|| Rozdział 64 ||

361 35 13
                                    

Abigail

Siedziałam pod ścianą wraz z Ellie i Sophie. Rozmawiałyśmy o różnych pierdołach.

- Za kim najbardziej tęsknicie ? - Zapytała Sophia i przeczesała palcami włosy.

- Za moją przyjaciółką Riley. - Odparła Ellie i spuściła wzrok.

- Za Merlem , a ty ? - Zapytałam lekko wzdychając.

- Za mamą. -Powiedziała i przez chwilę siedziałyśmy w totalnej ciszy. Nagle na zaplecze wszedł uśmiechnięty James. Podniosłam się i pocałowałam go w policzek.

- Cześć. Jak wam tam idzie? - Zapytałam.

- Naprawiliśmy oba pojazdy. Możemy zaraz ruszać. Ale najpierw musicie coś zobaczyć. - Powiedział i splótł nasze dłonie razem. Dziewczyny także wstały i w czwórkę weszliśmy do środka sklepu. Spojrzałam na wejście. Stał tam Daryl i Josephine. Witali się z innymi. Przewróciłam oczami.

- Abigail. - Powiedział radośnie mój brat i wraz z dziewczyną podeszli bliżej.

- Co wy tu robicie ? - Zapytałam oschle.

- Czemu nie powiedziałaś o ugryzieniu ? - Wypaliła Jo ,a Daryl delikatnie ją  szturchnął.

- Powiedziałeś jej. - Powiedziałam. - Jak mogłeś ?! Daryl kurwa zaufałam Ci ! - Wykrzyczałam i ścisnęłam mocniej rękę James'a dając mu do zrozumienia ,że ma się nie wtrącać.

- To moja wina.. ja..

- Zamknij mordę. - Przerwałam jej. -Nie do ciebie mówie. - Powiedziałam ze złością i oblałam ją wściekłym wzrokiem. - Nienawidzę Cię. - Dodałam i pociągnęłam bruneta w stronę auta. Wsiadłam do mniejszego z nich i usiadłam na  miejscu pasażera. Brunet usiadł na miejscu kierowcy ,a Ellie i Sophie z tyłu. Chwilę później do auta wsiadła również Tara.

-Ruszajmy ! - Powiedziała szczęśliwie Tara. James włączył silnik i jako pierwsi ruszyliśmy spowrotem do kościoła.

*Kilka godzin później*

Stanęliśmy przed kościołem. Wychodząc z auta usłyszeliśmy odgłos strzału. Wyciągnęłam z kabury broń i stanęłam obok wejścia. Podbiegła do mnie reszta i szybkim ruchem otwarliśmy drzwi. Pierwsze co zauważyłam to naszych stojących przy ścianie i ludzi mierzących do nich. Bez namysłu wystrzeliłam kulę ,która przebiła głowę jednego z nich. Inni zajęli się resztą ludzi. Podbiegłam bliżej i zauważyłam kilka martwych ciał przypartych do ściany do oczu napłynęły mi łzy. Noah , Tyreese ,Lizzie ,Mika , Rick oni wszyscy nie żyją. Otarłam łzy z policzków i podbiegłam do płaczącej Beth. Przytuliłam się do dziewczyny.

- Przepraszam. - Powiedziałam przez łzy ,a blondynka spojrzała na mnie.

- Uratowaliście nas. - Odparła ,a do nas podszedł Glenn i Maggie. Przytuliłam się do Koreańczyka ,a później do kobiety. Mag mrugnęła dwa razy dając mi do zrozumienia ,że chce pogadać ze swoją siostrą. Oczywiście odeszłam od nich. Przy ciele Ricka siedział Carl z głową schowaną w kolana ,a Sasha płakała do ramienia Tarze. Szybkim krokiem podeszłam do chłopaka i usiadłam na przeciwko niego. Brunet podniósł delikatnie wzrok. Ujrzałam jego przekrwione z płaczu oczy. Może nie było pomiędzy nami kolorowo ,ale cholernie mu współczuję.

- Dasz radę mi wszystko opowiedzieć ? - Zapytałam ,a on pokiwał lekko głową na tak. - Więc ,chodźmy się przejść. - Powiedziałam i podniosłam się z ziemi. Wyciągnęłam dłoń w jego kierunku. Chłopak spojrzał na nią i podał mi swoją. Pomogłam mu wstać i razem opuściliśmy tą rzeź. Przystanęliśmg niedaleko.

- To nowy horyzont. - Zająkał się.

- Spokojnie. - Odparłam i otarłam kciukiem kolejną łzę spływającą po jego policzku.

- Oni nas zaskoczyli. Złapali Tyreesa i kazali nam stanąć przy ścianie. - Znowu przerwał. - I tak po prostu zaczęli do nas strzelać. - Powiedział ,a po moich policzkach spłynęły łzy. Tym razem on wytarł je z mojej twarzy. Przytuliłam go i usłyszałam jak szlocha.

- Abi ja przepraszam...

°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°

Rick [*] Lizzie [*] Mika [*] Tyreese [*] Noah [*]

Mam nadzieję ,że mimo tego 👆 rozdział się podobał ! 😄

#MrsGrimes

✔ || Just Hold On || The Walking DeadOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz