Rozdział 22

3.7K 198 3
                                    

Perspektywa Tom.
Właśnie dochodzi 18.00 .. Pracy mam jeszcze sporo, ale to nic. Jutro sie skończy. Miałem jakieś złe przeczucie. Czułem , że może stać się coś złego. Ale się tym nie przejołem . Zamiast tego poszłem do kuchni. Teraz powinna być kolacja. Miałem rację. Jak zwykle. Angela stała przy kuchence i coś gotowała. Pachnie pysznie. Siadam na stołku przy wyspie kuchennej i witam się z innymi. Wszyscy już byli . Ciekawi mnie co robi do jedzenia młoda.
- Gotowe!
Nareszcie . Myślałem, że tego nie powiesz Angela. Chwila........................................................................................................................................................................................................................................CHWILA CO TO JEST!!!!!!!??????!
Było jakieś dziwnie zielone.
- Co to jest?
Zapytałem.
- Wprowadzam wam dietę. Jak Was dźwigałam, to myślałam ,że plecy mi się połamią. Od teraz zdrowe jedzenie.
- Co !!!
Wszyscy oprócz Nat, Steva i Bucka . Krzykneli .{jak by co Vision nic nie je bo to nie jest prawdziwa forma życia i nie jest z nimi przy posiłkach autor }
- Zdrowe żywienie to podstawa.
No i Nat przegiełaś.
Angela nałożyła mi tego czegoś.
- Jeszcze raz to powiem. Co to jest?
- Szpinakowa niespodzianka.
- Jaka niespodzianka?
- Rozkrój to Wanda.
No i Wanda to rozkroiła. A w środku był warzywny farsz i ser.
Zaczęliśmy jeść. Było pyszne.
Podziękowałem i wyszłem. Idę spać . Mam dość na dzisiaj.
Perspektywa Angela.
Nat i Bruce zmywają . A ja siedzę w pokoju. Cały dzień mam jakieś złe przeczucia. Coś się święci. Najgorsze jest to , że może wiem dlaczego. Muszę się upewnić. Stanełam na środku korytarza i się obejrzałam. Tam stał jakby mój sobowtór. Tylko w stroju Hydry. Jak to możliwe? Podeszła do mnie i zdjęła maskę. To serio mój sobowtór.
- Myślisz ,że ukryjesz to przed nimi. Pokarz im jaka jesteś naprawde.
- Nie mam pojęcia o czym mówisz .
- Nie powiedziałaś im całej prawdy. Nie jesteś człowiekiem, tylko eksperymentem i do tego nie jedynym.
- Ja..... nie mogę.
- Możesz . Powiedz im o tym jak go zostawiłaś.
- Powiem . Ale nie teraz.
- To jeszcze nie jest koniec.
Wtedy zniknęła. Co to miało być!??!!! Skąd ona się wzięła?!!?
I.....i......i ma rację. Jak mogłam być tak samolubna. Jest jeszcze on . Mój jedyny tak zwany kompan. Ale jak ja im powiem , że nie jestem jedyna . Mam pomysł ,oby wypalił. Za dwa dni zaczynam. Teraz wezme długą kompiel.
Perspektywa Tom.
Jestem sobie w łóżku i leżę nie mogąc zasnąć. Jest 22.30 i nie śpię. Te przeczucia mi nie dają spokoju. Zerwałem się z łóżka i ubrałem byle jaką koszulkę i spodnie. Jakoś ciągnęło mnie do pokoju Angeli. Weszłem po cichu do jej pokoju. Spała na łóżku i płakała przez sen. Łzy jej leciały strumieniami i odrobine co jakiś czas sie trzęsła. Nie mam pojęcia co jej sie śni , ale nie może być przyjemne. Ide do Steva. Wyszłem po cichu i skierowałem sie do pokoju dziadunia. Stoje przed jego drzwiami i pukam. Pukam i pukam od jakiś 30 min. Mam dość.
- Jarvis daj mi wiadro z wodą.
- Już się robi sir.
Dostałem do wiadro z wodą i no cóż do roboty. Wchodzę nawet się nie skradając i oblewam mrożonke wodą. On budzi się jak oparzony i zdezorientowany patrzy rozgląda się.
- Tom . Co Ty wyrabiasz?
- Nie gadaj tylko chodź. Ale najpierw się przebierz .
- Jarvis posprzątaj.
Wyszedłem i czekałem na kapa .
Wyszedł po kilku minutach.
- O co chodzi Tom?
-Chodź . Musisz coś zrobić. A ja nie mam pojęcia co robić.
-Hmn....
- Po prostu chodź . Ale cicho.
Poszliśmy do pokoju Angeli. Stanęliśmy koło jej łóżka i Steve zobaczył jak płacze.
- O to Ci chodziło....
- Tak o to.
- Ja się tym zajmę . Idź spać.
- Poczekam . Lubię ją . A jej ewidentnie śni się koszmar.
- No dobrze.
Cała wymiana zdań była strasznie cicha. Steve starał się ją delikatnie obudzić. Ja tak samo . Ale na nic nasze starania. Po jakieś godzinie prób ,obudziła się gwałtownie z stłumionym krzykiem. Dyszała . Jakby przebiegła maraton razy pięć . Bo no jest super żołnierzem. I jeden maraton to za mało by się zmęczyła. Popatrzyła się na nas.
- Obudziłam Was?
- Nie . Tylko miałem przeczucie , że coś się święci . Więc poszedłem do Steva i oto jesteśmy.
- Co Ci się śniło , że płakałaś?
- Płakałam?
Wtedy dotknęła swojego policzka.
- Ha.... nawet nie zauważyłam. To naprawdę nic wielkiego. Idźcie spać. To tylko wspomnienia.
- Aby na pewno wszystko ok.?
- Tak Steve. Wszystko ok.
- Dobrze to wracamy do siebie.
- Steve takie pytanie. Dlaczego jesteś mokry?
- Zafundowałem mu pobudke .
- Rozumiem. Dobranoc.
- Dobranoc.
Odpowiedzieliśmy równo i wyszliśmy, kierując się do naszych pokoi. Pora spać.
.............................................................
Dawno nie było rozdziału. A to dopiero początek burzy.
Lunitka .

Córka KapitanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz