Rozdział 15

710 46 0
                                    

Narrator.
Władczyni Asgardu ruszyła godnie w stronę wrogiej dziewczyny na co jej przeciwniczka zaśmiała się biegnąc na starszą blondynkę z mieczem w dłoni. Frigg nie przejęła się tym za bardzo. Podniosła rękę i eleganckim ruchem dłoni zmiotła swoją przeciwniczkę falą złotej energii. Bogini podniosła dumnie głowę krocząc z gracją w stronę nastolatki. Po drodze wyciągnęła ukryty w fałdach sukni sztylet. Broń o srebrnym ostrzu zalśniła w mroku,a jej właścicielka trzymała ją mocno za jej skórzaną rękojeść. Wroga dziewczyna wstała powoli z jeszcze większą chęcią mordu w swoich zaćmionych szaleństwem oczach. Podniosła swoją katanę i ponownie ruszyła na boginie. Skoczyła łapiąc mocny zamach mieczem. Królowa uchyliła się przed atakiem i wbiła swoje ostrze w serce nastolatki. Czas jakby się zatrzymał na chwilę ,a później zwolnił. Młodsza blondynka upadła na kolana by po chwili paść twarzą na ziemię. Jej postać zamajaczyła jeszcze przez moment po chwili znikając. Wraz z dziewczyną zniknął mrok ustępując miejscu łące pełnej białych chryzantem oraz goździków. Władczyni biegiem wróciła do Angeli, znikającej Angeli. Uklękła biorąc ponownie dziewczynę w ramiona tuląc do piersi. Z delikatnym uśmiechem patrzyła jak nastolatka wraca do siebie. Żona Odyna traktowała dziewczynę jak własne dziecko. Odgarnęła włosy z czoła zerkając z troską na młodą blondynkę. Angela wróciła już niemalże do normy. Właśnie, niemalże. W miejscu jej serca znajdowała się dziura. Czarna dziura ,która zaczęła zanikać,a okna wspomnień wirować wokoło przedstawicielek płci pięknej. Angela walczyła do końca. Po zaledwie kilku sekundach dziura zniknęła,a ona sama zaczęła się budzić. Powoli uchyliła powieki od razu zauważając Frigg. Uśmiechnęła się zmęczona do granic możliwości do jej wysokości szepcąc jedno słowo.
-Dziękuję.
Ponownie zamknęła oczy zapadając w spokojny oraz głęboki sen. Frigg wyszła z umysłu blondynki szczęśliwa ,że wszystko się udało. Rozkazała strażnikowi zanieść Angele do przydzielonego jej wcześniej pokoju ostrzegając ,że jeśli ją upuści będzie miał z nią do czynienia. Uśmiechnięta wyszła z pomieszczenia kierując się do Stark'a z dobrymi nowinami. Wchodząc do ogrodu zastała mężczyznę chodzącego w kółko nieobecnego duszą i umysłem.
-Misja ratownicza się udała. Teraz tylko należy czekać aż dojdzie do siebie gdyż jest wycieńczona po walce.
Stark jakby dopiero się opamiętał po usłyszeniu głosu królowej i spojrzał w jej stronę. Odetchnął z ulgą i usiadł na ławce przy okrągłym klombie wkoło którego jeszcze przed chwilą chodził. Spojrzał na gwieździste niebo z uśmiechem. Podziękował i wrócił na Ziemię jako jedna z najszczęśliwszych osób na świecie w tym momencie.
Tydzień później. Asgard.
Na wielkim łożu leżała piękna młoda dziewczyna. Jej piękne blond włosy leżały rozsypane po miękkiej aksamitnej poduszce ,a sama dziewczyna pogrążona była w błogim śnie. Spała nic nieświadoma obecności pewnego chłopaka w pomieszczeniu. Sam pokój był niezmiernie piękny. Przestronne pomieszczenie z wyjściem na balkon z widokiem na piękny oraz przestronny kwiatowy ogród. Kremowo-białe ściany kontrastowały z ciemnobrązową posadzką wykonaną z wypolerowanego marmuru. Meble były wykonane w takiej samej kolorystyce. Poza ogromnym łóżkiem z baldachimem w pokoju stało jeszcze krzesło do kompletu z sekretarzykiem,ogromna szafa na połowę ściany sięgająca sufitu, podnóżek do kompletu z fotelem w rogu oraz jeszcze jedno krzesło przy łóżku. Krzesło na którym siedział brązowowłosy nastolatek,Tom Stark. Jego głowa razem z górną połową ciała spoczywała na materacu, a jego miarowy oddech i zamknięte oczy wskazywały,że śpi trzymając dłoń swojej ukochanej. Podkrążone oraz podpuchnięte oczy pokazywały jak długo powstrzymywał się przed snem pilnując swojej dziewczyny. Promienie słoneczne oświetlały cały pokój oraz śpiące w nim osoby. Blondynka poruszyła się i po chwili spała na boku plecami do balkonu,a twarzą do chłopaka. Powoli zaczęła się przebudzać ze swojego snu. Mozolnie otworzyła swoje oczy zauważając młodego Stark'a. Trybiki w jej głowie zatrybiły momentalnie. Otworzyła szeroko oczy przypominając sobie wszystkie wydarzenia jakie miały miejsce. Mimowolnie zaczęła płakać. Płakała z poczucia winy. Płakała, ponieważ nie była dość silna. Płakała,ponieważ ich zawiodła, bała się. Obwiniała się choć nie potrzebnie. Płacz zamienił się w szloch. W żałosny szloch bezsilności. Tom słysząc szlochanie obudził się od razu zauważając co się dzieje. Jego dziewczyna trzymała twarz w dłoniach i roniła słone łzy. Usiadł na materacu i położył się na jego krawędzi. Otoczył nastolatkę ramionami zaczynając głaskać ją po włosach. Ta chciała się wyrwać. Uważała ,że i tak nie zasługuje. Po chwili jednak poddała się przytłoczona nadmiarem emocji wypłakując się szatynowi w ramię. Łatwo się nie uspokajała mimo starań zielonookiego. Po dość długim czasie blondynka pociągała tylko nosem. Nie miała siły już płakać ani szlochać. Niepewnie przyjrzała się w końcu jej chłopakowi. Widząc jak zmęczony jest przejęła się tym bardziej niż wszystkimi jej problemami. Przyciągnęła go do siebie mocniej wtulając się w jego tors. Powoli głaskała go po plecach przepraszając cicho. Tom tylko uśmiechnął się pod nosem zadowolony.
-Angela... Jak się czujesz? Już lepiej? Nie przejmuj się niczym. Wszystko jest w porządku.
Powiedział delikatnie zmęczonym głosem
-Nic nie jest Tom. Nic nie jest. Dałam się tak łatwo złamać. Jestem do niczego, a na dodatek narobiłam wam niepotrzebnych kłopotów i zmartwień.
Odparła cicho roniąc jeszcze jedną łzę, która spadła na aksamitną pościel o śnieżnobiałej barwie.
-To normalne ,że się martwiliśmy. Ja się martwiłem,a wiesz dlaczego?
Pokręciła ledwo widocznie głową.
-Dlatego,że cię kocham,a oni też. Jesteś jedną z nas. Jesteś Angela Rogers. Jesteś moją ukochaną dziewczyną,której talentów nie braknie i ma najpiękniejszy uśmiech na świecie.
Nieznośne rumieńce wkradły się na twarz niebieskookiej.
-Ja jednak wciąż narobiłam kłopotów. Nie da się tego zakamuflować. Pokazując się z wami narobię ich jeszcze więcej.
Wyznała załamana.
-Nie do końca. Od początku wszystko kamuflowaliśmy z pomocą Tarczy więc nie ma się co martwić.
Powiedział spokojnie. Angela mimo to spuściła głowę roniąc jeszcze kilka gorzkich łez.
-Ale ja i tak was skrzywdziłam. Zwłaszcza ciebie. Nie wybaczę sobie tego...nigdy.
- Oj Angela...Spójrz na mnie. Czy ja wyglądam jakbym się gniewał?
Angela niepewnie podniosła wzrok na chłopaka i widząc go uśmiechniętego z iskierkami szczęścia w oczach myślała tylko dlaczego on jest taki radosny skoro przysporzyła mu tyle bólu.
-Dlaczego?
Zapytała łamiącym się głosem.
-Czy to nie oczywiste? Kocham cie. Już ci to mówiłem dzisiaj i jeżeli będzie trzeba powtórzę to nawet milion razy,a nawet więcej.
-Ale...
-Żadnych "ale". Jesteś moja. Tylko MOJA.
Dziewczyna poddała się mimo że, na pewno będzie mieć wyrzuty sumienia. Cieszyła się,że jednak nie wypełniła misji i nie zabiła Avengers'ów jak to powinna według protokołu. Kochała ich, kochała Tom'a. Wtuliła się w ukochanego i powiedziała szeptem z lekkim uśmiechem na ustach.
-A ty mój.
_:&$":"./!,/!.\:?:"$÷#'!#**+#$£\=€:,$:.$
Nareszcie udało się to wymęczyć. Ten rozdział miał mnóstwo wersji,a ta jest finalna. Teraz tylko epilog i koniec z tą książką. Ale spokojnie bedzie w trakcie korekty.
Lunita.



Córka KapitanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz