Rozdział 17

3.9K 222 4
                                    

Perspektywa Steve.
Wyszliśmy z salonu i skierowaliśmy się do kuchni. Przechodząc koło schowka na miotły niedaleko windy. Usłyszeliśmy jakby ktoś chciał się stamtąd wydostać. Podeszliśmy powoli i otworzyliśmy drzwi . A tam związany Fury. Odwiązaliśmy go.
- No nareszcie. Jeszcze trochę, a zabrakłoby mi tlenu.
- Fury co Ty tam robiłeś ?
Zapytał Clint.
- Jakiś agent koalicji zaatakował mnie od tyłu i tu wsadził.
- O nie..... 626. Biegiem do salonu!!!
Pobiegliśmy tam, ale nikogo nie było. Zaczęliśmy szukać jakiś poszlak, A Jarvis szukał jej.
- Mam coś !!!
O rany Stark , oby to był jakiś trop.
-Co masz?
Fury co do licha. Przecież to strzykawka .
- Mam strzykawke. Chyba po środku nasenno-paraliżującym. Ale nie jestem pewien.
Jarvis pokaż co się tu stało.
Jak to zobaczyliśmy , wiedzieliśmy , że nie łatwo będzie odzyskać młodą.
Perspektywa 626.
Nie mam pojęcia gdzie jestem. Nie mogłam się ruszyć. Próbowałam otworzyć oczy, ale nie wychodziło. Próbowałam dalej. W końcu się udało, ale światło było za ostre. Więc je przymrużyłam. Po kilku mrugnięciach , już mogłam normalnie widzieć. Cholera.... Ten agent... Ja jestem w bazie koalicji!!! Już po mnie. Słyszałam jak ktoś wszedł.
- I jak?
- Obudziła się przed chwilą. Paraliż jeszcze działa. Za jakąś godzinę przestanie działać.
- Mam rozkaz by zabrać ją na czyszczenie pamięci.
- A bierz ją.
Oni chcą mi wyczyścić pamięć!!! O rzesz Ty w mordeczke jeżyka. Gdybym mogła się ruszać ,już bym uciekła. Agent podszedł i przeżucił jak worek ,za plecy.
Szliśmy tak chwile korytarzami. Wtedy wszedł do jakiegoś laboratorium i posadził mnie na maszynie. Uśmiechnął się do mnie tak wrednie i chytrze , że posłałam mu najbardziej zabójcze spojrzenie jakie miałam. Odrazu wyszedł. Wtedy założyli mi jakiś dziwny hełm. Wepchneli mi jakiś gryzak do ust i wtedy jakiś naukowiec pochylił się nademną i powiedział z uśmiechem wariata.
- Nie będę kłamać . To będzie bolało i to bardzo.
Ale mnie pocieszył. Posłałam mu moje słynne spojrzenie.
- Zaczynamy!!!
Po chwili poczułam okropny ból. Zaczęłam krzyczeć i się szarpać. Ale to na nic. Czułam jak wspomnienia znikają. Jak słabne i znowu staje się bezlitosna i gotowa na rozkaz. Jeszcze tak przez kilka minut . Nie zostało nic . Tylko pustka. Wstrzykneli mi coś. Znowu miałam swobodę ruchu.
- Gotowa na rozkaz sir.
Wstałam salutując i stając na baczność.
- To dobrze. Mamy dla Ciebie misję , ale to dopiero jutro Ci powiemy. Teraz ktoś zaprowadzi Cię do Twojego pokoju.
- Tak sir.
Podszedł do mnie jakiś agent i zaprowadził . Jutro misja , a teraz odpoczynek przed nią.
Perspektywa Steve.
Mamy bazę gdzie ją najprawdopodobniej trzymają . Po 8 godzinnych poszukiwaniach. Była 23 . Aktualnie lecimy do bazy koalicji w Quinjetcie . Jeszcze 30 min. lotu. Czekam gotowy na atak. Tak samo reszta. Powtarzam sobie plan działania. Najpierw skradamy się od południowej strony, załatwiamy po cichu agentów i włamujemy się do komputera w poszukiwaniu 626. Następnie biegniemy tam i ją uwalniamy.
-Wysiadka.
Dzięki za info Bruce.
- Pamiętaj jeżeli nie wrócimy w ciągu godziny wracaj do wieży.
- Pamiętam. A teraz odzyskajcie młodą . Polubiłem ją.
- Tym nie musisz się martwić.
Powiedziałem i pobiegłem razem z resztą. Zabawę czas zacząć.
Najpierw zdjeliśmy tych koło bazy. Następnie cicho wchodzimy,załatwiliśmy tak kilku kiedy włączył się alarm.
Perspektywa 626.
Obudził mnie alarm. Zgodnie z zasadami pobiegłam po sprzęt.
W zbrojowni nikogo nie było. Ubrałam mój nowy kombinezon, włosy związałam w wysokiego kucyka i zabrałam mój sprzęt.
Mój sprzęt to :
- dwa mniejsze pistolety kalibru 15 .
- dwie katany na plecach.
- kilka nożyków do rzucania.
- dwa noże wojskowe w butach.
Do kombinezonu była maska na pół twarzy i okularki. No jeszcze wiązane wysokie glany. A to wszystko czarne. Wyszłam ze zbrojowni i pobiegłam w stronę odgłosów walki. To odbywało się w laboratorium , w którym byłam wcześniej. Weszłam przez drzwi, wyważając je z kopniaka.
Było tam Avengers.
Perspektywa Steve.
Byliśmy przy głównym komputerze i zaczęliśmy szukać informacji o młodej. Właśnie załatwiłem ostatniego agenta, gdy ktoś wyważył z kopniaka uprzednio zamknięte drzwi do laboratorium. To była młoda!!!
Była w stroju Koalicji.
- Tony przestań szukać.
- Co? Oh......
Wtedy pobiegła w naszą stronę. Próbowałem zablokować cios , ale ten był jakiś inny. Nigdy takiego nie widziałem. Zanim się obejrzałem ,leżałem na ziemi nieprzytomny.
Perspektywa 626.
Kapitan leży. Teraz reszta . Zajełam się Iron manem i Iron boyem. Inni próbowali im pomóc , ale na nic ich trud. Szybko po minucie obaj padli nieprzytomni . Teraz Thor. Z nim było łatwiej . Padł nieprzytomny po 10 sekundach. Tak samo Hawkeye i Falcon. Została Wdowa i Wanda. Z nimi było trudniej.
- Nie chcemy Cię skrzywdzić, tylko pomóc!!!
Krzykneły jednocześnie. Nie odpowiedziałam ,unikając ataków czerwonej energii i żądeł Wdowy. Zaatakowałam obie naraz i powaliłam . Tylko Wanda straciła przytomność. Wdowa wstała i wyjeła pistolety. Ja za to wyjęłam katany. I odbijałam każdy pocisk . Gdy musiała przeładować , to i ją powaliłam na ziemię . Tym razem ona straciła już przytomność.
Cała drużyna była nieprzytomna. Zawołałam ocalałych agentów i rozkazałam im ich zamknąc w przystosowanych do tego celach. A ja poszłam powiadomić Czaszkę.
............................................
No to jak wam się podoba?
Postaram sie dzisiaj i kolejny rozdział wstawić. Jak go napiszę. Do przeczytania.
Lunitka. [♡.♡]

Córka KapitanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz