Rozdział 21

1.6K 106 8
                                    

Perspektywa Angela.Kilka godzin po zawarciu sojuszu z Lokim.
Rozmawiałam z Lokim o planie ucieczki ,okazało się ,że to Doktor Doom ukradł moc Rogasiowi. Magia z technologią dobrze kryje miejsce naszego więzienia. Pytanie, gdzie się ono znajduje? Odpowiedź jest prosta. Jeteśmy w magicznie wygenerowanym lochu w przestrzeni pomiędzy Ziemią ,a Asgardem. Ucieczka będzie łatwa. Kiedy pojawią się tace z jedzeniem i zjemy ich zawartość nie puścimy ich. Podczas ich teleportacji z powrotem na ich miejsce ,my teleportujemy się razem z nimi. Najprawdopodobniej wylądujemy w kuchni Doktorka. Ewentualnie gdzieś w lochu. Następnie walka i powrót do naszych światów ,w tym koniec sojuszu. Proste? Proste. Teraz tylko czekać.
Perspektywa Tom. 19.00.
Z ojcem skanujemy planetę na okrągło. Nic ,a nic. Mamy kilku podejrzanych po burzy mózgów. Na pierwszym miejscu doktorek Doom. Potem jest tylko Czaszka.
Nie mogę uwierzyć ,że jej nie obroniliśmy. Jestem zły na siebie w szczególności. Co ze mnie za chłopak co nie potrafi obronić własnej dziewczyny. Jestem bezużyteczny.
-Tom?
-Tak tato?
-Chodź. Musimy coś zjeść.
-Jeszcze tylko chwilę.
-Tom ,idziemy.
-Nie.Nie mogę. Co ze mnie za partner jeżeli jej nie obroniłem? Odpowiedź brzmi :marny.
- Głodny i wyczerpany jej nie pomożesz.
-Nienawidzę gdy masz rację,wiesz?
-A ja za to uwielbiam mieć rację. Nie przemęczaj się.
-No dobrze ,ale tylko zjem i tu wracam.
-Dobrze,dobrze Romeo.
Ojciec wypchnął mnie z laboratorium i zaczął ciągnąć w stronę windy.
-Wiesz ,że mogę sam trafić?
-Jeszcze mi zwiejesz . Idziemy zjeść coś porządnego.
Przewróciłem oczami i wyrównałem kroku. Angela, gdzie jesteś?
W tym samym czasie. Perspektywa Loki .
Pojawiły się racji z jedzeniem. Wyrzuciliśmy zawartość miseczek i kubków odstawiając je szybko na miejsce nie puszczając tacek. Po chwili znaleźliśmy się w czymś na wzór kuchni z jakimiś blaszakami. Odrazu jak się pojawiliśmy rzuciły się do ataku z nożami do filetowania ryb. Było ich 5. Chwyciliśmy co było pod ręką, ja trafiłem na toporek do kości, a Angela...patelnię? No, życzę powodzenia.Zamachnąłem się toporkiem na głowę blaszaka ,który na mnie zaszarżował,jednocześnie zeskakując z blatu po środku pomieszczenia na który trafiliśmy . Trafiłem. No to kolejny. Odwracam się za siebie , a tam pozostałe 4 blaszaki leżą bez głów. Jak ona to zrobiła patelnią?! Nawet nie zauważyłem, że się w nią wpatrywałem.
-Co się wpatrujesz? Idziemy.
Podeszła do wyjścia wymieniając patelnię na toporek do kości.
-Na co czekasz? Chodź no tu.
-Zaczynam się Ciebie bać.
Odpowiedziałem szczerze. Jeszcze raz pytam. Jak ona to zrobiła patelnią?!!
-No chodź i nie marudź.
Posłusznie podeszłem. Otworzyliśmy ciężkie drewniane drzwi stając za nimi. Nie wiadomo czy nie mają kumpli.
Wychyliśmy się za próg i upewniając się ,że nic ,ani nikogo nie ma ,wyszliśmy na korytarz w lochu. Wciąż jesteśmy w przestrzeni kosmicznej. Świetnie.
Musimy poczekać na Dooma. Inaczej się stąd nie wydostaniemy.Wracając,szliśmy powoli i ostrożnie korytarzem. Był krótki i skończył się na naszej celi. Żadnych drzwi czy chociaż okien.
-Wygląda na to ,że musimy czekać.
Stwierdziłem.
-Odkryłeś Amerykę, wiesz?
Powiedziała to z takim poirytowaniem ,że się niezauważalne wzdrygnołem.
-Coś Ty taka zła?
-Możliwe jest to ,że tu utkneliśmy na zawsze. Ja umrę ,a Ty będziesz tu żył ,aż do końca świata. Cieszy Cię taka wizja?!
Muszę przyznać. Ma ona gadane. Jest też po części przerażająca jak jest zła.
-Masz chłopaka?
-Ta informacja jest Ci całkowicie zbędna. Na twoim miejscu bym szukała wyjścia.
-Tak pytam. Bo jeżeli masz,to jeśli Cię rozłościć to z Ciebie istna diablica.
-I to zostanie tajemnicą. Chodź do kuchni. Cieplej tam.
-Coś Ty taka władcza?
-Nie wkurzaj mnie bardziej Loki. Jeszcze trochę ,a wybuchne i uwierz, miło nie będzie.
-Wierzę na słowo.
W ciszy skierowaliśmy się do kuchni. Usiedliśmy na krawędzi wyspy kuchennej. Pozostało czekać na Doktora Doom'a.
Perspektywa Tony.
Stan Toma i pozostałych mnie niepokoi. Jest coraz gorzej. Każdy jest na skraju załamania nerwowego. Przynajmniej Bruce się trzyma dzięki tym jego ziołowym herbatką. Tyle dobrego.Doom ostatnio się nie wychyla. Najprawdopodobniej to on za tym stoi,ale bez dowodów nie możemy zaatakować. W końcu jeżeli to zrobimy bez zbitych dowodów możemy wywołać wojnę. Dlaczego wszystko musi być takie skomplikowane? Chociaż... Jakby tak pogadać z piratem to byłoby może rozwiązaniem. Ale nawet jak uda mi się zalatwic to na mocy prawa to i tak będą spore ograniczenia,które uniemożliwiają dokładne przeszukanie zamku Doktora. Cały czas pod górkę i to naprawdę stromą. Brak mi już do tego cierpliwości.
Perspektywa Alex.
Odrabiam moją i Angeli pracę domową. Nie ma jej od dobrych kilku dni. Martwię się jak cholera i nie mogę się skupić na danej czynności. A co jeżeli nie żyje? Nie... Nie myśl tak. Napewno żyje i wróci. Wróci. Nadzieja zawsze umiera ostatnia. A ja mam jej coraz mniej. Ona po prostu zniknęła. Wstałem od biurka i skierowałem kroki w stronę łazienki, ale nagle zgasło światło
-Świetnie. Musiało korki wywalić.
Mruknołem nie wyraźnie. To jest jakieś pieprzone przedstawienie czy co?!! Ja się w to nie bawię!!! Poczułem czyjąś obecność, więc stanąłem w pozycji bojowej.
-Kto tu jest?!
Odpowiedziała mi cisza oraz niewyobrażalny ból głowy. Czułem się jakby jakieś zwierzę drapało wewnątrz mojej czaszki z furią. Padłem na kolana trzymając się za głowę. Krzyczałem z bólu zdzierając sobie gardło. Usłyszałem jak odbijają się do drzwi. Było mi coraz słabiej ,a ból nie ustępował. Po jakiejś minucie nie wytrzymałem i padłem jak długi na podłogę z głuchym łoskotem. Mogłem już tylko cicho jęczeć. Przed oczami pojawiały mi się mroczki . Przed całkowitą utratą przytomności zobaczyłem parę czarnych butów z metalowymi elementami. Chwilę potem zapadła ciemność i poczułem przed tym niebywałą ulgę.
Perspektywa Natasza.
Znowu krzyki. Tym razem Alexa. Zdesperowani chcieliśmy rozwalić  barierę otaczającą pokój . Dobijaliśmy się ,krzyki ustały i jedyne co było słychać to głuchy dźwięk upadającego ciała. Alex stracił przytomność i chwilę potem bariera znikneła. Wparowaliśmy do pokoju. Pusty. Ten ktoś porwał także Alexa. Steve się załamał. Upadł na kolana i zwiesił głowę. Podeszłam do niego razem z Wandą . Położyłyśmy mu dłonie na ramionach ,a ja powiedziałam.
-Nie martw się. Ten drań dostanie nauczkę. Wiesz dlaczego?
-Może i jestem nie z tego stulecia ,ale wiem o co Ci chodzi.
Ten kto to zrobił zadarł zadarła niewłaściwymi osobami.
Z Avengers.
Steve wstał na równe nogi i wyszedł. Poszliśmy w jego ślady.
××××××××××××××××××××××××××××
W końcu. Nie dość ,że szkoła to i robota w domu. Obiecuję ,że w wolnej chwili będę pisać. Nie zabijajcie. Prawda weno.*odwraca się do tyłu na krześle i uśmiecha się do przywiązanej i zaknelblowanej do krzesła weny,którą kiwa głową na tak*
No to do przeczytania.
Lunita.

Córka KapitanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz