|| Rozdział 73 ||

353 27 12
                                    

Josephine

Wszyscy zebrali się w jednym pokoju i czekali na ponoć ważne wieści.

- Mamy duży problem. Jakieś 10 kilometrów od Alexandrii w wielkim rowie od początku apokalipsy gromadzą się sztywni. Są ich tysiące.

- Skoro są w rowie, nie powinni stwarzać zagrożenia - stwierdził Abraham.

- Wyjście blokuje ciężarówka pod którą osypuje się ziemia...

- Trzeba będzie czymś ją zablokować by się nie przewróciła- powiedziała Sasha wstając z kanapy.

- A co jeśli to się nie uda? Będzie trzeba zabijać sztywnych, a ci ludzie nie mają pojęcia o walce - po moich słowach nastąpiła chwila ciszy.

- Możemy ich nauczyć. Najlepiej byłoby zacząć od zaraz, nie wiemy ile mamy czasu.

- Racja... Macie już jakiś plan?

- Myślę, że najlepiej byłoby odwrócić uwagę sztywnych i pokierować całą hordę zdala od Alexandrii - tak to rozsądne rozwiązanie. Powinno się udać.

- Zajmijcie się tym, a ja nauczę tych ludzi strzelać - powiedziałam podnosząc się z krzesła.

- Ja zajmę się walką nożem - zgłosiła się Rosita - Zacznijmy od teraz.

Wyszłam razem z ludźmi którzy chcieli nauczyć się strzelać. Jest naprawdę sporo ludzi, to dobrze. Nigdy nie wiadomo jakie przyjdzie zagrożenie.Udaliśmy się do domu w którym jest trzymana broń i każdy wziął po jednej sztuce. Wzięłam też kilka pustych butelek by mieli do czego strzelać. Powoli zaczęłam wszystko omawiać. Kiedy każdy stwierdził że rozumie ustawiłam butelki. Po kolei każdy oddawał strzał, choć z trafianiem było różnie.

- Teraz ćwiczycie na butelkach, ale jutro idziemy w teren. Będziecie trenować na ruchomych celach - usiadłam na trawie by wszystko obserwować, a po czasie przyszła Sasha.

- Jak im idzie? - spytała murzynka, a ja wzruszyłam ramionami.

- Sama widzisz, nie jest źle. A co z planem?

- Nadal jest w trakcie opracowania. wydaje mi się, że za kilka dni będzie można spróbować. Wierzę, że się uda.

- Ta, ja chyba też...

5 dni później...

- Zdenerwowani? - zapytał James, a ja wyjrzałam przez okno.

- Troszeczkę... Myślisz że Abi, Sasha i Abraham już są na swoich miejscach? - za kilkanaście minut ma wejść w życie nasz plan.

- Od kiedy tak bardzo martwisz się o innych? - chłopak się zaśmiał, a ja uderzyłam go w rękę.

- Ja w głębi duszy się o was przejmuję. Czasami - odwróciłam się i spojrzałam na zamyśloną Rositę - Wszystko okej?

- Ta, w najlepszym - auto zatrzymało się, a ja powoli wyszłam. Ciężarówka faktycznie jest coraz niżej, chyba wybraliśmy odpowiedni moment. Usłyszeliśmy odgłos silnika, a z aut wysiadła reszta.

- Zaczynajmy...

Hej! Mam nadzieję, że rozdział się podobał :) Cześć

#MrsRhee

✔ || Just Hold On || The Walking DeadOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz