Mamy brata?

214 3 0
                                    

Chwyciłem za telefon i odblokowałem go.Wybrałem numer do mamy,ale bałem się nacisnąć zieloną słuchawkę.Bałem się z nią rozmawiać.
Harasim,to twoja matka!Ona cię kocha,potrzebuje cię i na pewno będzie chciała z tobą rozmawiać!Dzwoń!Podpowiadał mi mój umysł,a ja musiałem w to uwierzyć.I to zrobiłem.Zadzwoniłem.
Cały się trzęsłem.Może z nerwów,a może dlatego,że siedziałem w samej bluzie i dresach na balkonie w połowie listopada.
-Olek?-Usłyszałem zdenerwowany i drżący głos mamy.Zabrakło mi języka w gębie.Nie mogłem powiedzieć słowa.-Oluś,jeśli tam jesteś,odezwij się.
-Mamo.-Szepnąłem.Gardło mi się zaciskało.
Tak cholernie za nią tęskniłem.Bez niej czułem się jeszcze bardziej samotny.Miałem przyjaciół,ale nie było ze mną kobiety,która jest ze mną od 20 lat.Najważniejszej kobiety w moim życiu.Życie bez niej było puste.Przecież była w nim zawsze i nagle jej zabrakło.Dla mnie to było nienormalne.Nie mogłem funkcjonować,bo byłem w konflikcie z nią.Była teraz bliżej mnie,bo przeniosła się do Polski i zamieszkała w mieszkaniu,które wcześniej wynajmowałem.Mieliśmy do siebie 2 godziny drogi,a ja to zepsułem.
-Przepraszam.-Wyjąkałem.Myślałem,że się rozpłaczę,ale słyszałem w słuchawce płacz mamy.
-Nie przepraszaj.To my zagraliśmy źle.Nie powiedzieliśmy,że się spotykamy.Powinieneś wiedzieć.
-To już nieważne.Jak się czujesz?
-Dobrze.Już trochę mi ciężko przez cały dzień chodzić,ale nie jest najgorzej.-Czułem,jak się uśmiecha.
-Chodzisz jeszcze do pracy?!-Uniosłem delikatnie swój ton.Przecież za niedługo rodzi.Nie powinna tak się przemęczać.
-Na 4 godziny,3 razy w tygodniu.Muszę.W końcu jestem dyrektorką.
-Błagam cię,mamo.Odpoczywaj więcej.
Usłyszałem tylko stuknięcie,ale nic mi nie odpowiedziała.
-Mamo?-Zdenerwowałem się.To mógł być byle szmer,ale ja zacząłem panikować.
-Olaf!-Dopiero wtedy,kiedy się wsłuchałem usłyszałem ją.
-Aneta,co się dzieje?
-Mamo!-Krzyknąłem do słuchawki,ale to nic nie dało,bo telefon zapewne leżał na ziemi.
-Halo,Olek?-Olaf.Musiałem wziąć głęboki oddech,żeby z nim normalnie rozmawiać.
-Co się dzieje z mamą?-Spytałem zdenerwowany.
-Będzie cię teraz potrzebować,więc zbieraj tyłek i przyjeżdżaj tutaj do szpitala.
-Za półtorej godziny będę.
Rozłączyłem się
Bez namysłu wpadłem do sypialni.Zapaliłem światło,wyciągnąłem torbę i zacząłem pakować wszystkie rzeczy,zwijając je w kłębek.Kiedy wyciągałem koszulki wypadł z pomiędzy nich,kawałek jaskrawo różowego materiału.Podniosłem go z podłogi.Stringi.Tylko czyje?Tatiana.Ostatni raz,kiedy była u mnie,zostawiłem ją na trochę samą,bo pojechałem na trening.Boże,Harasim!Skup się na tym co jest ważniejsze!
Wrzuciłem wszystko.Założyłem torbę na ramię.Pogasiłem światła i wyszedłem,zamykając mieszkanie.Zbiegłem po schodach w olimpijskim tempie i wsiadłem do samochodu.Od razu ruszyłem,żeby jak najszybciej przebić się przez miasto i wyjechać na autostradę
Boże,moja mama rodzi,a ja mam być tam.To chyba jeszcze do mnie nie trafia i trochę przeraża,że mam być na sali,kiedy będzie się rodzić mój brat lub siostra.

Nie zdążyłem nawet zapytać,czy to będzie chłopiec,czy dziewczynka.W sumie fajnie byłoby mieć taką malutką siostrzyczkę,ale z brata cieszyłbym się równie bardzo.Ale wiem jedno,nie zostawię mamy,kiedy to dziecko się urodzi będzie.
Wiem,że teraz jest z Olafem,ale nadal będę ją chronił tak samo,kiedy była sama.Jest najważniejszą kobietą w moim życiu,a być może już za kilka godzin będą dwie.
Siedziałem w samochodzie i co chwila telefonowałem do Olafa.Powiedział,że są już w szpitalu,mama jest w sali i za godzinę zacznie się ostatni etap.
Wreszcie dotarłem pod szpitala.Jezu!Po 2,5 godzinie jazdy!
Wbiegłem do budynku.Odnalazłem na tablicy oddział położniczy i pobiegłem schodami na 4 piętro.Ledwo zatrzymałem się przy dyżurce.
-Przepraszam,gdzie leży Aneta Harasim?-Zapytałem zdenerwowany.Ledwo co udało mi się złożyć sensowne zdanie.
-Jest pan ojcem dziecka?-Pielęgniarka spojrzała na mnie z dołu.Siedziała przed komputerem,na niskim fotelu.
-Nie,bratem.To moja mama.
-Sala 35.Cały czas prosto.-Wskazała ręką kierunek.-7 drzwi po prawej.
-Dziękuję.-Odpowiedziałem w locie i pobiegłem do odpowiedniego wejścia,ale kilka centymetrów przed nim,zatrzymałem się gwałtownie.A co jeśli tam jest Ola?Co jeśli przyjechała?Przecież to będzie też jej rodzeństwo.Jeśli tak,to nie chcę tam wchodzić,nie tylko ze względu na nią.Oczywiście,że nie chcę,żeby przeze mnie cierpiała.Kiedy mnie zobaczy może się wtedy zdenerwować i zacząć krzyczeć,a mama potrzebuje spokoju.Ale też nie wiem,co się stanie,kiedy ja ją zobaczę.Mi zmiękną tak kolana,że nie będę mógł się ruszyć.Nie będę miał tej odwagi.Przecież wtedy mógłbym paść na kolana i powiedzieć,że ją kocham,a nie mogę,bo między nami nic już nie ma.Ona mnie nienawidzi.Nie możemy się spotkać,ale wiem,że muszę tam wejść.
Zapukałem do drzwi i wszedłem niepewnie.Stawiając pierwszy krok,bałem się,że ją zobaczę.
Na wprost wejścia siedziała moja mama w pozycji półleżącej,a obok niej siedział Olaf.Jedną rękę miał splecioną z ręką mojej mamy,a drugą trzymał na jej brzuchu.Wstrzymałem oddech.Bałem się konfrontacji z Olą.Bałem się,że siedzi na przeciwko łóżka,a ja jej w tym momencie nie widzę.
Mama spojrzała w moją stronę.
-O,Oluś.Chodź.Jesteśmy sami.-Uśmiechnęła się delikatnie.Rozgryzła mnie.
Teraz byłem spokojniejszy.Zamknąłem drzwi i podszedłem do łóżka.
-Cześć,mamuś.-Pocałowałem ją w czoło i złapałem za dłonią,na której miała pulsoksymetr.Podałem też rękę jej facetowi.-Jak się czujesz?
-Znośnie.Z tobą bolało o wiele bardziej.-Na mojej twarzy pojawił się uśmiech.-Olaf?-Zwróciła się do niego.-Mógłbyś zostawić nas samych na 10 minut?Zadzwoń może do Oli.Pewnie też się denerwuje.-Na sam dźwięk jej imienia,po moim ciele rozchodziło się przyjemne ciepło,a w brzuchu wariowały motylki.W padłem po uszy z tą miłością.
Pokiwał tylko głową.
-Gdyby coś,wołaj.-Pocałował najpierw moją mamę,a potem jej brzuchu.
Wystarczyło,że na to spojrzałem i wiedziałem,że jest dobrym ojcem dla Oli i będzie taki sam dla dziecka.I kocha moją mamę.

Nie kocham Cię już!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz