-Nie znoszę zimy.-Wymamrotał,kiedy podałam mu plik papierów.-Dziękuję.-Rzucił mi chwilowe spojrzenie i skupił się na wkładaniu rzeczy do teczki.
-Też jakoś za nią nie przepadam.-Uśmiechnęłam się.
-Jeszcze raz dziękuję za pomoc.Już myślałem,że wszyscy studenci przyjdą mnie zdeptać za wszystkie sesje.-Roześmiałam się cicho,słysząc jego wypowiedź.
-Profesor,jest chyba jednym z tych najfajniejszych.Dużo łatwiej jest się z panem dogadać.
-To miłe,że tak mówisz.-Uśmiechnął się,wstając.Także przyjęłam taką postawę.
-Sama prawda.-Wzruszyłam ramionami.-Na pewno nic profesora nie boli?-Spytałam ponownie dla pewności.
-Może trochę rękę stłukłem,ale nie jest źle.-Ukazał prawą dłoń,na której widniała obrączka i bransoletka,różaniec z czarnych koralików i drewnianego krzyżyka.-Poradzę sobie.Dziękuję.-Uśmiechnął się w podzięce.
-Nie ma za co.Do widzenia.-Odpowiedziałam z lekkim uśmiechem.
-Do widzenia.
Zeszłam na parking,ale pustka.Stało kilka samochodów,jednak nie było w nich auta Rusha.Co jest?
Wyjęłam z kieszeni telefon i wybrałam jego numer,ale po kilku sygnałach włączyła się sekretarka.Cholera.Napisałam też SMS:Gdzie jesteś???
Czekałam kilka minut na odpowiedź,ale otrzymałam raport.
Postanowiłam wrócić do domu metrem.Miałam nadzieję,że po prostu jest w domu i zasnął.Nie nastawił budzika i dlatego po mnie nie przyjechał.Taką ustaliłam sobie wersję wydarzeń.Wykreśliłam z głowy czarne scenariusze,które wywołały dreszcze na moim ciele.
Zaraz przy uniwersytecie jest zejście do metra.Pobiegłam schodami w dół.Za kilka minut odjeżdża kolejka,która zawiezie mnie do domu.Następną miałam dopiero za godzinę.Kupiłam bilet i wbiegłam do składu,który czekał na stacji.Zajęłam jedno z niewielu wolnych miejsc i próbowałam się skontaktować z Rushitem.Nadal to samo.Potem mój telefon zgubił zasięg.
Boże,mam nadzieję,że nic mu się nie stało.To chyba było właśnie moje przeczucie,że stało się coś złego.Stul pysk!Nic jeszcze się nie wydarzyło.Uspokój się.Weź kilka głębszych i nie nakręcaj się bez powodu,ale zazwyczaj,kiedy nie mógł przyjechać,dzwonił.To mnie martwiło,że nie zadzwonił ani nie napisał.
Wysiadłam na swojej dzielnicy i pobiegłam do mieszkania.Miałam niecały kilometr,więc nie było najgorzej.Leciałam na złamanie karku,a jeszcze cały chodnik był skuty lodem,więc to była podwójna adrenalina,żeby się nie połamać.
Chciałam otworzyć drzwi z klucza,ale przekręcając zamek same się otworzyły.Nie były zamknięte.Czyli musiał być w domu.Ufff.Co za ulga.
-Jestem!-Krzyknęłam i zamknęłam mieszkanie.Rozpięłam kurtkę i powiesiłam na wieszaku.-Rush!-Odezwałam się ponownie,nie słysząc odpowiedzi.Zajrzałam do sypialni,w której było pusto,potem do do salonu,ale tam go nie było i na końcu do kuchni.
Siedział przy stole z rozprostowanymi nogami i bawił się telefon,stukając w nim coś.
-Mówię do ciebie.-Powiedziałam jeszcze głośniej,ale kompletnie mnie zignorował.-Rushit!-Szturchnęłam go lekko w ramię i usiadłam na brzegu stołu.
-Nie dotykaj mnie.-Syknął wściekły.
Spojrzał na mnie z nad telefonu.Jego oczy były przepełnione złością.
-O co chodzi?-Spytałam spokojna i zdezorientowana jego zachowaniem.
Rano było dobrze i w dzień jak pisaliśmy też,a nagle jest na mnie zły nie wiem za co!A po jego zachowaniu wiem,że szybko mi tego nie powie.Chyba,że to naprawdę będzie coś poważnego i wyrzuci z siebie to od razu,nie mogąc dłużej ukrywać żalu.
-Domyśl się.-Rzucił oschle i wrócił do przeglądania stronek.
-No jasne,bo ja jestem Duchem Świętym i wiem wszystko!-Krzyknęłam zdenerwowana i zaczęłam chodzić po kuchni.
-W tym domu nie używa się określeń Ducha Świętego,tylko Dewi!-Warknął,wstając gwałtownie z krzesła.-Powinnaś doskonale wiedzieć,co mam na myśli!-Wydarł się z furią w głosie.
-Póki co,nie masz jeszcze prawa mi tego zabraniać!Ale gdzieś mam całą tą religię!Chcę wiedzieć,o co chodzi?!Robisz mi awanturę z niewiadomych powodów!-Zatrzymałam się i odwróciłam w jego stronę.
-Już niedługo!-Uniósł palec,wskazujący.-Niedługo religia stanie się dla ciebie priorytetem!Z niewiadomych powodów?!-Prychnął i tak jakby chciał zepchnąć rękoma blat stołu.
-Nie rozmawiam z tobą o religii!Nie jestem zagorzałą katoliczką,a tym bardziej nie będę jeszcze większą hinduistką!-Ucięłam krótko temat wiary.-Nadal nie wiem,o co chodzi,gdybyś nie zauważył!-Wrzasnęłam rozgoryczona.
-Myślałaś,że się nie dowiem?!-Spojrzałam na niego jak na największego kretyna świata i w złości miałam ochotę go tak nazwać.
-Czego się nie dowiesz do cholery?
-Tego,że się z nim pieprzysz!-W tym momencie zamarłam.
Moje serce się zatrzymało,a po chwili biło ze zdwojoną siłą.Krew krążyła w żyłach niczym tsunami po wybrzeżu Japonii.Skąd to wie?!Olek mu to powiedział?!Naprawdę to zrobił?!W złości?!Może Aneta powiedziała,że ustaliliśmy datę ślubu.Nie,on by mi tego nie zrobił.Lub Chi-Chi do niego zadzwoniła albo Vi.Nie,Victoria nie.Wiem,że by tego nie zrobiła.Jestem pewna w 100%.Rozmawiałam z nią i to ona przekonała mnie,żeby mu nic nie mówić.Nie psułaby mojego szczęścia.Ale Chi?Nie.Kiedy?Jak?Napisała mu SMSa?Albo Olek?Boże,nie.Oni nie mogli tego zrobić!
-Stawia ci za to dobre stopnie,że chodzisz z nim do łóżka?!-Ryknął,waląc ręką w blat.
Ulżyło mi.Moja klatka piersiowa znów zaczęła się unosić w rytm oddechów.Boże,ma jakiś durny napad zazdrości.Nie dowiedział się!Boże,jesteś wielki!Dziękuję!
Był zazdrosny o mojego wykładowcę!Dobra,jest młody,ale ma żonę i z tego co wiem,dziecko!Jak mogłabym to zrobić?!Zniszczyć swoje szczęście i rozwalić jego rodzinę.Nie jestem z tych lasek,które chodzą ze swoim profesorami do łóżka za dobre oceny!
-Rush,skarbie.-Podeszłam do niego spokojnie i chciałam położyć dłonie na jego klatce piersiowej.
-Nie dotykaj mnie!-Odtrącił moje ręce szarpnięciem i się odsunął.-Jak mogłaś mi to zrobić?!.
-Nic takiego nie zrobiłam!Skąd ci to przyszło do głowy?!-Mój niepokój wrócił ponownie.
-To dlaczego dziś leciałaś do jego samochodu?!
-Boże,Rush!To mój rektor!Pośliznął się i przewrócił!Poszłam mu tylko pomóc.-Odpowiedziałam z wyrzutem.Nie da się przekonać
CZYTASZ
Nie kocham Cię już!
RomancePamiętacie Olę?Tak,tę młodą dziewczynę z połamaną psychiką i burzą uczuć.Zmieniła się.Tak,to możliwe.Stała się inna.Twardsza,mniej ckliwa i mądrzejsza,rozsądniejsza.Wie więcej o życiu i wie,jak nie postępować.Przynajmniej tak jej się wydaje.Ma świad...