Rozdział 11.

2.1K 137 12
                                    

Perspektywa Steve.
Odebrałem dzieciaki. Ciekawi mnie czy wszystko będzie w porządku z Angelą? W końcu Tom to jej pierwsza miłość i do tego zapadł w śpiączkę. Angela siedzi przy nim dużo czasu. Trzyma go za rękę i nie zamierza od niego odejść. Według mnie Pietro byłby lepszy. Ale serce nie sługa. To wybór Angeli i tylko jej.
Perspektywa Angela.
Odrazu pobiegłam przebrać się i jazda do Toma. Ciekawi mnie kto to jest ten osiłek? Chce mu tak przywalić, że głowa mała. Nikt nie może sobie od tak ,tak robić. O nie....nie na moich oczach. Wpadłam do pokoju Toma ,gdy Stark tam był. Miał minę zbitego psa. Podeszłam i dosiadłam się po drugiej stronie łóżka szpitalnego. Chwyciłam dłoń Toma i tak siedziałam. W końcu Stark przerwał ciszę.
-Czy już Cię zapytał?
-O co?
-Czy jesteście razem?
-Tak... Zapytał mnie niedługo przed tym. Zgodziłam się. A było tak pięknie.
-Wiem. Nawet fakt,że jesteś spokrewniona ze Stevem mi nie przeszkadzał.
-A to nowość. Stark weśmy się w garść.
Cisza.
-Stark?
Wciąż cisza.
-Stark!
-Wybacz . Zamyśliłem się.
-Weź mnie nie strasz.
-Ok.
-Ja już idę. Mam coś do zrobienia.
Ten tylko kiwnął na znak ,że rozumie i wyszłam. Poszłam do Wandy. Wjechałam windą na 40 piętro i zapukałam do jej drzwi. Otworzyła mi po kilku sekundach. Posłała mi smutny uśmiech.
-Hej. Możemy pogadać?
-Jasne . Wejdź.
Jej pokój był czerwono-czarny. Miała duże łóżko,na które pokazała mi bym usiadła. Więc tak zrobiłam. Usiadłam na brzegu miekkiego materaca i pościeli.
-Dlaczego chciałaś porozmawiać?
-Wanda. Chodzi o to ,że....
-Że?
- Ja tak dłużej nie mogę. Lubię Pietro ,ale tylko jako przyjaciela. A Tom...jest w śpiączce. Powiedz mi ,czy ja powinnam wybaczyć Pietro?
-Sama nie wiem. To mój brat i ten tego. Ale powinnaś spróbować. Nie powinno się być skłóconym z nikim, a zwłaszcza jak sie razem mieszka.
-Masz rację. Ale...
-Ale?
-To jest trudne. Najpierw wiązka postarzająca ,znalezienie Pietra i jeszcze Tom który zapadł w śpiączkę. Ja nie wiem co robić .
Nie wytrzymałam. Po policzkach poleciały mi łzy . Ja tak nie mogę. Kiedyś wszystko było mi obojętne, a teraz.... Za dużo tego. Wanda mnie przytuliła.
-Hej... nie ma co płakać. Zastanów się na spokojnie i zdecyduj.
Pokiwałam głową na znak ,że rozumiem.
Perspektywa Pietro.
Miałem iść do Wandy,ale usłyszałem jak z kimś rozmawia. To była Angela. Wiem ,że to niegrzeczne ,ale podsłuchiwałem. Rozmawiały o mnie.Raczej nie mam szans u Angeli ,ale jakoś ją ubłagam. Ale teraz... To właśnie przeze mnie płacze. Przez moją głupotę i zazdrość. Wanda ją pocieszała. Muszę coś zrobić.
Perspektywa Peter. Jego dom.
-Peter! Jak w szkole?!
Ciocia Mei krzyknęła z kuchni słysząc,że wchodzę do domu.
-Jak zwykle.
Odpowiedziałem wchodząc do kuchni.
-Poznałeś kogoś nowego?
-Taką dwójkę. Są bliźniakami i są całkiem fajni.
-Bliźniakami,hę?
-Jak mówiłem ,całkiem fajni. Nawet doszli do mojej klasy.
-Naprawdę? Nie wierzę. Musisz koniecznie ich przyprowadzić. Jutro mam wolne,więc zaproś ich na obiad. Tak samo MJ i Harry'ego,dobrze?
-Jasne.
- A jak mają na imię i nazwisko?
- Angela i Alex Rogers. A teraz ja pytam. Co gotujesz?
- Ryż z warzywami.
-Super. Pomóc ci?
-Nie trzeba. A teraz idź się przebierz i na obiad.
-Dobrze ciociu.
Weszłem po schodach na górę i sie przebrałem. Jak weszłem spowrotem do kuchni ,posiłek był już na talerzu . Usiadłem naprzeciwko cioci przy wyspie kuchennej i zaczęliśmy jeść. Następnie razem mieliśmy wieczór gier. Ciągle nie mogę uwierzyć ,że ciocia mnie za każdym razem ogrywa. No to jest niewiarygodne. A teraz do łóżka.
☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆
Co słychać mordeczki?
Lumi ♡.♡

Córka KapitanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz