Wymarzony ślub

26 1 0
                                    

I wreszcie nadszedł ten dzień.Dzień,w którym przestaję być panną Domańską,a staję się panią Roshan.Boję się,stresuję.Chyba każdy stresuje się w tym dniu.Nieważne czy mężczyzna,czy kobieta.Każdy się boi tego dnia.To jeden z najważniejszych w naszym życiu.W końcu tę decyzję podejmuje się tylko raz i nie ma już odwrotu.Nie możesz nic zrobić,a zwłaszcza tutaj,w Indiach.Jeśli bierzemy ślub,to nie mogę się rozwieść,dopóki Rushit tego nie zażąda.Ja nie mogę o tym zdecydować.
Mam wątpliwości?Mam,ogromne,ale się przed tym nie cofnę.Jesteśmy ze sobą dość długo,jednak to co się wydarzyło ostatnio,mocno zachwiało równowagę naszego związku.Nie jest jak wcześniej,nie ufam mu w 100%,ale wierzę,że będzie dobrze.Wiem,że wszyscy będą mi mówić,co robię.Wręcz krytykować najgorszymi zdaniami,że popełniam błąd.Możliwe.Jednak wiem,że Rushit jeszcze się zmieni,będzie lepszy.Chodzi na terapię.Od kiedy zaczął na nią chodzić,po pół roku miał napad agresji.Teraz będzie lepiej.Mam gdzieś wszelkie opinie innych ludzi.To ja żyję z nim w związku i to ja będę tego żałować.Nienawidzę,kiedy ludzie wtrącają się w cudze życie,a zwłaszcza w moje.
Spałam,jak dziecko dzisiejszej nocy.Położyłam się dość wcześniej,żeby być wyspaną.W końcu chciałam wyglądać dobrze,a podkrążone oczy nie wyglądają super.
O 19 już leżałam w łóżku,ale zanim zasnęłam,napisałam do Olka.Nie wiem dlaczego,ale czułam,że chcę i muszę.
J:Tęsknię,wiesz?I w sumie nie wyobrażałam sobie,że będzie tak ciężko,kiedy się rozstaniemy,pożegnamy.Cały dzień myślałam o Tobie.Głupie,nie?Tyle razy powtarzałam,że nie chcę Cię widzieć,że chciałabym,żebyś odszedł i nigdy nie wracał,a teraz jest mi trudno.Nie mogę zapomnieć i nawet nie wiem,po co piszę,jeśli powiedziałeś,że to koniec.Masz rację,mam cholerny mętlik w głowie i boję się tego wszystkiego strasznie.Mam wielkie wątpliwości,ale jeśli mówisz,że tak będzie najlepiej,to będzie.Zawsze dbałeś o to,żeby było mi dobrze.Teraz też to robisz.Przepraszam,że napisałam,ale tęsknię.Mam nadzieję,że jeszcze się spotkamy,bynajmniej kilka razy.Kocham Cię.
Czy liczyłam na to,że mi odpisze?Tak.Czekałam dość długo,ale to się nie stało.Odczytał,ale nic nie napisał.Chociaż na to liczyłam.Oczekiwałam od niego wsparcia,czegokolwiek.Jakichś słów,które mnie upewnią,czy dobrze robię.A jeśli by mi napisał,że nie?Wycofałabym się?Nie wiem,więc chciałabym,żeby powiedział,że mam za niego wyjść,bo to jeden z moich celów w życiu i będę szczęśliwa.

Jezu,tak bardzo go potrzebuję.Olek jest moją bratnią duszą i nie wie,jak dam sobie z tym wszystkim radę.Chciałabym się teraz ukryć przed całym światem,bo nie mogę sobie bez niego poradzić.Przez ten rok tak mocno przyzwyczaiłam się do jego obecności,że jest przy mnie,ale przecież,jeśli żyłam bez niego przez ponad 2 lata,to dlaczego nie dam rady teraz?Dasz.Tylko musisz się starać,tak jak wtedy.
Wyjdzie na pewno.
Zasnęłam mimo,że nie napisał.Musiałam to jakoś przełknąć.Z niechęcią,ale to zrobiłam.
Rano obudziłam się wypoczęta,bo w sumie spałam,jak niemowlę,12h.Wstałam z łóżka i od razu otworzyłam okno balkonowe,żeby przewietrzyć pokój.Nocą boję się zostawić je otwarte.
Ledwie zdążyłam wrócić z toalety,a zadzwonił mój telefon.Pobiegłam do szafki nocnej,na której leżał.Tata.
-Tak?-Odebrałam z delikatnym uśmiechem i usiadłam na brzegu materaca.
-Cześć,córeczko.Jak tam,wyspana?-Usłyszałam w słuchawce jego spokojny i radosny głos.
-Jak nigdy-Wzięłam wdech przez nos i na chwilę zamknęłam oczy.-A wy?
-Też całkiem nieźle-Odparł zadowolony.-Gotowa na najważniejszy dzień w życiu?-Spytał poważnym tonem.
Wiem,że gdybym mu powiedziała,że chyba jednak nie chcę brać ślubu,byłby w drodze do mojego hotelu.Zaraz by mnie spakował,a wieczorem byłabym w Polsce.
-Chyba tak-Westchnęłam głośno.
-Ola,coś się dzieje?-Zapytał zaniepokojony.
-Nie,nie-Pokręciłam głową.-Po prostu się stresuję tym wszystkim,ale to chyba normalne-Powiedziałam,przykładając dłoń do czoła.
-Tak,ale pamiętaj też,że został jeszcze ci czas,żeby się wycofać
-Tato,czy ty mi sugerujesz,że mogę uciec od ołtarza?
Starałam się odbiec od tematu i rozładować sama swój stres.Po prostu wyluzować i nie martwić go swoimi wątpliwościami.
-Jeśli tylko czujesz,że tego chcesz,to tak-Roześmiał się lekko.-Olcia,nikt cię do tego nie przymusza.To jest twoja samodzielna decyzja i jeśli powiesz,jednak że nie chcesz,to się nie pobierzecie
-Po pierwsze wiesz dobrze,tato,że tutaj to tak nie działa.To jest nasza jedyna szansa na małżeństwo,a po drugie chcę za niego wyjść
-Jesteś o tym przekonana?-Dopytywał dalej.
-Porozmawiamy o tym,jak przyjedziesz?
-Nie chciałam o tym rozmawiać przez telefon.Wolałam z nim porozmawiać szczerze w oczy i chyba to było mi potrzebne.
-Oczywiście,słońce.Będziemy za 2-2,5 godziny
-Okej.Czekam na was,a teraz idę się wykąpać-Powiedziałam z uśmiechem.-Pa
-Pa-Rozłączyłam się i kolejny raz wzięłam głęboki wdech.
Wyciągnęłam nogi i przeczesałam ręką włosy.
Boję się.Boję się jak cholera.To jest tak cholerny stres.Dobrze,że ten dzień odbywa się tylko raz w życiu.Tylko raz muszę przeżyć ten strach.
Dobra,pora brać się do roboty.Dziś długi dzień przede mną i to ja z Rushem będziemy w centrum uwagi.Dlatego świetnie byłoby,gdybyśmy wyglądali jak najlepiej.W końcu to nasz ślub!!!

Nie kocham Cię już!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz