#32

2.9K 191 8
                                    

Kolejną godzinę siedziałem na niewygodnym, plastikowym krzesełku. Jedynym wyjątkiem było to, że przeniosłem się pod salę operacyjną. Na badaniach wykryto krwotok, co zmartwiło mnie jeszcze bardziej. Byłem bardzo zmęczony, z trudem powstrzymywałem się od zamknięcia powiek.

Ten dzień miał być cudowny. Miałem spędzić go ze swoją dziewczyną i nadrobić stracony czas. Zamiast tego ona wylądowała w szpitalu, a ja na twardej podłodze, która i tak była wygodniejszą opcją niż plastikowe krzesełka.

Spojrzałem na zegar wiszący na ścianie, który wskazywał 20:04.  Operacja trwała kolejną godzinę. Miałem wrażenie jakby był środek nocy, chociaż teoretycznie było jeszcze wcześnie.

Oparłem głowę o zimną ścianę i głośno westchnąłem na chwilę zamykając i pocierajac oczy.

Wytrzymaj książę.

-Proszę. - usłyszałem ciepły głos Julki, a chwilę później poczułem woń mocnej kawy.

-Dziękuję. - odpowiedziałem słabo się uśmiechając i zabierając napój z jej rąk. Byłem tak zmęczony, że po prostu się poddałem. Nie miałem siły nawet na to by kiwnąć palcem. Od rana nic nie jadłem. Teraz pierwszy raz od kilkunastu godzin miałem coś w ustach.

-Nie martw się. Jest drobniutka, ale bardzo silna, wyjdzie z tego. - dziewczyna położyła dłoń na moim ramieniu.

-Wiem. - pokiwałem głową. - Cały czas jej to powtarzam. - delikatnie się uśmiechnąłem i upiłem łyka napoju, przez co przez moje ciało przeszły przyjemne dreszcze.

-Nigdy nie spodziewałam się, że zobaczę cię w tej wersji Devries. - dziewczyna odezwała się po jakimś czasie przerywając ciszę między nami.

-Jakiej? - spojrzałem na nią do góry.

-Troszczącego się o swoją dziewczynę chłopaka. - pokręciła głową. - Przynam, że nie wierzyłam ci jak powiedziałeś mi, że jesteś w związku. Wcześniej bawiłeś się dziewczynami. - stwierdziła, a we mnie się zagotowało.

-Byłaś jedyną dziewczyną, z którą uprawiałem seks nie będąc w związku. - warknąłem i schowałem głowę między kolanami starając się wyrzucić te wspomnienia z głowy.

Julkę chciałem uznać za skończony etap życia, ale od kiedy dowiedziałem się, że zaprzyjaźniła się z Kamilą niezbyt mi to wychodziło.

Dziewczyna chciała odpowiedzieć, ale naszą konwersację przerwała mama Kamili, która roztrzęsiona, w obcasach i eleganckim stroju biegła w naszą stronę, mało co nie potykając się o własne nogi.

-Co z nią? - było pierwszym pytaniem, które zadała.

-Nic nie wiemy. Od dwóch godzin tam leży, a lekarze nie chcą nic mówić. - odpowiedziała Julka od niechcenia machając w stronę drzwi od sali operacyjnej.

Kobieta zrezygnowana opadła na krzesło obok mnie i schowała twarz w dłoniach.

-Ma złamaną rękę, a na badaniach wykryli krwotok. - oznajmiłem głosem wypramym z emocji, przerywając ciszę i jednocześnie zwracając uwagę na moją osobę.

Mama Kamili zakryła ręką usta, a w jej czerwonych oczach zebrały się łzy.

-O mój Boże.. - szepnęła, po czym zapewne nie kontrolując swoich ruchów się do mnie przytuliła. Nie wiedząc co zrobić objąłem ją ramionami i zacząłem pocierać jej plecy. Chciałem przekazać jej jak najwięcej wsparcia, chociaż tak naprawdę w tamtym momencie sam go potrzebowałem. Czułem się tak słaby i bezradny, że nie miałem siły nawet płakać. - Jak ja mogłam na to pozwolić? - wyszeptała łkając.

-Wszystko będzie dobrze. - odpowiedziałem jedyne co mi przyszło na myśl, chociaż będąc szczerym z każdą minutą, o którą przedłużała się operacja odczuwałem coraz większy niepokój.

W pewnym momencie drzwi od sali operacyjnej się otworzyły, a z nich wyszedł widocznie zmęczony doktor. Mama Kamili od razu się ode mnie oderwała i razem z Julką do niego podbiegła. Po chwili ja także do nich dołączyłem.

-Zapraszam do gabinetu. - powiedział siwiejacy pan. Julka szepnęła żebym szedł za nimi, więc wykonałem polecenie.

W miejscu gdzie wszystcy posługiwali się zupełnie innym językiem łatwo było się pogubić.

Nie przysłuchiwałem się rozmowie mając świadomość, że i tak bym nic nie zrozumiał. Jedynym moim wyznacznikiem o tym, jak przebiegała były miny jej uczestników. Zmieniały się one co chwile, tworząc w mojej głowie jeszcze więszy mętlik.

-Mogę ją zobaczyć? - wypaliłem w pewnym momencie. W pomieszczeniu zapadła cisza, przez co zacząłem się wiercić na krzesełku chcąc zagłuszyć uczucie dyskomfortu.

-Jest po operacji chłopcze. - odpowiedział mężczyzna patrząc na mnie spoza swoich nisko opuszczonych na nos okularów.

-Proszę.. - szepnąłem patrząc na niego błagalnym wzrokiem, chociaż na język cisnął mi się jakiś sarkastyczny tekst. Byłem gotowy błagać go o to na kolanach.

-Na masz dziesięć minut. Sala 56. - odpowiedział niechętnie, po czym poprawił swoje oprawki i wrócił do rozmowy z mamą mojej dziewczyny.

Dziękuję łaskawco.

Chwilkę kręciłem się po korytarzu aż dotarłem pod odpowiednie drzwi.
Niepewnie nacisnąłem klamkę i wszedłem do środka. Jak najciszej zamknąłem za sobą szklaną powłokę i podeszłem do jedynego łóżka w tej sali.

-Cześć Słoneczko. - powiedziałem delikatnie się uśmiechając i łapiąc ją za zdrową rękę. Była tak chłodna, że odruchowo cofnąłem dłoń i spojrzałem na monikor, który ukazywał jej funcje życiowe. - Wróć do mnie, proszę. Nie każ mi długo czekać. - szepnąłem przykładając jej dłoń do ust i pocałowałem jej wierzch.

Spojrzałem na jej kamienną twarz. Niestety, dziewczyna nie wykazała żadnej reakcji, co doprowadziło mnie do płaczu.

W tamtym momenie, po całym dniu krycia negatywnych emocji uroniłem pierwszą łzę. I kolejną. I kolejną.
Ostrożnie ułożyłem głowę na jej ciele pragnąc poczuć jakąkolwiek bliskość.
Niestety tym razem nie poczułem jej dłoni w swoich włosach, ani nie usłyszałem jej cudownego śmiechu, który dane mi było słyszeć niemal za każdym razem kiedy stworzyła na mojej głowie kolejną dziwną fryzurę.

-Tęsknię za tobą Słońce.. - szepnąłem pogrążając się we śnie.

---------------

856 słów

Przypadek? //L.DOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz