rodziców.
- Jak było na spotkaniu? - zapytałam.
-Wszystko dobrze. Dostałem nowy, ogromny, bardzo ważny i dobrze płatny projekt. - odpowiedział zadowolony zajmując miejsce naprzeciwko mnie.
Dla mojego taty praca była bardzo ważna, był wręcz pracoholikiem. Miał własną firmę, w prowadzenie której wkładał całe swoje serce, dlatego nie mogliśmy narzekać na brak pieniędzy.
-Cały dzień chodził w skowronkach. - zaśmiała się moja mama kładąc przede mną talerz z jedzeniem. Cicho podziękowałam i zabrałam się za dziubanie w daniu.
Nie skupiałam się dłużej na rozmowie między rodzicami, ponieważ moje myśli krążyły wokół niczego nieświadomego Leo, który spał piętro wyżej. Co chwilę mój wzrok uciekał w stronę wejścia do pomieszczenia obserwując, czy idzie.
Stresowałam się przedstawieniem go rodzicom jako mojego chłopaka.
-Kamila? Dlaczego tak rano wstałaś? - usłyszałam głos osobnika, który zajmował moje myśli. Moje serce podskoczyło mi do gardła na myśl, że to ten moment.
Wzrok wszystkich w pomieszczeniu skierował się w stronę drzwi, w których dosłownie chwilę później pojawił się zaspany Leo.
Dlaczego on nawet w dresie i w potarganych włosach wygląda tak perfekcyjnie?
Kiedy chłopak podniósł wzrok i myślę, że mniej więcej oragnął sytuację, zapanowała cisza, którą przerywało jedynie ciche tykanie zegara powieszonego na ścianie.
-Dzień dobry. - powiedział zaskoczony. Widziałam jak moja mama delikatnie się uśmiechnęła, a tata mierzył go podejrzliwym wzrokiem.
Chcąc opanować sytuację podniosłam się z krzesełka cicho kaszląc i stanęłam obok niego chwytając jego dłoń.
Uważny wzrok moich rodziców przeszywał naszą dwójkę na wylot co sprawiło, że trochę się zestresowałam.
-Mamo, tato.. - zaczęłam niepewnie.
Przestańcie zabijać mnie wzrokiem.
-To mój chłopak, Leo. - wydukałam.
CZYTASZ
Przypadek? //L.D
Fanfiction-UWAŻAJ JAK CHODZISZ CHORY POJEBIE! -Sorry, I don't understand. _________________________________________ #15 in fanfiction - 06.08.17r. #9 in fanfiction - 13.09.17r. #5 in fanfiction - 14.09.17r. #4 in fanfiction - 30.09.17r. #3 in fanfiction - 02...