#23

3.9K 245 80
                                    

*
Proszę o dużo komentarzy bo po prawie miesięcznej przerwie muszę się jakoś zmotywować żeby wrócić
*

-Co robisz? - zapytał zaspany Leo kiedy wydostałam się z jego objęć i usiadłam na brzegu łóżka. Jego głos był zachrypnięty przez nagłe przebudzenie i sprawiał, że na moim ciele pojawiała się gęsia skórka.

-Nie mogę spać. - westchnęłam ziewając.

-Wszystko okej? - zapytał z troską w głosie. Podniósł się do pozycji siedzącej i przysunął bliżej mnie.

-Tak, chyba po prostu za dużo emocji jak na jeden dzień. - stwierdziłam delikatnie się uśmiechając na wpomnienie wydarzeń sprzed kilku godzin.

-Spróbuj usnąć, jest dopiero 2 rano. - spojrzał na zegarek w telefonie, po czym jego wzrok ponownie skupił się na mojej osobie.

-Nie dam rady, muszę się przewietrzyć. - oznajmiłam powoli podnosząc się na równe nogi. Podeszłam do  fotela, na którym leżała moja bluza, po czym narzuciłam ją na siebie. Wzięłam do buzi pasek miętowej gumy i przeczesałam palcami poplątane włosy. Wszystko starałam się robić jak najciszej, bo na łóżku obok jak zabity spał Charlie. Nie chciałam go budzić, bo dla niego to również był ciężki dzień, więc kiedy tylko znaleźliśmy się w pokoju rzucił się na łóżko i usnął nawet się nie przebierając.

-Czekaj, idę z tobą. - westchnął mój chłopak, po czym opuścił swój azyl i podszedł do mnie. Rzuciłam w niego białą pomiętą koszulką, którą na siebie naciągnął, po czym opuściliśmy pomieszczenie.

-Gdzie chcesz iść? - zapytał splatając nasze palce. Delikatnie się uśmiechnęłam patrząc na ten obrazek, a następnie podziwiając profil mojego towarzysza. Pomimo, że jako przyjaciel podawał mi rękę, teraz ten gest był zupełnie inny, bo nabrał nowego znaczenia. Cholera, to się dzieje naprawdę.

Od naszego wczorajszego spotkania nagle wszystko stało się inne. Wydawało się weselsze, piękniejsze i nagle jakby zaczęło mieć sens. Byłam najszczęśliwszą osobą na ziemi ze świadomością, że chłopak, którego kocham odwzajemnia moje uczucia i przy mnie jest. Po części nadal to do mnie nie docierało, a pomimo wszystko cieszyłam się całą sobą.

-W tym stanie? - cicho się zaśmiałam przeglądając się w oknie. Moja piżama składała się z wiszących na mnie ubrań Leo, przez komplikacje wczorajszego dnia. Włosy sterczały na wszystkie strony, a na policzkach widoczne były czerwone plamy przez gorąco panujące w hotelu. Patrząc na chłopaka, wyglądał bardzo podobnie, a jedyny wyjątek stanowiły ubrania, które nawet pomięte, na nim wyglądały bardzo dobrze. - Wyglądamy jak idioci. - zaśmiałam się.

-W takim razie co proponujesz? - spojrzał na mnie kątem oka.

-Po prostu wyjdźmy przed hotel.

Po dwóch minutach znajdowaliśmy się na ławce przed wysokim budynkiem. Noc była ciepła i przyjemna. Wiał lekki wiatr, ale w zupełności mi to odpowiadało.

-Dlaczego ten koncert był dla ciebie taki ważny? - zapytałam prostując nogi na ławce tak, że nogi Leo były po moich bokach.

-Napisałem piosenkę. - oznajmił. - Dla ciebie. - dodał oblizując wargę i uważnie obserwując moją reakcję.

-Dla mnie? - uniosłam brwi. Było to dla mnie lekkim szokiem, bo cholera, Leo napisał dla mnie piosenkę. Chłopak zagryzł wargę i powoli pokiwał głową.
Pomimo, że w środku czułam euforię, jednocześnie było mi przykro i głupio. Na mojej twarzy pojawiły się wypieki, które zapewne symbolizowały mój wstyd. Boże.

-Przepraszam. - wyksztusiłam.

-Przestań mnie wreszcie przepraszać. - odpowiedział delikatnie się uśmiechając i przyciągając mnie do siebie tak, że skrzyżowałam kostki za jego plecami. - Nie cofniesz czasu, to tylko piosenka. Ważne jest, że się udało, jesteśmy razem. Kocham cię i będę ci to powtarzał. Nie mam zamiaru się z tym dłużej kryć, rozumiesz? - odgarnął włosy z mojej twarzy i spojrzał mi w oczy.

-Chcesz im już powiedzieć? - przełknęłam ślinę. - To wszystko jest dla mnie zupełnie nowe, muszę się w tym odnaleźć Leo.

-Jeszcze nie, dajmy sobie trochę czasu.

*następnego dnia*

-Leo? - zapytałam składając jego koszulkę w kostkę, a następnie wkładając ją do niewielkiej walizki.

-Hmm?

-Może chciałbyś tym razem przyjechać do mnie? - zaproponowałam. Chłopak oderwał wzrok do telefonu i uważnie zaczął mi się przyglądać. - Proszę? - delikatnie się uśmiechnęłam podchodząc do niego.

-Co na to twoi rodzice?

-Przejmujesz się nimi bardziej niż oni mną. - przekręciłam oczami.

-Chcę dobrze wypaść. Znamy się już długo, a ja nic o nich nie wiem, poza tym, że nigdy ich nie ma.

-No właśnie. - kiedyś bolało mnie to, że moi rodzice są wiecznie w pracy i nie mają dla mnie czasu. Teraz się do tego przyzwyczaiłam i nie wywołuje to u mnie żadnych emocji. - To jak? - uśmiechnęłam się.

-W takim razie o której mamy pociąg?

Przypadek? //L.DOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz