Rozdział 4

6.5K 308 7
                                    

Perspektywa 626.
Czekałam przygotowując się do nadchodzącej akcji. Aktualnie biorę prysznic, ale coś lub ktoś nie dał mi go dokończyć w spokoju bo holokomuniakator zaczął dzwonić. Wybiegłam więc w ręczniku z łazienki, włosy zawinęłam w turban i odebrałam połączenie w samym ręczniku. Tym który mi przerwał był sam Czaszka. Szybko stanęłam na baczność i zameldowałam się by nie mieć kłopotów.
-626 co tak długo?                                                                                                                                                                 Spojrzał na mnie krótko i ocenił w czym ja stoję.                                                                                         -Widzę , że wybrałem zły moment. Mam nadzieję, że wszystko gotowe na nasz atak.
-Tak. Wszystko jest gotowe. Sprzęt wyczyszczony i sprawdzony.
-Dobrze. Resztę czasu masz wolnego. Bez odbioru.
-Bez odbioru ,sir.
Potem czas mijał wolno, ale spokojnie. Walka z Avengers , to jest dopiero coś.
Time skip dzień ataku kilka sekund przed całą sytuacją.
Byłam gotowa do akcji. Stałam tuż po prawej stronie czaszki w swoim podstawowym stroju, składającym się z typowego kombinezonu, kamizelki kuloodpornej oraz maski na pół twarzy. Na tą dolną część składają się także wysokie, wiązane glany. Właśnie miał się rozpocząć atak, moim zadaniem było trzymać kilkoro Avengers'ów na dosyć daleki dystans od Koalicji. Wybijała właśnie północ gdy Avengers'i biegli do Czaszki. Odwróciłam ich uwagę kilkoma strzałami i zaatakowałam kilkoma szybkimi kopnięciami. By ze mną walczyć został Thor, Zimowy, Sokół oraz Wdowa do kompletu. Walczyłam z nimi dobrą godzinę będąc coraz bardziej zmęczona. Robiłam najróżniejsze salta i uniki zwodząc oraz grając na czas jak najdłużej. Byli niesamowicie dobrzy, jak na nich przystało. Walka przeniosła się do Central Parku, gdy Thor zebrał pioruny, nawet nie zauważyłam kiedy zajęta walka wręcz z Wdową i trafił we mnie. Trafił w mój bok. Poczułam ból jakby ktoś przypalał mi skórę. Był na tyle silny, że straciłam przytomność.
Perspektywa Thor.
Gdy trafiłem w dziewczynę nieźle wyryła swoim ciałem o ziemie na długości kilku metrów. Poszliśmy reszcie na pomoc i wygraliśmy z Koalicją. Niestety uciekli dzięki Modokowi. Nie powiem. Była godną przeciwniczką.
Perspektywa Steve 'a.
Kiedy Koalicja zwiała w popłochu. Usłyszeliśmy także od Thora, że trzeba zgarnąć naszą złodziejkę. Poszliśmy za nim do Central Parku gdzie leżała bezwładnie w kilku metrowej długości dziurze w ziemi. Była poważnie ranna, a konkretnie mocno poparzona na lewym boku. Popatrzyliśmy na Thor , a on tylko wzrusza ramionami. Poszliśmy więc by sprawdzić czy przeżyła. Żyła, ale była naprawdę słaba.
Wziąłem ją na księżniczkę i zacząłem nieść. Podszedłem z nią do Fury'ego widząc jak jej rana brudzi mi kombinezon czekając aż coś powie. Reszta podążyła za mną.
-Weźmiemy ją i zamkniemy w celi. Oczywiście opatrzymy oraz przesłuchamy. Może się czegoś dowiemy.
-Myślę, że to zły pomysł Nick.
Wdowa się sprzeciwia, a to ci nowość.
-Fury to jest dziecko.
-Może i jest dzieckiem Clint, ale stwarza zagrożenie dla tych obok niej.
-Nigdy nie widziała jak wygląda normalne życie .
-A więc co proponujecie? Gdzie ja niby mam ją dać. Nie dopuszczę jej do cywili ani nie zaryzykuję życia moich ludzi.
-Zabierzemy ją do wieży i zaproponujemy układ. Ona zobaczy jakie jest życie poza Koalicją i je porówna. Od jej decyzji będzie zależało to jak skończy.
-Ile chcecie czasu?
-Jeden miesiąc. Licząc od kiedy będzie przytomna.
-Zgoda. Ale jak coś zrobi, to wy za to odpowiadacie.
.,,,,,,,,,,,,,,,,,,,?,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,?,,,,,,,,,,,,,,,,,
No to koniec . Co dalej? To już do następnego .
Lunitka .

Córka KapitanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz