Rozdział 6

1K 64 2
                                    

Chwilowy powrót do bazy Koalicji. Perspektywa Angela.
Zabrali mnie całkowicie bezwładną do jakiejś sali. Trudno jest się domyśleć bo ten baran co mnie przyniósł obrócił mnie twarzą na jego plecy. Jednak jak mnie usadził na jakimś fotelu wiedziałam co zamierzają zrobić.
-Hej! Gdzie ten chłopak?!
-Już go mam szefie. Przepraszam za spóźnienie.
Słyszałam jak kładzie Alexa na fotel po mojej prawej.
-No to do roboty.
Mruknął ten szczuromordy.
-Przepraszam.
Powiedział bardzo cicho. Ledwo słyszalnie. Następnie przysunął do siebie metalowy wózek i zdjął z niego jakieś dziwne kontrolki zakończone czerwonym monocyklem. Założył mi to na głowę z prawej strony,to samo Alex'owi tylko po lewej. Kontrolki schowały sie w naszych włosach i prawdopodobnie wbiły się pod skórę,ponieważ poczułam jak coś ciepłego spływa mi po szyi.
-Aktywacja za 3,2,1...
Jakiś asystent obok szczura wcisnął jakiś guzik na czarnym pilocie,a następnie pustka.
Perspektywa Pietro. Avengers Tower.
Dlaczego ten Czaszka ma same okrutne pomysły? Przeglądamy całą drużyną projekty Hydry dokonane i niedokonane. Oni są naprawdę ostro popierdoleni. Raz byłem bliski wymiotów z powodu bardzo dużej ilości zdjęć pozostałości po ludziach po testach broni. Za dużo wnętrzności na zewnątrz. Ble!!! Nawet natrafiliśmy na projekt Angeli oraz Alexa. Trochę o tym poczytaliśmy.
Obiekty: 202,100,404,25,55,908,
626,314,64,5,89,65,22,888,62,71,77,44,99,36 jako jedyne przetrwały proces inkubacyjny. Pozostałe obiekty zostały znalezione martwe i zutylizowane. Razem 20 obiektów z 1000.
[...]
Obiekty przejawiają objawy buntu przeciw nam. Zaczęliśmy likwidować obiekty okazujące brak posłuszeństwa. Dziś pozbyliśmy się obiektu 22 poprzez strzał w potylice .
Dr.Strüder
Takich notatek było pełno. Teraz rozumiem także strach Angeli przed pająkami. Gdyby mnie wsadzili do pomieszczenia pełnego tarantul... Nawet sobie tego nie wyobrażam. Wracając przeszukujemy teraz projekty niedokonane i jesteśmy gdzieś tak w jednej czwartej. Mamy tego w chuj. A tu nagle...
-Stark zatrzymaj!!!
-O co chodzi mrożonk...Och...
Każdy wlepiał się w ekran. O kurwa... Oznaczono ich pod projektem Hybryda. Nie podoba mi się sama nazwa,a co dopiero z treścią? Zacząłem czytać.
Projekt Hybryda.
Obiekty 626 i 314 z projektu Army zostali przydzieleni do tego przedsięwzięcia ze względu na dużą wytrzymałość organizmów. Plany co do nich nie są jasne. Prawdopodobnie częściami do wszczepienia będą metalowe skrzydła.

 Prawdopodobnie częściami do wszczepienia będą metalowe skrzydła

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Mające wbudowane dodatkowe mechanizmy inne u każdego obiektu. Funkcje są do ustalenia z zespołem nadzorczym.
Dr.Schlierenzauer
Przestaliśmy czytać. Nie było dalej nic. Poza napisem: PROJEKT WYCOFANY. To jest okropne. Jeżeli wypiorą im mózgi będzie po nas. Nie chcę z nimi walczyć są niczym młodsze rodzeństwo. Popatrzyłem na każdego z osobna. Nawet Nat była jakby nieobecna. Tom jakby wściekły wyszedł z salonu zrzucając lampę i miskę z owocami po drodze. Stark wstawał z kanapy,ale go posadziłem spowrotem.
-Ja z nim pogadam. Wy lepiej coś wymyślcie.
Wybiegłem i odnalazłem Toma w drodze do jego pokoju. Chwyciłem go nie przerywając biegu i zabrałem do swojego pokoju. Rzuciłem nim na łóżko.
-Czego chcesz Pietro?
Warknął. Oj ,on jest w furii.
-Musimy pogadać. Ale najpierw mnie wysłuchaj . Rozumiesz?
Kiwnął głową bym kontynuował.
-Wiem,że jest ci trudno i ,że jako chłopak Angeli czujesz ,że ją zawiodłeś. Jednak nie jesteś w tym sam. Każdy się zamartwia. Każdy czuje, że zawiódł,ale to nie oznacza byś się przepracowywał. Spójrz na siebie! Jeszcze trochę i padniesz! Przecież tak im nie pomożesz. Ćwierćprzytomny i wygłodzony nic nie zrobisz. Więc teraz jazda pod prysznic i prześpij się.
-Co ty możesz o tym wiedzieć?
Mruknął akcentując wyraz ty .
-Wiem ,że się nie lubimy,ale zależy mi i na Angeli,i na Alex'sie. Są jak młodsze rodzeństwo jakiego nigdy nie miałem. Więc proszę idź odpocznij.
-Nienawidzę jak ktoś ma rację.
Mruknął odwracając wzrok na okno. Po chwili westchnął i ruszył w stronę drzwi.
-Dzięki Pietro.
-Nie ma za co.
I tyle go widziałem. Sam muszę się z resztą położyć.
Perspektywa Tom.
Jak ja nienawidzę jak inni mają rację. Niestety martwy jej nie pomogę. Do tego do tej pory nie odzyskałem ani nawet fragmentu z utraconych wspomnień. Opadłem zmęczony na łóżko. Ledwo stoję na nogach i chce ją ratować. Alexa z resztą też,jest jak brat. Jednak co ja mogę im zrobić bez zbroi? No chyba,że... Poproszę kogoś o lekcje walki w ręcz! Ale to dopiero jutro. Czas spać. Na szybko sie umyłem i wskoczyłem do wygodnego jak nigdy wyrka. Nie minęła minuta,a zasnąłem.
Stoję w jakimś pomieszczeniu. To salon w wieży ,a przede mną młodsza 626. Podeszła do mnie i zgarnęła na ramię by po chwili zaczepić mnie za tył spodni na ścianie na jakiejś ozdobie. Następnie oślepiający blask i zmiana scenerii. Był to pokój plastyczny Angeli. Sama właścicielka siedziała przy sztaludze i coś rozmazywała. Obraz przedstawiał pięknego wilka. Położyłem jej rękę na ramieniu by po chwili znaleźć się na podłodze.
Tu skończył się sen. Co to było? Zadałem sobie to pytanie otwierając oczy. Westchnąłem widząc wschodząca słońce za oknem. Piękny widok. Zastanawiam się czy wszystko będzie w porządku. W końcu Czaszka jest nieprzewidywalny. Zacisnąłem pięści na pościeli na te myśl. Przecież mogą ich torturować. Dlaczego zawsze oni? No dalej, dlaczego? Chciałem zabrać Angele do Chorwacji. Następnie do Włoch i może na sam koniec na Hawaje. Kto wie? Miało być tak fajnie. Z więlką niechęcią wstałem, a raczej zwlokłem z łóżka i odwaliłem poranną rutynę. Należałoby coś zjeść,nie? Wygramoliłem się z pokoju w stronę kuchni. O dziwo była pusta chociaż jest 4.30. Powinien być chociaż Kapitan. Dziwne. Spojrzałem na kokpit Jarvisa i po chwili posprawdzałem kamery. O dziwo wszyscy spali. Stres ich wykańcza, jak mnie z resztą. Kolejny już raz tego dnia westchnąłem. Ruszyłem w stronę lodówki wyjmując wczorajszy obiad. Nie mam siły nawet kanapek sobie zrobić. Żałosne. Wstawiłem talerz do mikrofalówki i nastawiłem na kilka minut. Sięgnąłem po kubek i skierowałem się do ekspresu. Po chwilowym zastanowieniu wybrałem sobie do zrobienia czarną kawę bez cukru. Niestety padł ekspres. Jak i całe zasilanie. Dziwne... Usłyszałem szelest za sobą. W ostatniej chwili uchyliłem się przed lecącym w moją stronę nożem. Odwróciłem się by zobaczyć kto to rzucił. Dwie postacie w cieniu ozdobnego drzewka. Nnie... Czy to..? Och ,nie.
-Aangella? Allex?
Zanim się obejrzałem oboje przykładali mi katany do gardła.
-Idziesz z nami albo zginiesz.
Zagroził Alex.
-Zrozumiałeś czy powtórzyć?
Dopytał. Kiwnąłem głową na znak ,że rozumiem. Byłem zbyt przerażony myślą,że mogą mnie zabić w każdej chwili. Najgorsze jest to,że zrobią to ważne dla mnie osoby.
-Idziemy.
Rozkazała moja dziewczyna. Wyjeła małe kwadratowe pudełeczko o średnicy ok. 3 centymetrów. Położyła na środku mojej klatki piersiowej i po chwili byłem związany oraz zakneblowany. Alex przerzucił mnie przez jego prawe ramię. Sam nie wiem jak i skąd,ale metalowe skrzydła jakby wysuneły się spod skóry na plecach. Tak samo u Angeli. Usłyszałem także jak ktoś biegnie w naszą stronę. Na co oni wyskoczyli przez okno.
*/:&^;*^"':;#$;*^*(!*::*::/*:/^;):
NARESZCIE. Nareszcie znalazł się czas i wena.
To jak? Następny w wtorek wieczorem.
Lunitka. ^,^

Córka KapitanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz