#8

5.7K 344 34
                                    

Obudził mnie delikatny dotyk i uścisk na przedramieniu.

-Leo? Co ty tutaj robisz?-zapytałam zdziwiona chcąc wyrwać mu rękę.

-Cichutko..-szepnął kontynuując owijanie bandaża wokół mojego ramienia.

Westchnęłam ponownie opadając w miękką pościel i zupełnie mu ustępując. Nie miałam siły ani ochoty na jakąkolwiek kłótnię. Jedyną rzeczą, której pragnęłam było więcej snu.

-Gotowe.-oznajmił odkładając opatrunek na bok.-Co się stało?

-To nic, miałam gorszy dzień.-przekręciłam się na bok i oparłam głowę na dłoni.

-Za każdym razem kiedy masz gorszy dzień robisz sobie krzywdę?-uniósł jedną brew, a ja jedynie spuściłam głowę.

Chłopak westchnął i mocno mnie przytulił. Bardzo chętnie oddałam uścisk, bo przyjacielski przytulas był czymś, czego w tamtej chwili najbardziej potrzebowałam.

-Oddaj je, wszystkie.-powiedział stanowczo. Odsunęłam się od niego i popatrzyłam na niego zdziwiona.-Mówię poważnie.-dodał.

-Ty nie rozumiesz Leo, ja muszę je mieć.-powiedziałam.

-Tylko tak myślisz.

-Kiedy mam je przy sobie wiem, że sobie poradzę, niezależnie od sytuacji. Czuję się z nimi silniejsza. Nie możesz mi ich zabrać.-odpowiedziałam ze łzami w oczach.

-Boże, ty jesteś uzależniona od bólu..-szepnął po czym przyciągnął mnie do siebie.

Wybuchłam płaczem bardziej się w niego wtulając. Bezwstydnie moczyłam jego koszulkę łzami, ale po chłopaku nie było widać aby się tym przejmował. Cierpliwie pocierał moje plecy szeptając mi słowa otuchy do ucha.

Bolało mnie to, że Leo miał całkowitą rację.

-Co się stało?-kolejny raz powtórzył pytanie, kiedy trochę się uspokoiłam.

Pociągnęłam nosem i sięgnęłam ręką po telefon, który znajdował się na szafce nocnej. Chłopak uważnie przyglądał się każdemu mojemu ruchowi.
Kiedy tylko włączyłam wifi urządzenie dosłownie zamieniło się w wibrator. Mijały sekundy, ono nadal nie przestawało wydawać z siebie dźwięków powiadomień.
Chłopak zabrał mi je z ręki i zaczął przeglądać powiadomienia.

Bez problemu mogłam zobaczyć ból w jego oczach kiedy na mnie spojrzał.

-Przepraszam.-powiedział.-Nie wiedziałem, że tak zareagują.-spuścił głowę.

-To nie ty opublikowałeś zdjęcie, a Charlie też nie chciał dramy.-starałam się go pocieszyć, chociaż sama czułam się jak wrak człowieka.

-Nie rób tego przeze mnie, obiecaj mi, że będziesz z tym wlaczyć.-popatrzył mi w oczy.

-Walczę cały czas Leo.

*Leo*

Wróciłem do mojego i Charliego pokoju po rozmowie z mamą. Potrzebowałem rady rodzicielki w wielu sprawach.

Kiedy tylko otworzyłem drzwi do moich uszu dobiegły głośne śmiechy.
Zdziwiony wszedłem w głąb pomieszczenia i zobaczyłem całą gromadkę śmiejącą się przed ekranem komputera.

Przypadek? //L.DOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz