#7

5.9K 336 65
                                    

-Shipuję was.-usłyszałam głos Charliego przez co otworzyłam oczy.-Kamdre? Kamondre? Lemila?-zaczął się nabijać.

-Przestań Charlie, jesteśmy przyjaciółmi.-odezwał się zaspany Leo i zabrał rękę, którą mnie obejmował.

Został..

-Poznaliście się cztery dni temu, a już nazywacie się przyjaciółmi i nie rozstajecie się na krok. Mówię wam, kiedyś skończycie razem.-powiedział, a ja histerycznie się zaśmiałam.

-Niezła teoria Charlie.-pogratulowałam mu.-Problem w tym, że niemożliwa.

-Jeszcze się przekonamy.-puścił nam oczko.

Przkręciłam oczami i opuściłam łóżko kierując się w stronę okna aby odsłonić zasłony.

Ta teoria była śmieszna i niedorzeczna.

Po kilkunastu minutach chłopcy poszli do swojego pokoju, bo okazało się, że Charlie wziął się za piosenkę i potrzebował pomocy Leo.

Wykorzystując fakt, że miałam chwilkę czasu poprosiłam Wiki o wysłanie mi lekcji. Wzięłam książki i zeszyty, bo wiedziałam, że będę miała dużo zaległości w szkole.
Oczywiście nie obyło się bez pytań o fotografię z instagrama.
W skrócie opowiedziałam przyjaciółce o zaistniałej sytuacji.

W końcu jej ufam.

Z każdym kolejnym zdjęciem jakie wysyłała dziewczyna miałam coraz mniej chęci by się w ogóle wziąć za przepisywanie zeszytów.
Ostatecznie podjęłam się tego zadania. Nie chciałam mieć dużo niepotrzebnych zaległości.

Kiedy byłam mniej więcej w połowie mój telefon zawibrował. Był to jedyny pretekst do chociaż chwilowej przerwy. Bezmyślnie wzięłam urządzenie do ręki i je odblokowałam.

Nieznany: Uważaj na kolegów
dziwko.

Nieznany: Niedługo ten uroczy.
uśmiech zniknie z twojej
twarzy.

Nienawidziłam faktu, że nawet kiedy jestem 200 kilometrów od szkoły, oni nie dadzą mi spokoju.. ale cztery dni to i tak dużo, prawda?

Aby odciągnąć myśli od wiadomości zablokowałam urządzenie i spróbowałam ponownie skupić się na zadaniu z matematyki,
jednak jeszcze jedna rzecz nie dawała mi spokoju.

Ponownie wzięłam telefon do ręki i zalogowałam się na instagrama. Od razu urządzenie zaczęło wibrować mi w rękach.

Niemałe było moje zdziwienie kiedy zauważyłam ile przybyło mi obserwatorów. Przerażające było to, jak szybko te wszystkie dziewczyny znalazły moje konto.

Kiedy zaczęłam czytać wiadomości niemal od razu po moich policzkach spłynęły łzy.

Skąd w ludziach tyle nienawiści?

W końcu sobie coś uświadomiłam..

Przecież oni mają rację.

Zapłakana rozejrzałam się po pokoju, a w moje oczy od razu rzucił się mały srebrny przedmiot.

Jestem jedynie problemem.

*Leo*:

Od dobrej godziny próbowałem dodzwonić się go Kamili. Dziewczyna najzwyczajniej nie odbierała, a ja dostawałem białej gorączki.

-Spokojnie młody, może gdzieś wyszła.-Charlie starał się mnie uspokoić.

Chodziłem po pokoju jak nakręcona zabawka.

-Zawsze bierze telefon i nigdy go nie wycisza.-odpowiedziałem siadając na łóżku.

-Dlaczego się o nią tak martwisz?-zapytał spoglądając na mnie.

-Nie martwię się o nią, to tylko fanka.-zaprzeczyłem siadając na łóżku.

-Przeczysz samemu sobie.-przekręcił oczami i zajął się telefonem.

Warknąłem i opuściłem pomieszczenie.
Wkurzało mnie to, że wszyscy starali się wmówić mi coś, co było niemożliwe.

Nie mając co ze sobą zrobić ostatecznie skierowałem się do pokoju Kamili z nadzieją, że po prostu rozładował jej się telefon.

Ona nie próbuje mi wmówić, że święty Mikołaj istnieje.

Drzwi ustąpiły bez problemu, co nieszczególnie mnie zdziwiło. Ta dziewczyna nigdy ich nie zamyka. W końcu ktoś ją okradnie.

Po cichu wszedłem w głąb pomieszczenia i rozejrzałem się dookoła.
W końcu zauważyłem ją skuloną na łóżku ze słuchawkami na uszach.

Wygląda jak uroczy skrzat kiedy śpi.

Cicho się zaśmiałem na myśl w jaką paniknę wpadłem kiedy ona po prostu usnęła.

Zaniepokoił mnie jeden szczegół, który po chwili rzucił mi się w oczy.

Nie powstrzymałem jej..

------------------------------------------------------

560 słów

Przypadek? //L.DOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz