Rozdział 8

5.8K 265 19
                                    

Perspektywa Steve.
Jak to powiedziała na chwilę mnie zbiła z tropu. Ale szybko się ogarnąłem.
- Ja i reszta tak nie myślimy . Postaram się Ciebie przekonać, że nie jesteś eksperymentem, a zwykłą dziewczyną która potrzebuje pomocy i wsparcia.
- Ja nie potrzebuje pomocy i wsparcia.
- Daj spokój. Masz szansę żyć normalnie. Wykorzystaj to. Wiem , że to jest trudne. Ale zobaczysz , że w ciągu tego miesiąca twoje życie może się zmienić na o wiele lepsze. Dobranoc.
Wtedy wyszedłem. Było mi jej strasznie żal . Jak ktoś mógł zrobić coś takiego? Jest to okropne i niewybaczalne. Miała trudne życie wprost okropne.
Nawet nie zauważyłem jak weszłem do mojego pokoju i wylądowałem w wannie. Przez te rozmyślania nawet nie zauważyłem jak weszłem do wanny i do tego zdążyłem przez ten czas napuścić wody oraz wejść bez oczywiście ubrań do wanny. Siedziałem tak dobre dwie godziny i następnie po przebraniu się w jakieś ciuchy do spania ,poszłem spać.
Time skip .Następny dzień.
Gdy się obudziłem była 4 rano.
Jak zwykle wstałem, ubrałem się i zrobiłem poranną toaletę. Muszę tylko unikać Nat . Zaraz jakby mnie zauważyła zabrała by mnie do sklepu by pójść po jakieś świeże pieczywo i kazała razem ze sobą robić śniadanie dla innych. Było warto czekać . Usłyszałem jej krzyk.
- No już jazda ze mną po bułki Barnes!!!
Biedny Bucky . Ciekawi mnie czy młoda wstała?
Perspektywa 626.
Obudził mnie krzyk Czarnej Wdowy.
- No już jazda ze mną po bułki Barnes!!!
Jest kilka minut po czwartej . Zwykle byłam o tej porze na nogach , ale przez tę rane potrzebuje więcej snu. A już nie zasne. Więc zrobiłam poranną toaletę i ubrałam się . Rana cały czas bolała więc trochę to trwało . Jakieś 10 min. . Potem weszłam do kuchni. Powiedzieli , że mogę czuć się swobodnie , więc im trochę podbiore z lodówki. A tam Kapitanek je sobie śniadanie popijając herbatę. Kto w Nowym Jorku wstaje o tej porze. Jeszcze mnie zauważył. Więc ignorując jego zaczęłam robić sobie kanapki i herbatę. Czułam jak się mi przygląda, ale nic nie mówiłam. Gdy wszystko było gotowe zaczęłam jeść, dalej go ignorując .
- Mogłabyś się chociaż przywitać . Tak robią normalni ludzie.
- Ja nie jestem normalną dziewczyną.
- Chociaż spróbuj. Bycie miłym popłaca.
- W moim przypadku to niemożliwe .
Spróbuję. Ale niczego nie obiecuję.
- To dobrze. Słuchaj . Czy wiesz z czyjego DNA zostałaś zrobiona?
- Nie wiem .
- Z mojego.
Zaksztusiłam się herbatą.
- Co proszę?
- Taka prawda . Jestem czymś w rodzaju twojego ojca. A Ty mojej córki. Więc proszę Cię byś chociaż ze względu na to pozwoliła na to by Ci pomóc.
- Jestem tu zaledwie drugi dzień przytomna, a wy chcecie mi pomóc uwolnić się od Koalicji.
To głupota jeżeli zdradze będzie źle i to bardzo.
- A jednak masz uczucia
- Nie wytępili ich do końca . Ale żeby odżyły na dobre jeszcze trzeba czasu. Ale jesteście pewni co do tego by mi pomóc?
- Tak . Jesteśmy w 100% pewni . Poza tym poczekaj aż poznasz resztę. Czyli Wandę,Visiona , Toma czyli Syna Starka oraz Sam'a.
- Wprost nie mogę się doczekać ich min jak im powiecie kim jestem i jak się tu wzięłam.
- Dlatego noszę aparat przy sobie albo przynajmniej telefon . Trzeba im wtedy po fotce pstryknąć.
Wtedy oboje się krótko zaśmialiśmy . Pierwszy raz w życiu się zaśmiałam. To nie uszło bez zauważenia tego przez kapitana.
- No brawo . Niech zgadne pierwszy raz się zaśmiałaś.
- Tak.  Pierwszy raz.
- Może wybrałabyś sobie jakieś imię.  Co Ty na to?
- Ja na to . Świetny pomysł. Zastanowię się tylko jakie.
- Nie pospieszam.
No i tak przegadaliśmy do szóstej. Potem on poszedł pobiegać. Muszę się poważnie zastanowić nad imieniem.
___________________________________
Napiszcie w komach jakie imię dać naszej bohaterce. Imię na które będzie więcej głosów będzie nosić nasza mała wojowniczka.
# CAPS ŻYCIEM
LUNITKA.

Córka KapitanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz