#24

4K 231 74
                                    

-Gdzie jest ten cholerny klucz? - warknęłam kiedy nie mogłam znaleźć metalowego przedmiotu, dzięki któremu nie byłabym skazana na noc na wycieraczce. Kolejny raz zajrzałam do doniczki, w której zazwyczaj chowają go rodzice.

-To ten? - zapytał mój towarzysz trzymając w ręce kluczyk z kolorowym breloczkiem.

-Gdzie go znalazłeś? - zapytałam zabierając przedmiot z jego ręki i wkładając go do zamka.

-W kwiatku. - wzruszył ramionami i schylił się po torbę, która leżała na ziemi.

-Przecież tam zaglądałam. - zmarszczyłam brwi. Zauważyłam jak na jego twarz wkradł się cień uśmiechu, który starał się ukryć.

-Jesteś śmieszna jak się denerwujesz. - oznajmił odkładając torbę i walizkę pod ścianą, a ja posłałam mu zabójcze spojrzenie. - Nie denerwuj się, złość piękności szkodzi. - stwierdził, a ja spojrzałam na niego spod byka. Delikatnie się uśmiechnął przechylając głowę w bok. Podszedł bliżej mnie kładąc dłonie na moich biodrach i pocałował moje czoło.

-Chodź na górę, jestem zmęczona. - ziewnęłam. Ostatnie dwie godziny spędziliśmy w pociągu i chociaż był już wieczór, na dworze ciągle było duszno i gorąco, co wcale nie sprzyjało przyjemnej podróży.

-Cały czas spałaś. - zaśmiał się.

-Nadrabiam noc. - oznajmiłam, po czym chwyciłam jego dłoń i pociągnęłam go w stronę schodów. Chłopak jednak miał inne plany bo dosłownie sekundę później unosiłam się nad ziemią, a dom wypełnił mój pisk.

-Puść mnie. - zaczęłam się wiercić, bo miałam okropne łaskotki na żebrach. Zamiast tego, jeszcze mocniej zacisnął dłonie i poczułam jak podniósł nogę aby wejść na schodek. - Leo, umiem chodzić. Myślę, że walizki by się ucieszyły gdybyś im pomógł. - uśmiechnęłam się.

-Nimi zajmę się później.

-Jakim cudem jesteś tak chudy i masz tyle siły? - zapytałam, na co wzruszył ramionami i uniósł kąciki ust do góry.

-Mam młodszą siostrę, która kocha jazdę konną i jak była mała robiłem za jej konika. - zaśmiał się. Delikatnie się uśmiechnęłam wyobrażając sobie jak uroczo musiało wyglądać to, jak Leo opiekował się Tilly kiedy była młodsza.

Po chwili postawił mnie na ziemi i wrócił po bagaże, a ja w tym czasie wyciągnęłam z szafy czystą bieliznę, krótkie spodenki i luźny jasny t-shirt.
Moim marzeniem była długa kąpiel i sen.

*Leo*

Dziewczyna od dłuższego czasu siedziała w łazience, z której dało się usłyszeć odgłos lejącej się wody. Oboje byliśmy zmęczeni tym dniem, a tak właściwie nieprzespaną nocą i podróżą.

Usiadłem w wygodnym fotelu, po czym chwyciłem telefon chcąc sprawdzić co się działo w internecie.

Narazie bambinos nic nie podejrzewały, co niezmiernie mnie cieszyło. Ukrywałem znajomość z Kamilą tylko i wyłącznie dla jej dobra. Czułem, że jeszcze nie jest gotowa, a nie chciałem na nią naciskać. Sam uważałem, że było za wcześnie na ogłaszanie naszego związku.

Pomimo, że Kamila już miała kontakt z hejtem i w pewnym stopniu nauczyła się nie zwracać na niego uwagi, nadal się o nią martwiłem. Była moim oczkiem w głowie, które chciałem uchronić przed wszystkim co najgorsze.

Po jakimś czasie telefon mi się znudził. Odłożyłem go na mały, drewniany stolik, po czym westchnąłem głośno wypuszczając powietrze. Oparłem brodę na kolanach i najzwyczajniej w świecie wlepiłem wzrok w okno. Potrzebowałem chwili wytchnienia i spokoju, chwili sam ze sobą.

Dłuższy czas wpatrywałem się w ciemność, aż w oknie domu naprzewciwko zapaliło się światło, przyciągając moją uwagę. Do pomieszczenia weszła młoda niska dziewczyna. Była mniej więcej w moim wieku. Szczupła blondynka, z nienaturalnie jasnymi blond włosami.

Cholera, znam ją.

Zmarszczyłem brwi starając się dostrzec więcej szczegółów, ale mój wzrok mi na to nie pozwalał. Dziewczyna stała tyłem do okna robiąc coś przy biurku, przez co nie mogłem dostrzec jej twarzy, ale wrażenie, że ją znałem nie dawało mi spokoju.

-Na co patrzysz? - usłyszałem głos Kamili, a następnie poczułem jak oparła brodę na moim ramieniu.

-Znasz ją? - zapytałem wskazując na blond włosą dziewczynę.

-To Walkerowie. - oznajmiła wzruszając ramionami, a moje serce na kilka sekund przestało bić. Wszystko stało się jasne, a ja miałem ochotę płakać ze szczęścia i krzyczeć ze złości jednocześnie. - Wprowadzili się tu już kilka miesięcy temu. Wcześniej mieszkali gdzieś w UK. Ta dziewczyna po wakacjach ma dołączyć do naszej klasy. - odpowiedziała obojętnym głosem. - Podoba ci się? - kiwnęła głową w stronę Julki.

Tak, byłem pewny, że to Julka.

Kurwa.

-Nie. - zaprzeczyłem, po czym spojrzałem na moją dziewczynę. - Jesteś zazdrosna? - zaśmiałem się, chcąc po części zaretuszować uczucia, które się we mnie gromadziły.

-Ja? - uniosła jedną brew. - Napewno nie bardziej, niż ty byłeś o Jacksona. - pokazała mi język, a ja zmrużyłem oczy.

-Ty byłaś zazdrosna o Lottie. - przypomniałem.

-Zachowywaliście się jak para. - przekręciła oczami. - Jessica przed ogniskiem powiedziała mi, że jesteś typowym podrywaczem, a Jackson mówił, że nie wytrzymasz długo z jedną dziewczyną. - spuściła głowę.

Cholera.

-Chodź do mnie, Misia. - wyciągnąłem ręce w jej stronę. Po chwili siedziała obok mnie na ogronym fotelu. Przełożyła nogi przez moje uda i przytuliła się do mojego boku. Objąłem jej drobne ciało ramieniem i przysunąłem jeszcze bliżej siebie. - Nie słuchaj tego co mówią inni. Jessica jest zazdrosna o każdą dziewczynę, która się do mnie zbliży. Lottie też miała wykład o tym, jakim jestem dupkiem. Jackson to idiota. Nie ufam mu i nie chcę żebyś miała z nim kontakt, dobrze? - dziewczyna po chwili powoli pokiwała głową. Na jej twarzy widziałem skupienie, co oznaczało, że przetwarzała wszystkie informacje, które właśnie do niej dotarły.

-Kamila? - zapytałem po dłuższej chwili przerywajac ciszę, która zapanowała między nami. Dziewczyna spojrzała na mnie zmęczonymi oczami. Wyraźnie było po niej widać, że jedną nogą była w krainie snów. W pewnym sensie mi to odpowiadało. Miałem nadzieję, że nie będzie chciała zagłębiać się w to, co miałem zamiar jej powiedzieć, albo nawet o tym zapomni. - Oprócz ciebie byłem blisko tylko z jedną dziewczyną. Proszę, nie wierz w to co mówiła Jessica. - spuściłem głowę, ale jednocześnie poczułem pewnego rodzaju ulgę.

-Jak blisko? - zapytała dotykając mojego policzka i patrząc prosto w moje oczy.

-Nie kochałem jej. Po prostu byliśmy blisko. - wzruszyłem ramionami, po czym odwróciłem wzrok. Czułem, jakbym wyjawił jej jeden z moich większych sekretów, chociaż wiedzieli o nim wszyscy z moich bliższych znajomych. Miałem wrażenie, jakbym przyzał się do czegoś wstydliwego.

-Nie przejmuj się tym Leo. - ziewnęła, przez co się uśmiechnąłem. - Skoro to minęło, nie ma już znaczenia.

Tutaj pojawił się problem,

bo to nigdy nie przestało mieć dla mnie znaczenia.

______________________________________
Dziękuję za 2k wyświetleń!❤
K

______________________________________
^ stara notka, stwierdziłam, że niektóre będę zostawiać, bo fajnie jest powspominać.

• Chciałabym postarać się wrócić do regularnych rodziałów więc pytanie:

W jaki dzień tygodnia (poniedziałek-piątek) chcielibyście rodziały? 💎

1045 słów

Przypadek? //L.DOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz