Rozdział poprawiany.
Perspektywa 626.
Gdy byłam już w odrzutowcu zaczęła się istna męka moich biednych wnętrzności. Podróż od zawsze jest dla mnie najgorszą częścią przydzielanych mi misji. Zwłaszcza jak są turbulencje lub pilot robi jakieś akrobacje od tak by podręczyć pasażerów. Kiedyś bym wymiotowała jak przysłowiowy kot ,ale i to musiałam wyćwiczyć by mieć święty spokój od przełożonych. Także wymagano tego ode mnie.
- 10 sekund do skoku.
Poinformował mnie pilot po kilku godzinach spokojnego lotu. Stanęłam więc przy otwierającym się włazie. Zaczęłam odliczać. 3,2,1 i skok bez spadochronu do mętnych wód rzeki Hudson. Mój kostium był wodoodporny co bardzo ułatwiało mi sprawę. Miałam do tego także mały gadżet by się błyskawicznie wysuszyć i nie zostawiać mokrych śladów. W końcu nie mogę zostawić żadnych ,nawet znikomych śladów mojej obecności. Dopłynęłam do brzegu sprawnie oraz szybko po czym się wysuszyłam z jakimś kamieniem. Następnie unikając kamer weszłam do wentylacji odkręcając wcześniej kratkę. Teraz tylko należy odnaleźć się w tym labiryncie. Nie spodziewałam się takich banalnych zabezpieczeń w słynnej Tarczy. Choć kto wie jakie gry pozorów oni grają? Czołgałam się więc cicho przez te zakurzoną jak diabli wentylacje, niemalże bezdźwięcznie, a gdy byłam tam zapamiętałam drogę powrotną na wypadek gdybym nie została jakimś cudem wykryta , w co poważnie wątpiłam. Kiedy po kilku minutach dotarłam do głównego komputera musiałam pozbyć się ludzi w środku. Zabiłam wszystkich wewnątrz po cichu za pomocą trującego gazu, który rozkładał się po 5 minutach. Nie mogę zrobić zamieszania. Zrobiłam tak pozostając w wentylu nad salą. Gaz był na tyle ciężki ,że nie dosięgnął mnie. Zeskoczyłam i wyłączyłam kamery na sali podłączając się do ich systemu. Z resztą powinni bardziej pilnować tego pomieszczenia ,20 ludzi to żadne wyzwanie dla kogoś z odpowiednim wyszkoleniem oraz sposobnością. Podeszłam do komputera by po kilku minutach shakować bazę danych. Zaczęłam ściągać dane za pomocą pendrive 'a ze specjalnym oprogramowaniem. Ładowanie było w 50% ukończone, gdy do pomieszczenia wtargnęli słynni
Avengers. Na moje szczęście nie byli w komplecie. Trochę słabo bo chciałabym się zmierzyć z całą drużyną tylko, że z lepszym arsenałem. Obecni byli; Kapitan Ameryka, Czarna Wdowa, Hawkeye, Iron Man, Thor i ...Zimowy Żołnierz znany jako Bucky. Nasz pierdzielony słynny zdrajca. Miałam z nim kiedyś misje w terenie, ale wtedy był pod kontrolą tego całego oprogramowania, a teraz jest w Avengers'ach, ponieważ jego ,,kochany" kapitanek mu pomógł. No cóż kiedy mnie zobaczyli mieli miny typu ,, WTF", ,,co się dzieje" i ,, kurwa czy to dziecko", a to wszystko w połączeniu ze zdziwieniem. Nie powiem. Warte zapamiętania. Wykorzystałam to na moją przewagę. Zaatakowałam jako pierwsza. Kopnęłam z pół obrotu Wdowę, a następnie uderzyłam Kapitana w szczękę z prawego sierpowego uprzednio skacząc na nich. Szok u nich w tamtej chwili minął. Przez co i oni zaczęli mnie atakować oraz bronić się przed moimi nielicznymi atakami. Wolałam unikać bezpośredniej walki z nimi. Każdy z nich atakował mnie inaczej. Ten cały Hawkeye strzelał z tych swoich wykałaczek, a ja z łatwością ich unikałam. Wdowa starała się trafić mnie swoimi żądłami. Thor, Kapitan oraz Iron Man celowali do mnie ze swoich broni. Nie raz musiałam odrzucić na bok tarczę Kapitana albo przeskoczyć nad młotem Thora. Bucky atakował na spółkę z Kapitanem. Po kilku minutach jakże miłej dla nas wszystkich naparzanki, usłyszałam upragniony dla mnie dźwięk.
- Ładowanie zakończone.
Wszyscy spojrzeli na mnie zaczynając biec do komputera. Ja zwinnie nad nimi przeskoczyłam, zabrałam pendrive i schowałam do kieszonki przy pasie unikając wybuchowej strzały. Pobiegłam jak najszybciej w stronę okna. Gonili mnie, a Kapitan rzucił we mnie tarczą. Uchyliłam się przed atakiem i łapiąc ją wyskoczyłam przez okno z tarana trzymając przed sobą tarczę co dało duży rozprysk szkła oraz trochę zadrapań na nogach. Wylądowałam w wodzie nurkując przy okazji porzucając tarczę w wodzie. Super znowu jestem mokra, a żeby nie było tak łatwo oni też za mną wskoczyli. Raz kozie śmierć. Zanurkowałam więc głębiej bo Iron Man i Thor latają co znacznie utrudniało sprawę. Znalazłam niewielką rurę kanalizacyjną w sam raz dla mnie. Otworzyłam kratę laserem na nadgarstku i wpłynęłam do niej. Kiedy byłam na powierzchni zaczerpnęłam powietrza bardzo łapczywie tak, że chyba musiałabym umrzeć by powtórzyć taką zabawę. No nic. Muszę trafić do bazy. Misja wykonana.
Perspektywa Steve'a
Gdy zanurkowała, my też to zrobiliśmy idąc jej przykładem, ale niestety nigdzie jej nie było. Mimo starań nie znaleźliśmy jej. Wyszliśmy więc razem z tej wody i poszliśmy opowiedzieć co się stało. Fury był wściekły, że jej nie złapaliśmy. Szczerze ja też jestem na siebie zły za tą sytuację.
- ...jak mogliście do tego dopuścić. Ukradła wszystkie dane!!! Macie szczęście, że się zabezpieczyliśmy na taki wypadek!!!
- Czekaj co!!?
Tak nie może być. Dlaczego nam nic nie powiedział. Dzisiaj wolałbym nie mieć dodatkowej kąpieli oraz ujmy na dumie.
- Spokojnie. Mamy w każdym pliku zabezpieczenie w postaci wirusa. Kiedy tylko otworzą jakikolwiek z nich, ich wszystkie komputery się spalą. Ciekawi mnie tylko kim jest ta dziewczynka? Bo raczej 18 lat ona nie ma.
- Fury ona jest naprawdę dobra w walce. Wygląda jakby była do tego szkolona od lat, a do tego jest inteligentna, bo inaczej jakby tak szybko zhakowała nasz komputer?
- Wdowa ma rację.
- Więc plan jest taki...
---------------------------------------------------
Mały Polsacik
Lunitak
CZYTASZ
Córka Kapitana
FanficUWAGA! WIEK BOHATERKI CELOWO JEST NISKI NA POCZĄTKU! TAK MIAŁO I MA BYĆ ABY DALSZA FABUŁA W DRUGIEJ CZĘŚCI MOGŁA MIEĆ MIEJSCE! 626 to eksperyment Hydry ,została stworzona tylko by zabijać wyznaczone cele i by wykradać tajne informacje dla swoich twó...