#3

9.3K 442 166
                                    

4 miesiące później:

Jutro sobota czyli dzień, na który czekałam od kiedy pierwszy raz usłyszałam Bars and Melody. Nadal nie docierało do mnie to, że już jutro, po tak długim czasie w końcu ich spotkam, zobaczę na żywo. Miałam nadzieję, że nie zje mnie stres i zdołam z siebie cokolwiek wydukać.

Podczas tych czterech miesięcy nie działo się nic ciekawego, codziennie ta sama rutyna. Jedyną 'odskocznią' od codzinności był tygodniowy pobyt w szpitalu. Matt i jego koledzy dopadli mnie po lekcjach za szkołą. Nikt mi nie pomógł, ponieważ było już późno i nikt się nie kręcił w tamtej okolicy. Zaczęto mnie szukać kiedy nie dotarłam do domu na czas. Znaleźli mnie wychłodzoną o 1 w nocy. Był początek marca więc było dość chłodno. Rodzicom, policji i lekarzom powiedziałam że źle się poczułam i zasłabłam, a rany i siniaki na ciele wytłumaczyłam upadkiem na twardy chodnik. Ludzie są jednak głupi, od razu uwierzyli.
Jeszcze jedną zmianą było to, że niedawno przefarbowałam sobie włosy na mój wymarzony, niebieski kolor, a moje uszy przyozdabiały dwa nowe kolczyki.

Dzisiaj piątek, czyli aktualnie powinnam być w szkole. Tego dnia jednak sobie odpuściłam i właśnie jestem w drodze do Warszawy. Jadę tam dzień wcześniej. Tak będzie lepiej, ponieważ m&g zaczyna się o godzinie 12 i bym nie zdążyła jutro dojechać na czas. W dodatku chciałam się trochę tutaj zaklimatyzować bo zostaję na kilka dni. Długo namawiałm rodziców aby się zgodzili. Podałam tyle argumentów, że nawet nie próbuję dociekać, który ostatecznie ich przełamał. Czułam chęć doświadczenia czegoś nowego. Chciałabym te kilka dni zapamiętać jak najlepiej.

Całą drogę miałam słuchawki w uszach i rozmyślałam nad jutrzejszym dniem. W mojej głowie pojawiało się tysiące scenariuszy. Zaczęłam myśleć nad tym jak wiele rzeczy może pójść nie tak i to sprawiło, że krew odpłynęła mi z twarzy. Naprawdę nie chciałam aby uznali mnie za idiotkę albo chodzącą pokrakę.
Miałam trzy postanowienia na czas, w którym będę przebywała w mieście;

•poczuć się pewnie,

•wykorzystać ten czas jak najlepiej,

•po prostu dobrze się bawić.

Wmawiałam sobie, że będę w miejscu gdzie nikt mnie nie zna, gdzie mam czystą kartę. Dla osoby takiej jak ja, czyli cholernie nieśmiałej przełamanie się jest bardzo trudnym wyzwaniem, ale zawsze warto spróbować.

Gdzieś w połowie drogi usunęłam.
Obudził mnie tata z informacją, że już jesteśmy prawie na miejscu. Wpatrywałam się w wysokie budynki przez szybę samochodu jak w obrazek. Zawsze fascynowały mnie duże miasta, szczególnie nocą. Mam słabość do takich widoków. Myślę, że jestem zdolna do przesiedzenia całej nocy oraz dnia na balkonie i podziwianiu panoramy.

Tata wyjął moją walizkę z bagażnika i poszedł zameldować się w recepcji.
Kiedy już zdobył kluczyk do mojego tymczasowego pokoju ruszyliśmy windą na górę. Miałam pokój nr. 568 na 10 piętrze. Ucieszyła mnie ta informacja bo wysokie piętro, oznaczało nieziemskie widoki.

Mężczyzna odstawił walizki na korytarzu, pożegnał się ze mną życząc mi miłej zabawy i odszedł.

Zaczęłam rozglądać się po pomieszczeniu. Od drzwi wejściowych ciągnął się korytarz w którym znajdowała się duża, ciemnobrązowa szafa.
W toalecie na ściane wisiało duże lustro. Poza nim pomieszczenie wypełniały zlew z marmurowym blatem, kabina prysznicowa, ubikacja i szafka, w której miałam zamiar pochować kosmetyki i inne toaletowe przyrządy.
Wyszłam zgaszając światło przez co łazienkę pochłonęła ciemność i ruszyłam na dalsze 'zwiedzanie'. W sypialni znajdowało się duże dwuosobowe łóżko, a po obu jego stronach stały szafki nocne, na których umieszczono lampki. Przed łóżkiem na ścianie wisiał duży, plazmowy telewizor.
Wchodząc do salonu zauważyłam brązową kanapę i 2 fotele stojące przy stoliku kawowym.
Została jeszcze kuchnia. Było to wydzielone, małe i przytulne pomieszczenie. W środku znajdowała się kuchenka gazowa, mikrofala, zlew, lodówka, piekarnik oraz kilka szafek.
Cały apartament był utrzymany w kolorach brązu i ciepłego beżu, bardzo mi się podobał.
Już miałam testować miękkość łóżka, kiedy w oczy rzuciło mi się wyjscie na balkon. Niemal rzuciłam się na szklane drzwi i po chwili stałam oparta o barierkę i podziwiałam śliczny widok. Niebo ozdabiały różowo-granatowe chmury. Był już wieczór przez co zachód słońca już mijał i niedługo miasto miały rozświetlać tylko jego światła.

Przypadek? //L.DOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz