Rozdział 15

4.3K 236 17
                                    

Perspektywa Steve.
Obudziłem się z bardzo dobrym humorem . 626 ma wielki talent . I chyba wiem jaką zrobię jej niespodziankę. Zrobiłem poranną rutynę . Ubrałem się , umyłem , zjadłem, pobiegałem i przebrałem się po biegu. Następnie siłownia. Tam zastałem młodą. Waliła w worek treningowy. Bez zastanowienia podeszłem i zapytałem.
- Mogę się dołączyć?
- Jasne. Pokaż co potrafisz.
Powiedziała to z uśmiechem. Ma piękny uśmiech. Jest wspaniałą dziewczyną. I nikt mi nie wmówi, że jest inaczej. Może i jest wynikiem eksperymentu Hydry, ale jest najlepszym co mnie spotkało. Jest moją córką i nic ,ani nikt tego nie zmieni.
Razem trenowaliśmy do obiadu. Po obiedzie biegaliśmy z Buckim i Samem do wieczora. Młoda, dla żartu ,razem ze mną i Buckim , wrzuciliśmy Sama do fontanny. A kiedy przebiegaliśmy koło Sama , mówiliśmy ,, Z lewej/prawej!".
A on się denerwował jak małe dziecko ,kiedy nie dostaje tego czego chce. Na koniec ledwo łapał oddech, więc postawiliśmy mu lemoniade.
Gdy wróciliśmy do Avengers Tower, Natasza właśnie zaczynała robić kolację. Młoda jej pomogła. Zaledwie w ciągu nieco ponad tygodnia zmieniła się nie do poznania. Czuję się z tym bardzo dobrze . Ja chyba jestem z niej dumny. Inaczej tego nie określe .
Perspektywa 626.
Czuję się tu świetnie. Traktują mnie jak bym była zwykłą dziewczyną. No może oprócz Toma . Ale on już chyba tak ma. Trudno . Skończyłam pomagać Nat z kolacją.Wszyscy weszli nawet Tom. Może polubi chociaż moją kuchnię. Wszyscy usiedli i czekali . Ja i Nat nakładałyśmy im porcję zgodnie z tym ile kto zje. A co było na kolację? A były sobie warzywa z patelni na ostro, aby to popić jest kompot malinowy albo truskawkowy. Ale jednej rzeczy się nie spodziewałam.
- Skoro ta gówniara to gotowała , to zamówie sobie pizzę.
On mnie nazwał gówniarą , teraz ma u mnie przechlapane. Wzięłam linę , którą o dziwo znalazłam pod zlewem i położyłam na blacie , mówiąc.
- Albo zjesz po dobroci , albo Cię do tego zmusze . Z tego co wiem wczoraj zjadłeś dwie duże pizze ze wszystkimi dodatkami. Jeden kawałek takiej pizzy jak wczoraj ty sobie zamówiłeś to ok.3540 kilokalorii. W skrócie zjadłeś tyle kalorii, ile potrzeba ok. 16 razy za dużo.
- Daj spokój sobie gówniaro . Ja wiem czego mi trzeba najlepiej. Więc ,wal sie.
- Tom! Język. I młoda ma rację. To niezdrowe.
- Zgadzam się z dziadkiem.
Steve zmierzył Tonego wzrokiem.
- Siadaj i jedź Tom!!!
Wszyscy oprócz mnie i Bucky'ego krzykneli. A ten sobie poszedł do windy. O nie tak to się nie bawimy. Szybko chwyciłam go i przywiązałam do krzesła ,tak by miał tylko ręce wolne. Oczywiście sie szarpał , ale na nic jego trud.
- A teraz jedz , bo Cię nie rozwiążemy. Przy okazji trzymajmy zdala od niego wszystko co ostre.
- Popieram.
Wszyscy odpowiedzieli to równo. No może prócz Toma , który jest wściekły. Z nie chęcią zjadł , a ja go rozwiązałam. Wyszedł naburmuszony z kuchni. A my tylko sie z niego śmialiśmy. To był dopiero udany dzień. Chłopcy sprzątali po kolacji . A Natasza zaproponowała mi trening z nią.
Zgodziłam się. Poszłyśmy na sale treningową z ringiem do boksu.
Obie na niego weszłyśmy.
Nat zaczęła tłumaczyć na czym to polegało.
- Po pierwsze walczymy do obezwładnienia przeciwnika.
Po drugie . Jeżeli obezwładnimy się nawzajem jest remis. Jakieś pytania.
- Kiedy zaczynamy?
- Teraz.
I zaatakowała mnie z kopniaka z pół obrotu , następnie zalała mnie falą ciosów . Wszystkie zblokowałam i wykorzystałam jej krótką przerwę między ciosami by ją powalić . Zblokowała mnie.
Dosyć forów. Zrobiłam jej moje słynne ,jak to nazwali w Hydrze,
,,przegrana na życzenie ". Leżała półprzytomna na ringu. Chyba przesadziłam . Kucnełam przy niej i ją ocuciłam.
- Co to było?!
- W Hydrze nazwali to
,, przegrana na życzenie" . Nie wiem o co im chodziło. To tak jakby mój firmowy cios. Jak go używam , przeciwnik jest półprzytomny. To pozwala na przesłuchanie go .
- Naucz mnie.
- Nie.
- Dlaczego?
- Bo to mój firmowy cios.
- Ale jesteś...
- No wiem , a teraz wybacz, Ale idę spać. Dobranoc.
- Dobranoc.
Wyszłam z sali treningowej , doszłam do mojego pokoju. A tam jakiś hałas wewnątrz . Otworzyłam drzwi od pokoju gotowa do ataku. A tu Steve.
- Oh.... już jesteś . Nici z niespodzianki.
- Jakiej niespodzianki?
- Zobacz.
Wtedy podniósł mój rysunek wilka . Był ładnie i estetycznie oprawiony w ramkę z ciemnego drewna. Świetnie się prezentował.
- Miałem Ci go powiesić nad łóżkiem. Ale chyba nici z niespodzianki.
- Dzięki. A teraz to powieśmy .
Po paru minutach siłowania się Steva z młotkiem. Obrazek został powieszony. Ładnie tam wyglądał . Następnie powiedzieliśmy sobie dobranoc i poszliśmy spać.
.............................................
No to kolejny rozdział za nami. To jak wolny czas będzie to napiszę kolejny. Póki co mam mnóstwo pomysłów na następne rozdziały. Ale mam dylemat . Bella czy Angela?
Pomóżcie.
Lunitka. {☆.☆}

Córka KapitanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz