Rozdział 22

1.5K 91 1
                                    

Perspektywa Angela.
Siedzieliśmy w kuchni z Lokim w kompletnej ciszy od dłuższego czasu. Ciszę przerwało coś na wzór mini wybuchu na korytarzu. Takiego przy teleportacji. Wybiegliśmy na korytarz jak poparzeni z toporkami do kości. A to co tam zobaczyłam mnie zszokowało. To był Alex ! Leżał na ziemi na plecach nieprzytomny. Podbiegłam do niego i na wszelki wypadek sprawdziłam jego funkcje życiowe. Loki przyglądał mi się z zaciekawieniem.
-Co się gapisz?
Wysyczałam.
-Ja? Bo cóż by tu odpowiedzieć. Znasz go?
-To mój brat bliźniak. Tyle musisz wiedzieć psotniku.
Jak on mnie dziś wkurza. Na szczęście Alex zaczął się budzić. Mruknął przeciągle i boleśnie. Powoli otworzył oczy. Jak zobaczył mnie pochyloną nad nim ,poderwał się jak poparzony i przytulił z krzykiem.
-Angela! Ty żyjesz!
-Żyję...Możesz mnie puścić... Duszę się.
-Wybacz.
No i puścił. Uśmiechnełam się . Cieszę się ,że go widze i,że nie będę sama z Lokim .
-Nawet nie wiesz jak wszyscy się martwią.
-Nie dziwię im się. Pociesze cie faktem ,że ja byłam nieprzytomna 2 dni,a Ty może dwie minuty.
-Serio?
-Serio.
-A ja Cię pociesze faktem ,że głowa mnie napierdala .
-Język!
-Nie krzycz.
Jęknął.
-Wybacz.
-Wybaczone.
Uśmiechnął się niemrawo i przytulił jeszcze raz ,ale krócej. Tą chwilę przerwało chrząknięcie. A ja aż za dobrze wiedziałam kto to . Alex spojrzał na Lokiego krytycznym wzrokiem. Szczerze, wprost morderczym.
-Spokojnie Alex. Mam z nim chwilowy sojusz.
- Sojusz? Z nim? Przecież wiesz ,że jemu się nie ufa.
-No dziękuję za zaufanie. Po prostu dziękuję.
Ok.Loki przesadza z sarkazmem i jeszcze ten jego uśmieszek. Lepiej zareaguje.
-Spokojnie braciszku. Nie ma mocy i kto mówił o kompletnym zaufaniu. Jak uciekniemy i znajdziemy się w swoich światach sojusz dobiegnie końca.
-Wciąż uważam to za zły pomysł,ale skoro jest sojusz to się nie czepiam.
-No to wchodzisz w to?
-Tylko z powodu sytuacji w której się znajdujemy.
-Już,już. Nie nadymaj się tak. Chodź.
Pociągnełam go za rękę do kuchni,a Loki poszedł za nami bez słowa. Pora omówić plan.
Perspektywa Tom.
Najpierw Angela ,teraz Alex. Co tu się odpierdala?! No ja się pytam!!! Zajebie skurwiela na miejscu! No ja jebie... Nie mogliśmy wejść do pokoju ,nawet nie zadrapaliśmy tych głupich drzwi. No cóż... Słodkie bułki w dłoń i do laboratorium!!!
Perspektywa Alex. 3 h później.
Angela wszystko mi wyjaśniła i trochę owaliła za mój debilizm. Ja się pytam, jaki debilizm? Co ja takiego zrobiłem? Jeszcze ta głowa mnie tak strasznie boli . Przechodzi ,ale okropnie powoli .
A ten ich plan... No cóż, to jedyny jaki może zadziała. Jak idioci czekamy ,aż Doom się tu pofatyguje. A co mamy za bronie? Odpowiem chętnie. Ja i Angela toporki do mięsa ,a jelonek nóż do patroszenia . Nie za bardzo pomocne przy walce z Doom'em ,ale lepsze niż nic. Nie?
Dałem siostrze moją czerwoną bluzę z zamkiem. W końcu jest w piżamie. Jak na zawołanie pojawił się w kuchni obłok zielonego dymu ,a z niego wyszedł Doom.
-Widzę, że sforsowaliście moje zabezpieczenia. Nie martwcie się ,nie długo wrócić je do celi .
-Jeszcze czego!
Odkrzykneliśmy o dziwo we trójkę. Doom wystrzelił w naszą stronę kilka wiązek energii na raz. Zrobiliśmy unik i jednocześnie rzuciliśmy się na doktorka z naszymi "brońmi".
Z łatwością odepchnął nas od siebie zieloną falą energetyczną, przez co wylądowaliśmy na ścianie.Stanęliśmy w pozycji obronnej gotowi do uniku. Lokiego poniosło,bo rzucił się do ataku na doktora co poskutkowało ponownym trafieniem na ściane. Tym razem Doom wycelował prosto w Lokiego kierując wiązke energii z potężną mocą. Angela wskoczyła w ostatniej chwili na linię ognia przyjmując na siebie promień krzycząc z bólu przy tym. Wykorzystałem ofiarę siostry i powaliłem Doom'a na ziemię . Niszcząc przy tym dziwny naszyjnik z zielonym kamieniem w srebrze.
-Coś ty zrobił?!!
-To co trzeba.
I pozbawiłem go przytomności. Wziąłem linę ,którą o dziwo znalazłem pod zlewem i związałem pożądnie . Odwróciłem wzrok w stronę Lokiego,który nie dość, że odzyskał moc to i wyglądał na zszokowanego poświęceniem Angeli. Obaj podeszliśmy do kupki ubrań i przygladaliśmy się jej. Czy... Czy Doom ją unicestwił? Po chwili zobaczyliśmy ruch w kupce ubrań. Razem z Lokim spojrzeliśmy po sobie i nie pewnie podniosłem skrawek koszuli nocnej. Czy to jest kot?
-No i ,co tam jest?
Zapytał Loki ,który nic nie widział.
-Kot.
-Możesz powtórzyć?
-Kot .
-Że co proszę?
-No kot i nie pytaj jak idiota .
Loki podniósł na chwilę koszulę Angeli i gwałtownie upuścił .
-Serio kurwa kot...
-Myślałeś, że żartuję?
- Miałem nadzieję ,że tak,a teraz zabieraj Doom'a i ruszamy do Asgardu. Tylko tam można odczynić klątwę.
Kiwnąłem głową na znak ,że rozumiem . Podeszłem do doktorka ,przerzuciłem przez plecy i wróciłem do Lokiego trzymającego śpiącego kota . Po kryjomu cykłem zdjęcie i czekałem ,aż powie co robić . Zamiast mówić wystawił ramię, a ja położyłem na nim dłoń. Na chwilę wszystko się rozmazało, a gdy odzyskało ostrość zobaczyłem piękne złote sale Asgardu. Złote zdobione kolumny,złote i srebrne kwiaty ,błyszcząca biała posadzka i widoczny z daleka dorodny oraz idealnie zadbany ogród. Niektóre kwiaty były w białych marmurowych donicach inne w rabatkach ,a jeszcze inne na krzakach. Piękne ,rozwinięte pąki kwiatów były we wszystkich barwach tęczy. Jednak nie miałem okazji się lepiej rozejrzeć,ponieważ niemal od razu otoczyli nas strażnicy z włóczniami w pełnych złotych zbrojach . No to mamy przechlapane.
-Spokojnie żołnierze! Opuście broń!
Usłyszałem władczy, kobiecy głos . Odwróciliśmy się w stronę pochodzenia głosu. Stała tam lekko podstarzała kobieta w beżowej sukni z wzorami wyszytymi złotą nicią. Jej długie,brązowe włosy były splecione w warkocz. Mimo ,że była podstarzała biła o niej móc i majestat. To była Frigg.
-W końcu Loki to wasz książę,a ja jestem waszą królową. Odejcie i zawiadomcie Odyna.
-Tak jest wasza wysokość!
Odkrzykneli i odeszli. Ja uklękłem.
-Witaj matko.
-Hej synu. Cieszę się ,że wróciłeś .Widzę ,że odzyskałeś moc oraz ,że masz kota . Skąd go masz?
-Doskonale wiem ,że wiesz ,że to nie jest prawdziwy kot.
-Masz mnie .
Frigga się uśmiechnęła serdecznie i z miłością spojrzała na Lokiego . Położyła mi dłoń na policzku i pogłaskała. Chwila nie minęła i na mnie spojrzała.
-Wstań. Nie kłaniaj mi się proszę.
-Dobrze wasza wysokość.
-Mów mi Frigg albo mamo. Wybieraj.
-Może być pani Frigg?
-Na dobry początek.
Kiwnąłem głową na tak. W jej oczach tańczyły wesołe iskierki.
-Chodźcie. Trzeba was ogarnąć.
Ruszyliśmy za Frigg. Zaprowadziła nas prosto przed Odyna. Znów uklękłem. Tylko tym razem przed surowo wyglądającym starcem z opaską na prawym oku i w pełnej zbroi z włócznią. Loki jakoś się tym nie przejmował. Zresztą to nie dziwne. Dla niego norma.
-Jak ci na imię?
-Alex Rogers Wszechojcze.
-Powstań.
Zrobiłem jak kazał przy okazji zostawiając Dooma na posadzce.
-Thor mówił mi o zaginięciu ciebie i twojej siostry. Jako jego przyjaciele zostaniecie ugoszczeni,a twoja siostra odzyska dawną formę jak się obudzi.
-Dziękuję Wszechojcze.
-Ty Loki zostań mamy o czym rozmawiać. Straże zaprowadzą cię Alex'sie do twojej komnaty.
Jak na zawołanie pojawił się jeden strażnik. Delikatnie odebrałem Angele od Rogasia. Dwóch innych strażników zabrało Doom'a pewnie do celi. Podążając za strażnikiem przez piękne marmurowozłote korytarze do "mojego" pokoju. Który z resztą też był niczego sobie. Marmurowa posadzka kontrastowała z beżowymi ścianami i złotymi zdobieniami. Za dużo złota jak na miasto. No ludzie ,tu większość budynków jest co najmniej w połowie ze złota. Wracając do wystroju. Wielkie łóżko z kremowozłotą pościelą ,taras z widokiem na ogród,duży brązowy dywan,ogromna szafa i stolik nocny z chyba ciemnego dębu. Zajrzałem do drzwi po lewej. Bogato urządzona łazienka z wielką wanną. Tu akurat przestarzała biel. Położyłem delikatnie moją siostrę na łóżku i zajrzałem do szafy. Pełna ubrań. Usmiechnąłem się szeroko na myśl, że jesteśmy bezpieczni i od razu przestałem przypominając sobie o Angeli. Dopóki nie będzie z powrotem człowiekiem nie mogę przestać jej pilnować.
××××××××××××××××××××××××××××
Dawno nie było rozdziału ,co? Przepraszam. Szkoła i obowiazki w domu. Masakra. Do przeczytania mordeczki.
Lunita .

Córka KapitanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz