|| Rozdział 56 ||

420 41 18
                                    

Abigail

- Odetnijcie mi rękę. - Powiedziałam chodząc w kółko. 

- Jest za późno.. - Powiedziała Riley. Z oczu zaczęły cieknąć mi łzy. 

- Cholera przecież musi być jakieś wyjście! - Zaczęłam krzyczeć ,a Michonne zjechała po ścianie na ziemię. 

- Nie ma. - Powiedziała mulatka i podniosła się z ziemi. 

- Ja kurwa nie chce umierać. - Zaczęłam krzyczeć i wywalać różne rzeczy na ziemię. 

- Kurwa ! - Krzyknęłam zapłakana i usiadłam na ziemię. 

- Ile czasu nam zostało ? - Zapytałam ,a Ellie westchnęła. 

- Jakoś pół godziny, znaczy wam. - Powiedziała i otarła swoją krwawiącą ranę. 

- Chodźmy do reszty. Musimy się pożegnać . - Stwierdziłam ,a Michonne pokiwała przecząco głową. 

- To po co czekamy ? Nie chcę zmieniać się w to coś. - Powiedziałam i spojrzałam na dziewczyny siedzące przy ścianie. 

- Chcemy spędzić ostatnie chwilę razem. W sumie nie mam pojęcia dlaczego tu siedzimy i użalamy się nad sobą. - Powiedziała Ellie po czym wstała. Ja i Riley zrobiłyśmy to samo. 
- Michonne ? - Zapytałam i spojrzałam na kobietę. Miała zamknięte oczy. Podeszłam bliżej i sprawdziłam puls. 

- Nie czuję pulsu. - Powiedziałam ,a do oczu napłynęła mi kolejna fala łez. Starłam je i wyciągnęłam z kabury pistolet. Wymierzyłam go prosto w głowę murzynki i wystrzeliłam pocisk ,który przebił jej czaszkę na wylot. 

- Pół godziny ?! - Zapytałam lekko zdenerwowana. 

- Musiała się wykrwawiać. - Powiedziała brunetka i spojrzała na zegarek. - Co zamierzamy robić przez ostatnie 25 minut ? - Zapytała.

- Chodźmy się napić. - Powiedziałam obojętnym tonem. 

- Za mną. - Ruszyłyśmy za mulatką... 

Od śmierci Riley minęło jakieś pięć godzin. Wraz z Ellie chodzę w kółko i zastanawiam się jak to możliwe ,że obie oddychamy. 

- Czujesz się źle ? - Zapytałam ,a ona przez chwilę się zastanawiała nad odpowiedzią. 

- Jest okej. To dziwne bo powinnyśmy już nie żyć. 

- Ellie ,a co jeśli .. - Przerwałam zbierając myśli. - Co jeśli jesteśmy odporne na zarażonych. Szwendacze to inna sprawa ,ale to . Może jakimś cudem jesteśmy na to odporne. 

- To ma jakiś sens. - Powiedziała i spojrzała na mnie. Przełknęłam ślinę i starłam z policzka łzę. 

- Musimy wrócić się do apteki i zająć się tymi ranami ,a później je jakoś zakryć. - Powiedziałam ,a dziewczyna kiwnęła głową. Weszłyśmy do apteki i od razu zaczęłyśmy szukać bandaży. Dziewczyna znalazła dwa i rzuciła je do mnie. Obwinęłam cały nadgarstek i zawiązałam go pomagając sobie przy tym zębami.  Dziewczyna zrobiła to samo. 

- Okej więc co teraz ? - Zapytała ,a ja podeszłam do martwego ciała Michonne. Wyciągnęłam jej miecz i przełożyłam go przez ramię. 

- Pomóż mi otworzyć te drzwi. - Odparłam i stanęłam przy szafce ,którą wcześniej murzynka przysunęła. Szybko poradziłyśmy sobie z tą barykadą po czym otworzyłyśmy drzwi. Obok sklepu z ubraniami w którym byłyśmy wcześniej z Michonne stał jeden zarażony. Podbiegłam do niego i szybkim ruchem miecza odcięłam mu głowę. 

- Nieźle. - Powiedziała Ellie i weszła do sklepu ,a ja zaraz za nią. Szybko znalazłam rękawiczki bez palców w czarnym kolorze i założyłam je na ręce. Ellie natomiast ubrała czarną bluzkę z długim rękawem ,a na to czerwoną z palmami. 

- Co teraz ? - Zapytała. 

- Wrócimy do mojej grupy.. 

***************************************************************************************Nie Wiem co tu napisać także..

Mam nadzieję ,że rozdział się spodobał 

#MrsGrimes 

✔ || Just Hold On || The Walking DeadOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz