|| Rozdział 54 ||

442 37 32
                                    

Abigail

Kolejny dzień..

Wstałam wcześnie i podeszłam do stojącej obok wejścia do kościoła Michonne.

- Hej o czym tak myślisz ? - Zapytałam ,a ona westchnęła i podała mi mapę.

- Chciałabym pójść do centrum na wypad piszesz się ? - Zapytała ,a ja kiwnęłam głową.

- Oczywiście. Ruszajmy już.

- Idę powiedzieć Rick'owi. Za pięć minut będę. - Powiedziała i podeszła do mężczyzny. W tym samym czasie postanowiłam podejść do Daryl'a ,który śpi wtulony w Josephine. Gdy już chciałam odchodzić zauważyłam ,że mój brat otwiera delikatnie oczy.

- Daryl idę z Michonne na wypad. Wrócimy wieczorem, przekaż James'owi i reszcie. - Powiedziałam ,a on mlasnął i przybliżył się do dziewczyny. Wywróciłam oczami i podeszłam do swojego plecaka. Spakowałam do niego amunicję ,parę batonów i dwie butelki wody. Założyłam go na plecy i wzięłam do ręki Glock'a. Podeszłam do czekającej na mnie murzynki i obie wyszłyśmy.

**2h później**

Weszłymy właśnie na teren centrum i pierwsze co ujrzałyśmy to sklep z ubraniami. Weszłam do niego i zaczęłam szukać czegoś w moim rozmiarze. Znalazłam czarne spodnie z dziurami na kolanach ,szare trampki ,szarą bluzkę na ramiączkach i czerwoną koszulę w czarną kratę z krótkim rękawem. Zrzuciłam z siebie ubrania szpitalne i założyłam znalezione ubrania. Michonne uśmiechnęła się i razem ruszyłyśmy dalej. O dziwo nie było tu żadnych trupów.

- Spokojnie tu. - Powiedziała i zaczęła otwierać drzwi z jakiejś apteki.

- Za spokojnie. - Odparłam i podeszłam do niej. Po chwili siłowania się drzwi puściły. Weszłyśmy do środka ,a pod ścianą siedziały dwie dziewczyny. Mulatka i brązowo włosa w kucyku. Podeszłyśmy do nich.

- Kim jesteście ! - Krzyknęłam i wyciągnęłam broń w ich kierunku.

- Nie krzycie to ich wabi. - Powiedziała brunetka ,a ja spojrzałam na nią dziwnym wzrokiem.

- Masz na myśli trupy ?

- Nie. Chodzi mi o tych nowych. Zarażonych. - Spojrzałam na Michonne i opuściłam broń.

- O co chodzi ? - Zapytałam zaskoczona.

- Mamy apokalipse w apokalipsie. Coś zmutowało i wytworzyło nowy okaz zombie ,a raczej zarażonych. Działają podobnie zwyjątkiem kilku rzeczy.

- Kontynuuj. - Powiedziała Michonne.

- Biegają. Jest parę rodzaji. Możesz zmienić się w to coś jedynie za pomocą ugryzienia czy zarodników. - Nagle do pomieszczenia wpadł zarażony. Jego twarz była pokryta jakimś grzybem. Spojrzałam na dziewczyne ,a ta pokazała mi gestem ,że mam celować w głowę. Wycelowałam i strzeliłam ,a to coś padło na ziemię.

- Jestem Ellie ,a to Riley. Miło nam poznać. - Powiedziała i wyciągnęła rękę w moim kierunku. Zauwarzyłam na jej przedramieniu krwawiący ślad zębów.

- Abigail i Michonne. - Powiedziałam odwzajemniając jej gest.

- Przykro mi. - Odparłam ,a dziewczyna otarła swoje oczy. Nagle usłyszałyśmy jakieś krzyki. Do pomieszczenia wbiegły 4 trupy ,a raczej zarażeni. Wystrzeliłam pocisk w jednego z nich ,ale drugi wytrącił mi broń z ręki. Siłowałam się z nim przez jakąś chwilę i poczułam ból w miejscu nadgarstka , usłyszałam także głośny wrzask Michonne ,a po chwili dwa strzały. Murzynka podbiegła do drzwi apteki i zamknęła je po czym zastawiła szafką.

- Myślę ,że wytrzyma. - Powiedziała zdyszana ,a ja spojrzałam na miejsce które mnie piecze. Ujrzałam ranę w kształcie zębów znajdującą się na moim nagarstku. Do oczu napłynęły mi łzy.

- Michonne.. - Powiedziałam i odwróciłam się do murzynki ,a ta odkryła swoje ramię. Okazało się ,że równierz została ugryziona.

- Co teraz ..

○■○■○■○■○■○■○■○■○■○■○■○■○■○■○■○■○■○

Koniec ?

#MrsGrimes

✔ || Just Hold On || The Walking DeadOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz