Rozdział 20

3.8K 223 12
                                    

Perspektywa 626.
Impreza !!!!! Pierwsza na jakiej będę! Nie mam pojęcia co robić. Jest 20.00 . Impreza już powinna być. Idę do windy i wsiadam . Z tego co wiem to impreza jest w salonie. Nacisnełam guzik , winda sie zatrzymuje, a ja wychodzę i tu na mnie światło reflektora.
- Panie i Panowie ! O to gwiazda tego wieczoru. 626!!!
Tony idź i kop sobie grób.
Podeszłam do niego i stanełam z wymuszonym uśmiechem.
- A teraz spokojnie . Wszyscy są z Tarczy.
Szepnął.
- Jakie imię sobie wybrałaś ? Mamy dość mówienia na Ciebie 626.
- Wybrałam..... Angela!!!!
- A więc Angela . Pora rozkręcić tą impre na dobre!!!!!
Wszyscy przez chwilę wiwatowali . Następnie zaczęła grać muzyka . Była skoczna i rytmiczna . Ale nie miałam z kim tańczyć i dobrze. Nie potrafię tańczyć ani trochę. Stałam pod ścianą i piłam sok pomarańczowy. Napój bogów. Przed chwilą wpadł Thor z asgardzkimi trunkami. One są w stanie każdego upić. Jak by co ja nikogo nie będę zbierać z podłogi . Stoję tak już 3 godziny i nic . Fajnie jest patrzeć na innych jak tańczą. Nagle podchodzi do mnie Tom.
- Mogę prosić.
Podał mi dłoń a ja chwyciłam. Zaprowadził mnie na parkiet.
- A teraz coś wolnego. Pokołyszcie się w rytm muzyki.
Clint jesteś martwy. Za bardzo się wczułeś w DJ'A. Muzyka zwolniła. Tom położył mi jedną dłoń na tali , a drugą na ramieniu. Ja zrobiłam mu to samo. Kołysaliśmy się w rytm muzyki. Zaczeliśmy rozmowę. Jak wolny się skończył, potańczyliśmy do końca imprezy,czyli 3 nad ranem. Były nawet piosenki disco czy remixy.
Trzeba było wszystkich zbierać z podłogi . Dosłownie.
Każdy leżał na podłodze półprzytomny , oprócz mnie. Zamówiłam taksówki . Zapłaciłam za przewóz i tak odesłałam każdego do domu. Teraz czas na Avengers. Tak na marginesie Tom od samego początku się powoli upijał. Tony zamienił Stevowi i Buckyemu piwa na asgardzkie trunki. Na te najmocniejsze. Dwa podmienione piwa i padli. Z Nat , Bannerem i Clintem było łatwo. Wanda i Tom . No cóż. Musiałam ich szukać tak samo Tonego. Ale po kilku minutach się znaleźli. A teraz najgorsze Steve , Bucky i Thor. Oni całkowicie odpadli. No to najpierw Thor. Wzięłam go nie wiem jakim cudem na plecy i zaniosłam . On waży chyba tyle co samochód!!!!! No dobrze Bucky. Jego było łatwiej zanieść. Ale i tak co oni jedli!!! Na koniec Steve... No cóż. Do roboty. Wzięłam go nie wiem nawet jak na plecy i to samo co było z Thorem.
Postanowiłam. Teraz pilnuje co jedzą. Dieta chłopaki!!! Jeszcze tylko po butelce wody i po kilka tabletek przeciwbólowych do każdego pokoju. Zebranie ich i poproszenie Jarvisa by posprzątał zajęło mi do 8 !!!!
Idę spać. Weszłam do pokoju zdjełam buty i rozpuściłam włosy . Padłam na łóżko z myślą jakie będą ich miny gdy zobaczą zdjęcia , które im zrobiłam. Muszę mieć aparat w pogotowiu. I odpłynełam .
Perspektywa Steve.
Obudziłem się z potwornym bólem głowy . Na szafce nocnej stała butelka z wodą i kilka tabletek przeciwbólowych. Napiłem się i połknołem tabletki.
Trzeba wstać . Patrzę na zegarek i ...............................................................................................................................................................................................................................................................................................................
PIERWSZA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
No to sobie pospałem . Najgorsze jest to , że prawie nic nie pamiętam. Pamiętam jak Thor przyleciał z asgardzkimi trunkami i........ wszystko wiadomo. Wyszedłem z pokoju po przebraniu się i umyciu. Skierowałem się do kuchni . Tam zastałem Bucka .
- Hej Buck... Jak po imprezie?
- Nic nie pamiętam . Więc nie mam ci jak odpowiedzieć.
- Szkoda. Co robimy na śniadanie?
- Nie wiem . Jajecznicę.
- Może być. Zaraz reszta zacznie się schodzić tutaj.
Tak jak mówiłem, tak się stało. Zjedliśmy i rozmawialiśmy. Ale coś nie pasowało.
- Ktoś widział Angele?
Stark jesteś genialny.
- Nie .
Wszyscy odpowiedzieliśmy równo.
- Chodźmy jej poszukać.
Clint nie grzeszysz inteligencją.
Poszliśmy najpierw na siłownię. Nie ma jej . Park, nie ma jej. Jej pokój plastyczny, też nie . Jej sypialnia. Tego się nie spodziewałem. Spała rozwalona na całym łóżku, twarzą do materaca w ubraniach z wczoraj.
Szkoda było by ją budzić.
- Wstawaj Angela!!!!!
O rany Nat uciekaj. Angela tylko się na nią popatrzyła .
- Daj mi spokój do jasnej ciasnej bo mam prawo . To nie Ty musiałaś odesłać wszystkich do domów taksówkami i jeszcze Was wsadzić do waszych pokoi. Spróbuj sobie tak Thora zabrać do jego pokoju całkowicie spitego i nieprzytomnego . Ja dzisiaj śpię, więc proszę Was abyście stąd wyszli .
To było nieprzyjemne , ale ma do tego całkowite prawo. To także oznacza , że zaniosła mnie i Bucka. A nie należymy do najlżejszych ,nie należymy...... A już szczególnie upici .
- No dobra dajmy jej spokój. Chodźmy.
I wyszliśmy . Skierowaliśmy się do salonu. Trzeba by tak zrobić coś dla niej za to , że nas pozanosiła. I mam pomysł.
......................................................
Nareszcie napisałam ten rozdział . A w następnym niespodzianka Steva dla Angeli. Może nawet dziś będzie kolejny.
Lunitka. {~-~}

Córka KapitanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz