#37

2.8K 184 30
                                    

-O rany! - pisnęłam rzucając się na chłopaka i przewracając nas na miękką kanapę. W odpowiedzi usłyszałam jego śmiech tuż przy moim uchu. - Sama sobie ciebie zazdroszczę. - westchnęłam z zachwytem oglądając się dookoła.

W całym pomieszczeniu panował półmrok. Oświetlały je jedynie lampki zaplątane w duży kwiatek stojący w kącie salonu zaraz obok kominka oraz zapachowe świeczki, które porozstawiane były dosłownie wszędzie nadając magicznego i intymnego klimatu. Na sofie, na której właśnie leżeliśmy znajdował się stos poduszek oraz duży, miękki i puchowy koc. Na telewizorze przed nami uruchomiony był Netflix, a na stoliku kawowym ustawione były szklanki i duża butelka coli.

-Więc co myślisz? Jestem romantykiem? - zapytał rozbawiony patrząc mi prosto w oczy.

-Noc jeszcze młoda, przekonamy się. - odpowiedziałam chcąc się z nim podroczyć, chociaż tak naprawdę taki wieczór był spełnieniem moich marzeń.

-Zamówiłem pizzę z podwójnym serem. - dodał, a ja miałam wrażenie jakbym umarła.

-Kocham pizzę z podwójnym serem. - mruknęłam przytulając się do niego.

-Wiem o tym. - uśmiechnął się odgarniając włosy z mojej twarzy. - Wiem też, że nigdy nie jesz brzegów i nie zjadłabyś pizzy bez sosów. Nie przepadasz za smakiem kawy, chociaż pijesz ją prawie każdego ranka. Do herbaty dodajesz pół łyżeczki cukru i płaską łyżeczkę miodu, a ogórki z nutellą kochasz bardziej niż mnie. - zaśmiał się.

-Myślę, że cię kocham. - powiedziałam bez namysłu opierając brodę za splecionych palcach i obserwując jego reakcję. - Bardziej niż ogórki z nutellą. - dodałam cicho się śmiejąc.

-Wiesz, że nie musisz.. - westchnął, spuszczając wzrok.

-Czy Pan mnie oskarża o kłamstwo, Panie Devries? - zapytałam prostując się i unosząc jedną brew. - Może i nie pamiętam wiele z dwóch ostatnich lat mojego życia, ale ten tydzień mi wystarczył, żeby się o tym przekonać, czuję to. - ułożyłam dłonie na jego policzkach. Chłopak uniósł wzrok i delikatnie się uśmiechnął.

-Ja ciebie też. - odpowiedział zachrypniętym głosem przenosząc swoje dłonie na moje biodra. Jego palce nieznacznie wślizgnęły się pod mój błękitny sweter, masując moją skórę. Ten dotyk nie był w żaden sposób krępujący. Robił to w tak przyjemny i delikatny sposób, że przymknęłam oczy starając skupić się na tej bliskości. Z Leo ciągle pozwalaliśmy sobie na coraz więcej, ale pomimo tego czułam, że nam obojgu wciąż było mało.

- Misia.. - westchnął widząc, jak próbowałam wyjść z łóżka. Chwycił moją rękę, tym samym uniemożliwiając mi to. Podniósł się, kładąc dłonie po obu stronach mojej głowy i blokując mi jakąkolwiek drogę ucieczki. - Przeznaczeniu nie uciekniesz, kochanie. - powiedział, przez co zmrużyłam swoje oczy. Zbliżył się do mnie łącząc nasze usta w delikatnym pocałunku.

-Nie mam zamiaru. - odpowiedziałam unosząc kąciki do góry, po czym chwyciłam jego policzki sprawiając, że nasze wargi ponownie się spotkały, przez co się uśmiechnęłam.

Po kilkunastu sekundach, oderwaliśmy się od siebie. Chłopak cicho mruknął, kładąc głowę na mojej klatce piersiowej i obejmując mnie w talii. Wplątałam palce w jego gęste włosy, zaczynając się nimi bawić.

-Wstawaj, przeznaczeniu nie uciekniesz, kochanie..

-Wszystko okej? - zapytał patrząc na mnie zmartwionym wzrokiem. Wyrwana z transu spojrzałam w jego oczy i powoli pokiwałam głową delikatnie się uśmiechając.

Kolejne wspomnienie, kolejny sukces na dziś!

Tę chwilę przerwał dzwonek do drzwi, co oznaczało, że nasze jedzonko było na miejscu.
Cicho pisnęłam kiedy zobaczyłam chłopakaz wielkim kartonem w ręce.

-Nawet na mój widok się tak nie cieszyłaś. - zaśmiał się. Nie odpowiedziałam, jedynie wielkimi oczami wpatrywałam się w jedzenie. Kiedy ta piękna woń dotarła do moich nozdży mój brzuch głośno dał o sobie znać.

-Czy ja widzę rumieniec? - cicho się zaśmiał podnosząc mój podbrudek.

-Przestań. - machnęłam ręką odwracając wzrok.

-To urocze. - stwierdził głaskając mój policzek. Na jego twarzy malowała się czułość, której w tej odsłonie jeszcze u niego nie widziałam. W pewnym momencie zaczął się do mnie zbliżać, a ja zastygłam w bez ruchu.

To się nie dzieje na prawdę..

Kiedy uświadomiłam sobie do czego miało zaraz dojść, odskoczyłam od chłopaka jak popażona upadając na pośladki, a mój brzuch wydał z siebie głośne i dosyć groźnie brzmiące burknięcie.

-O rany.. - westchnął wyciągając w moją stronę rękę i pomagając mi się podnieść.

-Smaku pizzy się nie zapomina. - stwierdziłam sięgając po pierwszy kawałek.

-Ej! - pacnął mnie po ręce. - Co oglądamy? - zapytał.

-Wybierz coś Romeo. - zniecierpliwiona przekręciłam oczami.

~*~

-Leo? - odezwałam się leżąc przytulona do chłopaka. Telewizor już dawno był wyłączony a świeczki  powoli się wypalały. Zegar wskazywał godzinę pierwszą z rana, a ja się zastanawiałam jakim cudem jeszcze nie usnęłam. Leżeliśmy w zupełnej ciszy rozmyślając nad wszystkim i ciesząc się swoją bliskością.

-Hmm.. - mruknął zwracając wzrok w moją stronę.

-Zabierzesz mnie na plażę? Na te skały? - zapytałam spoglądając na niego. Chłopak zmarszczył brwi odwracając głowę w moją stronę.

-Pamiętasz? - w jego głosie usłyszałam nutkę nadziei. W odpowiedzi pokiwałam głową, przygryzając dolną wargę.

-Pamiętam jak upadłam na tyłek i pomogłeś mi wstać. - zaśmiałam się. Chłopak mi zawtórował i pokiwał głową.

-Olśniła cię moja perfekcyjność. - teatralnie poprawił grzywkę, ale chwilę później ja zanurzyłam w niej palce doprowadzając ją do wcześniejszego stanu. Nie przepadałam kiedy miał ją zaczesaną na prawy bok.

-Nie schlebiaj sobie Devries. - prychnęłam. - Napewno olśniła mnie twoja pieczarka między zębami. - dodałam z kpiną.

-Cholera.. - burknął wkładając palce do buzi. Przekręciłam oczami po czym delikatnie się uśmiechnęłam.

-Naprawdę cię kocham.

----------------
964 słowa

Przypadek? //L.DOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz