#16

4.8K 313 83
                                    

Od naszego pocałunku minęło już kilka dni. Od tego czasu zachowywaliśmy się zupełnie normanie, jakby ten incydent w ogóle nie miał miejsca.
Leo zdawał się tym w ogóle nie przejmować. Pewnego dnia nawet wyszedł spotkać się z Lottie zostawiając mnie samą z Charliem i Chloe.
Pomimo tego, że czułam się z tym źle, nie dawałam tego po sobie poznać.
Nie chciałam zepsuć tego co było między nami jedynie przez to co poczułam w tamtym momencie.

~ * ~

-Chodź do nas. Ostatnio jesteś bardzo zamyślona. Nauczę cię jeździć. - zaproponował Leo i wyciągnął w moją stronę dłoń. Zmierzyłam go wzrokiem, aż moje spojrzenie zatrzymało się na deskorolce, na której stał jedną nogą.

-Chcesz żebym się zabiła? - zapytałam.

-Chcę żebyś się wreszcie ruszyła. Mam dość patrzenia jak siedzisz na uboczu. - powiedział. Przekręciłam oczami i ostatecznie wstałam otrzepując z ubrań kawałki trawy. - Co się dzieje? - zapytał z troską w głosie biorąc pojazd do ręki i idąc w stronę wielkiego drzewa.

-Nic. - wzruszyłam ramionami podążając za nim. -Po prostu.. muszę przemyśleć kilka spraw. - odpowiedziałam.

-Myślisz już od kilku dni. - cicho się zaśmiał, po czym postawił deskę przede mną i rozpoczął swój wykład.

Po jakimś czasie w miarę opanowałam tę sztukę. Nauka obyła się bez większych komplikacji, pomijając jeden incydent, kiedy prawie wjechałam w Charliego.

-Jestem z ciebie dumny. - oznajmił Leo kiedy na niego wpadłam.

-Muszę nauczyć się hamować. - mruknęłam pod nosem próbując wydostać się z jego objęć.

-Nie narzekam. - wzruszył ramionami i założył kosmyk moich włosów za ucho.

-Chcesz wiecznie robić za poduszkę powietrzną? - przekręciłam oczami, po czym odepchnęłam go od siebie. Leo westchnął i zrezygnowany spuścił głowę.
Chloe przyglądała się tej sytuacji od dłuższego czasu.

-Musimy porozmawiać. - oznajmiła podchodząc do nas i ciągnąc mnie za rękę.

-O co chodzi? - zapytałam kiedy oddaliłyśmy się od chłopców, którzy teraz zajęli się sobą. Wolałam przyglądać się im, niż mierzyć się z zabójczym wzrokiem blondynki.

-Dlaczego go tak traktujesz? - odezwała się lekko szarpiąc mnie za rękę.

-Nie wiem Chloe, boję się. - westchnęłam spuszczając wzrok. - Nie chcę by coś się między nami zmieniło po tym co zdarzyło się w piątek. - wyznałam.

-Dlaczego miałoby się zmienić? - zmarszczyła brwi. Nie wiedziałam co powiedzieć. - Motylki w brzuchu i dziwne prądy? - po chwili ciszy blondynka odpowiedziała za mnie, jednoczesnie posyłając mi pytające spojrzenie. Pokiwałam głową mając wrażenie, że się zaraz popłaczę. Widząc moją reakcję cicho się zaśmiała i przyciągnęła mnie do uścisku. - W czym problem? - delikatnie się ode mnie odsunęła.

-Dlaczego mnie to boli Chloe?

-Nie możesz okazć tego uczucia jakbyś chciała.

-Ale ja nic do niego.. - zaczęłam.

-Oj przestań. - przerwała mi machając ręką. - Niech wreszcie do ciebie dotrze to, że poczułaś coś do Leondre. Kiedy w piątek wracaliśmy do domu  usnęłaś na jego kolanach i wtedy jedna rzecz zwróciła moją uwagę.

-Jaka?

-Jego wzrok, sposób w jaki na ciebie patrzył. - delikatnie się uśmiechnęła. - Potem uświadomiłam sobie, że patrzysz na niego tak samo.

Przypadek? //L.DOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz